Ten mecz nie należał do łatwych.
Fogo Unia Leszno stoczyła ciężki pojedynek z MRGARDENEM GKM Grudziądz, który ostatecznie zakończył się wynikiem 50:40, co pozwoliło gospodarzom na zdobycie meczowego bonusu.
Pierwsze spotkanie tych drużyn w tym sezonie, 21 kwietnia, zakończyło się istnym pogromem. Unia Leszno pokonała drużynę z Grudziądza aż 34 punktami. Zawodnicy leszczyńskiej Unii mieli więc ułatwione zadanie w meczu rewanżowym, mimo to stoczyli ciężki bój o swoje 50 punktów.
Bardzo mokry i przyczepny tor, który w późniejszej fazie meczu stał się twardy raczej nie sprzyjał mijankom. O punktach w biegu decydował pierwszy łuk, rzadko dochodziło do walki na owalu.
CZYTAJ TAKŻE: Korona przywiozła trzy punkty
Przeglądając relacje pomeczowe można zobaczyć śmieszne obrazki związane z problemem, jaki Fogo Unia Leszno miała z drużyną MRGARDEN GKM Grudziądz. Mistrzowie Polski nie pojechali ani jedego biegu na 5:1, ale też żadnego, na szczęście, w ten sposób nie przegrali. Czołowymi zawodnikami gospodarzy w tym meczu był oczywiście Jarosław Hampel, który zdobył 10 oczek i jego młodszy kolega, a wybitny w tym sezonie junior Bartosz Smektała, który również zanotował 10 punktów z bonusem. W drużynie gości niezwykle wysokim dorobkiem punktowym może pochwalić się Artiom Łaguta, który nie dość, że zdobył dwucyfrowy wynik, to jeszcze najwyższy w całym meczu, bo zgromadził aż 15 oczek.
W tym meczu, ze strony leszczyńskiej Unii w PGE Ekstralidze debiutował Szymon Szlauderbach. W trzech biegach uzyskał 4 punkty i bonus, a jego jazda przykuła wzrok niejednego kibica czarnego sportu. Młody zawodnik zastępował kontuzjowanego Dominika Kuberę, który wiedząc, że Szlauderbach, po zajęciu drugiego miejsca w Pucharze Europy w finladzkim Varkaus, w sobotę wieczorem wraca na ligowy mecz do Leszna użyczył mu swojego sprzętu, co być może pomogło mu się dobrze zaprezentować.
I gdy wydawać by się mogło, że już nic nie może się wydarzyć pierwszy z biegów nominowanych przyniósł nam mało groźny upadek. Na wyjściu z pierwszego łuku Bartosz Smektała zahaczył swoim motocyklem Antonio Lindbaecka, który położył swoją maszynę by nie wjechać w juniora Unii Leszno. Zawodnicy przeprosili się jednak już na torze, a sędzia zawodów zarządził powtórkę w czterosobowym składzie, co wykorzystał Smektała i dowiózł do mety 3 oczka.
Unia Leszno zakończyła ten mecz wynikiem 50:40 i wygrała rundę zasadniczą. Mimo że zostało im do odjechania jeszcze jedno spotkanie z Betardem Spartą Wrocław na leszczyńskim Smoczyku, rywale już dzisiaj nie mają szans, aby w tabeli dogonić Mistrza Polski.
Teraz zostały oczekiwania do fazy play-off, bo następny mecz to tylko czysta formalność.
Tabelę z wynikami znajdziesz w przyszłotygodniowym wydaniu "Życiu Gostynia".