Nowy sołtys Gogolewa Adam Franciszczak postanowił, że pierwsze dożynki, które zorganizuje jako włodarza wsi zapadną członkom miejscowej społeczności w pamięć. I rzeczywiście od dziesięcioleci nie przeprowadzono obrzędów dożynkowych w takim wydaniu. - Obliczyliśmy, że minęło 37 lat od kiedy ostatni raz obchody zakończenia prac żniwnych wiązały się z czymś więcej niż tylko zabawą taneczną - mówił sołtys.
Odnowiono zarzuconą przed laty tradycję. Młodzież gogolewska, która wśród tygodnia, na warsztatach przygotowywała wieńce dożynkowe, uczyła się przyśpiewek i przygotowywała wypieki stworzyła wraz z mieszkańcami wsi i gośćmi kolorowy korowód.
Pochód rozpoczął marsz sprzed stadniny koni, następne przeszedł przez centrum wsi aż do świetlicy wiejskiej. Wszystko odbywało się w asyście orkiestry oraz wozu strażackiego OSP.
Na sali odśpiewano wyuczone na zajęciach przyśpiewki oraz na ręce gospodarzy dożynek przekazano wieńce i chleb, które poświecił ks. proboszcz Józef Dutkowiak z Parafii pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła. Tradycyjne podarunki dożynkowe otrzymali: Leszek i Mirosława Gembiak, Jarosław i Renata Przybylscy, Paweł Bela oraz członkowie miejscowego OSP Gogolewo.
- Ostatni wieniec trafił na licytację - mówił Adam Franciszczak. Jak się wkrótce okazało najwięcej zalicytował... sołtys we własnej osobie. Z kolei chleb przekazano przedstawicielowi Urzędu Miejskiego w Krobi, skarbnikowi Damianowi Walczakowi. Podczas obrzędu obecna była również radna Genowefa Skrobała.
Ponieważ uroczystości rozpoczęto we wczesnych godzinach popołudniowych postanowiono zrobić przerwę, aby gospodarze mogli „oporządzić zwierzęta”. Niestety nawałnica, która zerwała się wieczorem spowodowała przerwę w dostawie prądu, co opóźniło rozpoczęcie zabawy na sali świetlicy wiejskiej. Ale tylko opóźniło, ponieważ mieszkańcy Gogolewa absolutnie nie mieli zamiaru tego wieczora kłaść się zbyt wcześnie spać. Tańce trwały do późnych godzin nocnych.
Wcześniej, w ramach dożynek rozegrano także we wsi mecz piłki nożnej.
