Zawsze chciała mieć brata. Marzenie częściowo się spełniło - zyskała bliźniaka – i to genetycznego. Łączy ich genetyka, dzielą kilometry.
W bazie Fundacji DKMS zarejestrowała się trzy lata temu. Zamówiła pakiet pocztą i odesłała tą samą drogą. Wcześniej była też honorowym dawcą krwi. Gdy pod koniec lipca zadzwonił telefon z Warszawy, nie odebrała. Chwilę później otrzymała sms z Fundacji DKMS z prośbą o pilny kontakt. - Oddzwoniłam. Powiedzieli mi, że znaleźli mi bliźniaka genetycznego, potencjalnego biorcę – mówi Beata Nowicka z Gostynia. To był szok.
Dalsza procedura nie trwała zbyt długo. Zrobiła w Gostyniu badania krwi, aby sprawdzić procentową zgodność z biorcą. Po tygodniu otrzymała wyniki i informację o braku przeciwwskazań, a w drugiej połowie sierpnia informację, że ich materiał genetyczny jest w 100 procentach zgodny! - Tych osób było pewnie jeszcze wiele, ale to mi wyszła pełna zgodność – mówi nadal zaskoczona. Informacja, że jej komórki macierzyste mogą uratować komuś życie, docierała powoli. W połowie września zaproszono ją do Krakowa na pakiet badań. - Prześwietlili mnie totalnie: usg, krew, ekg, bałam się trochę, że coś znajdą – mówi Beata Nowicka. Wyniki wyszły wspaniałe.
Samo pobranie komórek z krwi obwodowej trwało około pięciu godzin. Pani Beata stałą się nową rekordzistką w krakowskim szpitalu – oddała aż 650 mililitrów, pobijając dotychczasowy „rekord” 550 mililitrów.
Ma świadomość, że mogła uratować komuś życie tym gestem. - Trochę się przez ten czas napłakałam, bo to naprawdę olbrzymie przeżycie. Nawet teraz mokro się w oczach robi – mówi. Gdy pielęgniarki pytały, czy ma jakieś przeczucie, odpowiadała, że zawsze chciała mieć starszego brata, być może się uda w ten sposób? Udało się, okazało się, że to kilkudziesięcioletni mężczyzna z USA.
O temacie piszemy w bieżącym Życiu Gostynia.