reklama
reklama

Z kotem nie ma żartów. Z gazem tym bardziej. A z ogniem, to już w ogóle. Pracowite popołudnie OSP w Pogorzeli

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Wypuszczanie gazu z butli, ratowanie parafialnego kota z Pogorzeli i gaszenie płonącego samochodu - tak pracowali strażacy 1 kwietnia. Zgłoszenia potraktowali poważnie, nikt nie zrobił im psikusa. No, chyba, że kot...
reklama

Pożar samochodu w Żytowiecku

W piątek, 1 kwietnia przed południem dyżurny KP PSP w Gostyniu otrzymał zgłoszenie dotyczące pożaru w Żytowiecku. Z informacji wynikało, że płonie samochód osobowy, znajdujący się pomiędzy zabudowaniami. Na miejsce zadysponowano zastępy OSP Pudliszki, OSP Poniec oraz JRG Gostyń.

Obiekt był całkowicie objęty ogniem, który dość szybko się rozwinął. Samochód był zasilany silnikiem diesla. Kiedy straż pożarna dojechała do Żytowiecka, okazało się, że auto stoi na prywatnej posesji, na szczęście kierowca nie zdążył wjechać do garażu, ale pozostawił go  przed budynkiem. Strażacy przystąpili do gaszenia pożaru, podano prądy wody, ale volkswagen turan spalił się doszczętnie. Poza tym żaden  innyobiekt czy budynek nie uległy zniszczeniu. Nie było osób poszkodowanych. Straty właściciel oszacował na 8 tys. zł.

Z butli ulatniał się gaz, interweniowali strażacy OSP Pogorzela

Strażacy - ochotnicy z OSP w Pogorzeli w piątkowe popołudnie zostali zadysponowani na posesję, gdzie stwierdzono, że z butli ulatnia się gaz.  Butla znajdowała się w budynku gospodarczym, w szopie. Ochotnicy, po zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, wynieśli ją na zewnątrz, by nie zagrażała innym. W sposób kontrolowany gaz spuszczono do końca. Butlę obowiązkowo należało wymienić. Strażacy poinstruowali również użytkownika, by w punkcie zakupu poinformował o nieszczelnym zaworze, przez który ulatnia się gaz.

Druhowie OSP Pogorzela ratowali kota księdza proboszcza

Nie minęło wiele czasu, kiedy druhowie z OSP w Pogorzeli zostali zadysponowani na rynek miasteczka, gdyż pewien zwierzak postanowił sprawdzić, czy nadaje się do uprawiania "sportów ekstremalnych". Na rosnącym przy kościele drzewie utknął kot. Wdrapał się dość wysoko, wystraszył się i nie potrafił zejść. Ochotnicy użyli drabiny i innych narzędzi. Po zdjęciu z drzewa, kot był szczęśliwy (widać na zdjęciu). Ostatecznie oddano go proboszczowi pogorzelskiej parafii, gdyż to on jest właścicielem zwierzęcia i to stamtąd kociak wyszedł sobie na spacer. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama