Około 100 tys. zł dofinansowania z budżetu województwa wielkopolskiego miałby dostać gostyński samorząd na przebudowę drogi z Siemowa do Żelazna. Z własnego budżetu musiałby dołożyć 550 tys. zł. To spora kwota, a dywanik asfaltowy (4 m szeroki) byłby tylko na środkowym odcinku szosy, na długości ponad 1 km. Radni zastanawiają się, „co z tym fantem zrobić”?
O dotacji było wiadomo pod koniec marca, gostyńscy rajcy otrzymali projekt uchwały zawierający tę kwestię, mogli zapoznać się z nim przed sesją rady miejskiej (11 maja).
Podczas spotkań komisji branżowych nie było wątpliwości, pomysł został zaakceptowany. Ale na sesji zrobiło się zamieszanie - samorządowcy nie do końca wiedzieli, na jaką inwestycję mają dołożyć pieniądze. Niektórzy mieli wątpliwości, co do lokalizacji szosy i jej wyglądu po przebudowie - asfaltowa nawierzchnia ma zaczynać się za lasem, położonym w pobliżu wioski. Za to leśny odcinek (ok. 220 m - nie wzięty pod uwagę przy budowie) należy do Nadleśnictwa Piaski. Gmina nie mogła ująć go we wniosku o dofinansowanie. Nowa nawierzchnia nie dobiegałaby do samego Żelazna, a tylko do granicy z gminą Krzywiń. Pozostałą część (ok. 600 m drogi z piasku i płyt betonowych) musiałby zbudować sąsiedni samorząd, a on w najbliższych latach nie ma w planach remontu.
- Nie jestem przeciwny przebudowie tej drogi, ale zastanawiam się, czy jest zasadne wydanie ponad pół miliona z gminnego budżetu w tej chwili? - powiedział radny Marcin Maciejewski podczas dyskusji na posiedzeniu rady. Złożył wniosek, aby zaplanowane środki przełożyć tymczasowo „do rezerwy”.
Zaproponował też, aby samorządowcy pojechali na miejsce i dokładnie obejrzeli drogę śródpolną Siemowo-Żelazno, która ma być przebudowana. Oponował z kolei Andrzej Czupryński - rajca i sołtys z Siemowa, który od wielu lat lobbuje, aby na odcinku Siemowo-Żelazno zbudować „asfaltówkę”. Apelował, aby radni odrzucili wniosek i zgodzili się na dołożenie gminnych pieniędzy na budowę „bo jeśli nie w tej kadencji, to kiedy”.
Burmistrz Gostynia podkreślił, że gmina nie ma dużo czasu - w ciągu najbliższych 2 tygodni ma zostać podpisana umowa w Poznaniu o przekazaniu dofinansowania. - Jeśli nie będzie zadania w gminnym budżecie, to nie pojadę do marszałka po pieniądze. Jeśli do rezerwy trafią te środki - temat na 3 - 4 lata zostanie zawieszony - powiedział Jerzy Kulak. Dziś (15 maja) gostyńscy rajcy spotkają się, aby obejrzeć drogę w Siemowie. Tam zdecydują, co robić dalej. Czy gmina zrezygnuje z dofinansowania?
Więcej w bieżącym numerze "Życia Gostynia"