Artykuł opublikowany w numerze 44/2015 Życia Gostynia
Jesień życia nie musi kojarzyć się ze samotnością i smutkiem. To właśnie w jesiennym miesiącu październiku obchodzone są liczne Dni Seniora, podczas których emeryci i renciści spotykają się w swoim gronie. Utworzony przy Miejsko – Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Pogorzeli Klub Seniora, już teraz może być małą chlubą gminy. Powstał dwa lata temu, jako odpowiedź na potrzeby ludzi starszych, samotnych, schorowanych i częściowo izolowanych społecznie. Spotkania klubowiczów odbywają się trzy razy w tygodniu. Docelowo miały na celu poprawić funkcjonowanie tych osób w środowisku lokalnym, polepszyć sprawność manualną i ruchową oraz przyczynić się do integracji ze środowiskiem i najbliższym otoczeniem. Oficjalne otwarcie, odbyło się 10 czerwca 2013 roku, w siedzibie Klubu, w budynku przy ul. Krobskiej 17 w Pogorzeli. Seniorzy od razu przystąpili do działania, pragnąc stworzyć dla siebie nowe miejsce – wysprzątali teren, posadzili kwiaty, a z pomocą darczyńców - pozyskali niezbędne wyposażenie. Aktualnie są szczęśliwi, mimo że nie mówią tego wprost – są dla siebie rodziną.
Na spotkania przyjeżdżamy rowerem
Jak się zaczęło? Głównym inicjatorem był ośrodek pomocy społecznej, z kierownik Renatą Sierszulską na czele. Trzeba było znaleźć chętnych. - Wyczytałam w gazecie, że otwierają Klub Seniora, więc przyszłam – mówi jedna z pań (artykuł o pomyśle utworzenia Klubu opublikowano 4 stycznia w numerze 1/2013 Życia Gostynia). Ale nie wszyscy aktualni członkowie, należeli do niego od samego początku. Każdy przekrzykuje się, chcąc opowiedzieć swoją historię. Średnia wieku to 55 – 84 lata. Niektórzy z nich, należą też do Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów (Koło w Pogorzeli), a dwie spośród pań do Zespołu Śpiewaczego „Jawor”. Do siedziby swojego klubu, docierają z Głuchowa i Bułakowa, ale są też miejscowi, z Pogorzeli. Czy mają na to wszystko czas? - Mamy próby, spotkania. Dojeżdżam na nie rowerem – mówi Czesława Jankowiak. - Jak kolarz! - śmieje się inna. - Gdy jest zima to czapka na głowę, szale pozakładane, czasem stopem. A jak jest bardzo zimno, to autobusem – dodaje pani Czesława. Pozostali nie mogą oszczędzić sobie żartu na temat autostopowiczów. - Trzeba się trochę uśmiać, bo dosyć się napłakało – słychać wtrącenie. Seniorzy przywołują się do porządku, śmieją się, że ich krzyki są nagrywane na dyktafon...
Rozmawiamy o smutkach i radościach
Co spowodowało, że seniorzy postanowili dołączyć do klubu? - Tak mnie kiedyś zachęcili. Przyjechałam i bardzo mi się spodobało, wszyscy razem możemy sobie porozmawiać, o zdrowiu, o chorobach, o smutkach i radościach, porobić coś ciekawego. Nawet trochę pośpiewamy - wyjaśnia Czesława Jankowiak, która należy też do „Jaworu”. Inna z pań, Krystyna Czwojdrak wyjaśnia, iż do klubu przychodzi tylko w okresie zimowym, ponieważ latem zajmuje się ogródkiem działkowym i jest stale zapracowana. Wśród nich jest jeden rodzynek – Andrzej Mikołajczyk z Głuchowa. Na towarzystwo dam nie narzeka. - Spodobało mi się w klubie, dziewczyny i wszystko. Mam czas, jestem tutaj jedynym panem, kawalerem – mówi. Jego koleżanki dodają, że cały czas szukają dla niego żony! Jest też druga śpiewaczka z „Jaworu”. - Jestem z Pogorzeli, przychodzę tu ponieważ jestem w domu sama. 24 godziny. Z chęcią tu przybywam, na te dwie godziny zostawiam dom, zostawiam wszystko. Czasem jednak choruję, wtedy idę do lekarza. W domu mam telewizor, krzyżówki i nic poza tym, a tu jednak są ludzie. Przez wiele lat pracowałam w służbie zdrowia, byłam w stałym kontakcie z ludźmi, a teraz zostałam sama. Mam dwójkę dzieci, ale nie ma ich obok mnie, także z wielką przyjemnością, czy się dobrze czuję, czy źle, biorę rower i jestem tu, widzę uśmiechnięte twarze i ja też się śmieję. Zwłaszcza, że poczucie humoru mi na razie dopisuje – mówi Władysława Jarońska.
