reklama

W stawie Kichnera w Krobi "ryba jest potężna". Wędkarze chcą sformalizować "opiekę" na zbiornikiem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

W stawie Kichnera w Krobi "ryba jest potężna". Wędkarze chcą sformalizować "opiekę" na zbiornikiem - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
21
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościDwa metrowej wielkości sumy na popularnym stawie "Kichnera" w Krobi udało się w środę, 17 lipca 2024 roku, złowić Pawłowi Bujakiewiczowi z Żychlewa. Malowniczy zbiornik jest ostoją dla lokalnych wędkarzy, ale także miejscem spotkań całych rodzin. Grupa pasjonatów spod znaku wędki i spławika chciałaby formalnie przejąć od gminy opiekę nad stawem. - Jak się weźmiemy do roboty, to doprowadzimy to miejsce do takiego stanu, że pół Krobi będzie miało z niego radochę - deklaruje Roman Bujakiewicz.
reklama

Półtorametrowy sum, czy metrowy szczupak to w stawie "Kichnera" nic nadzwyczajnego

Jak słyszymy, sumy takich rozmiarów (95 cm i 7-8 kg oraz 105 cm i 9 kg) nie są w zbiorniku, położonym w środku miasta, niczym nadzwyczajnym. Nierzadko łapane są jeszcze większe okazy. 

- Teraz bratu udało się złapać taką rybę, ale sam wyciągnąłem niedawno 1,5-metrowego suma. Z kolei jeden chłopiec wyłowił metrowego szczupaka. Także ryba jest tutaj potężna - mówi Roman Bujakiewicz,

Bogate połowy są efektem stopniowego zarybiania stawu "Kichnera" przez lokalnych wędkarzy w ostatnim dziesięcioleciu. 

- Bo wtedy, jak dobrze pamiętam staw był ostatni raz czyszczony. Ludzie wpuszczali tu różnego rodzaju rybę. Sam przychodziłem z 20-litrowymi wiadrami po 100 sztuk karpia. Do tego z 5 lat temu ze dwanaście szczupaków wpadło. A sumy to na pewno "przyszły" z Pudliszek, z "Porąbki", bo tam sumiarzy nie brakuje - dodaje krobski wędkarz.

reklama

Chcą się zalegalizować i "od czasu do czasu, jakieś zawody czy Dzień Dziecka zrobić"

Pasjonaci widzą rosnący potencjał tego miejsca, dlatego chcieliby zrzeszyć się w stowarzyszenie i uzyskać pozwolenie od gminy na "opiekę" na stawem "Kichnera". Gotowi są nawet w czynie społecznym wyczyścić zbiornik z zalegającej głównie u brzegów roślinności. 

- Chcemy spotkać się z burmistrzem w tej sprawie i porozmawiać. Broń Boże, nie chcemy się "rządzić" na stawie tylko, żeby funkcjonował tak, jak dotychczas. Żeby dzieci nadal przychodziły z rodzicami i mile tutaj spędzały czas. Zrobić od czasu do czasu jakieś konkretne zawody czy Dzień Dziecka. Najpierw jednak trzeba go wyczyścić i między innymi w tym celu chcielibyśmy założyć legalny związek. Zebrać jakąś składkę, powiedzmy po 50 złotych i jak będzie już trochę ludzi, to wtedy łatwiej możemy działać. Do tego wpuścimy na przykład takiego amura, żeby zielsko "tępił" i sprawa załatwiona - tłumaczy R. Bujakiewicz, 

reklama

Tej ryby im więcej nie potrzeba

Na pewno wędkarze nie chcą wpuszczać więcej sumów, bo choć to ryba okazała i zawsze można się pochwalić jej połowem, to z punktu widzenia gospodarki zasobami w stawie, bardzo szkodliwa. Dlatego dwa okazy złowione przez Pawła Bujakiewicza do stawu "Kichnera" już nie wróciły.

- Bo to bardzo inwazyjna ryba, zjada wszystko, co napotka na swojej drodze. Także trzeba myśleć, gdzie się ją wpuszcza - podsumowuje Roman Bujakiewicz.

KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ FOTOREPORTAŻ

reklama
reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama