Podmuchy wiatru, dym zmieszany z uporczywym smrodem utrudniały akcję gaszenia hałdy obornika w gospodarstwie rolnym w Pogorzeli. Strażacy opanowali pożar po 2 godzinach. Konieczne było użycie ciężkiego sprzętu.
Ogień i dym na kopie obornika zauważyli właściciele gospodarstwa przy ul. Wiosny Ludów w Pogorzeli. Palił się obornik na powierzchni około 400 m kw. Zadysponowano 4 zastępy straży pożarnej, w tym 2 jednostki ratowniczo-gaśnicze z Gostynia, oraz po 1 z OSP w Pogorzeli i OSP w Głuchowie. Działania wymagały dużego zaangażowania strażaków.
- Miejscowe podmuchy wiatru utrudniały nam akcję. Gdyby nie to, bardzo szybko byśmy ogień stłumili i nie przeniósłby się na całą hałdę. Strażacy podali 3 prądy gaśnicze wody, a następnie przy pomocy koparki rozgarnęli kopę obornika na mniejsze części i przelali je wodą - mówi kpt. Marcin Nyczka, rzecznik KP PSP Gostyń.
Zagrożenia dla pozostałych budynków gospodarstwa czy mieszkańców nie było. Akcja w sumie trwała dwie godziny. W tym wypadku obyło się bez start. Kpt. M. Nyczka przyznaje, że ciężko stwierdzić, co było przyczyną pojawienia się ognia. Strażacy nie wykluczają, że ktoś na obornik mógł wyrzucić niedopałek papierosa. Za bardziej prawdopodobną przyczynę wybuchu pożaru uznali jednak samozapłon biologiczny. - W przypadku obornika mogło do tego dojść. Zdarza się tak, jeśli obornik leży przez dłuższy czas, wytwarza się wiele gazów, temperatura podnosi się i może się zapalić - wyjaśnia kpt. M. Nyczka.