Członkowie dbają o swój klub, od początku pomagają im pracownice M-GOPS: Ewa Klause oraz Małgorzata Król. To one czuwają nad całością i koordynują działania. Mają jednak sporo obowiązków, zwłaszcza wśród swoich podopiecznych w terenie, dlatego nie mogą poświęcać zbyt wiele czasu Klubowi.
Zaśpiewajmy pani redaktor „Sto lat”!
Seniorzy przychodzą do Klubu bardzo chętnie. Inicjatorem twórczych działań (wycinanek, zajęć praktycznych) jest najczęściej pani Czesława z Głuchowa. Postanowili nawet zagospodarować trochę miejsca na ogródek. Wyhodowali tam dynie, patisony, czy ogórki – na przekąskę podczas spotkań. W ciągu roku wyprawiają imieniny, imprezy andrzejkowe, czy spotkania bożonarodzeniowe. Prowadzą też swoją kronikę,w której gromadzą artykuły, zdjęcia i prace, którymi z dumą się chwalą.
Mogą liczyć na pomoc gminy i darczyńców, oprócz tego, zbierają comiesięczną składkę: na kawę i słodkości. Mimo małych spięć, które się zdarzają, seniorzy nie wyobrażają sobie życia bez „swojego klubu”. Częstują kawą, wstają i zaczynają śpiewać „Sto lat”, jak przekonują – tak od serca. Radość ogarnia wszystkich, nawet tych, którzy śpiewać nie lubią. Na pytanie, czego by sobie życzyli, odpowiadają: spokoju, zdrowia i braku wojny. Nie mają wielkich wymagań, w gminie Pogorzela mieszka im się dobrze.
Pelagia Wachowiak: Spodobało mi się tu od pierwszego razu. Pośmiejemy się, robimy rozmaite rzeczy. Choć jest czasem ciężko przyjechać rowerem, ale mam dobrą koleżankę, przyjeżdża po mnie samochodem pod sam dom.
Zbigniewa Dąbkiewicz: Póki byłam sprawna to nie przyjeżdżałam tutaj, bo byłam potrzebna w domu. I jeszcze teraz jestem potrzebna, ale już nie mogę pracować. A tutaj miło spędzamy czas, także jak nie mamy spotkania, to tak jakby czegoś brakowało... Nie kłócimy się, to jest najważniejsze.
Janina Wosińska: Nauczyłam się już do tego miejsca. Bardzo mi przykro, gdy przejeżdżam, a Klub jest zamknięty. W tak to w miłym towarzystwie sobie czas spędzę i potem zadowolona jadę z powrotem.
Maria Bandyk: Jestem z Pogorzeli, ale przyjeżdżam również rowerem, bo jest mi lżej. Jest tu miło, trochę spędzę czasu, porozmawiam, pośpiewamy, nieraz jakieś wiersze powiemy, smutki odejdą, każdy wraca do domu odprężony z taką radością. A w domu spędzam czas sama.
Aldona Jańczak: Przychodzę tu z nudów, otwieram i zamykam Klub, ponieważ mieszkam najbliżej Jestem zadowolona, że się tu spotykamy.
Maria Kaszub: Przyjeżdżam tu z bardzo miłą koleżanką. Jak jest pogoda to rowerami, jak nie to samochodem. Mąż jest na emeryturze, to nas podwiezie. Tu mamy fajnie, organizujemy różne imprezy, wystawy, sprzedajemy drobnostki.
Członkowie: Czesława Jankowiak, Krystyna Czwojdrak, Pelagia Wachowiak, Zbigniewa Dąbkiewicz, Janina Wosińska, Maria Bandyk, Aldona Jańczak, Andrzej Mikołajczyk, Maria Kaszub, Władysława Jarońska, Stefania Bujakiewicz, Maria Mikołajczyk, Celina Łyduch, Wanda Kieliszkowska
Członkowie, którzy zmarli: Czesław Leśniak, Mieczysław Powidzki, Kazimiera Ciemięga