reklama

To policzek dla powiatu?

Opublikowano:
Autor:

To policzek dla powiatu? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Akcja, związana ze wsparciem remontu dziecięcego oddziału motylkowego w gostyńskim szpitalu, którą prowadzi pani Misiaczyk, to policzek zarówno do zarządu powiatu, jak i do wysokiej rady - stwierdził Grzegorz Grzegorzewski, mieszkaniec Gostynia. Zarzucił powiatowym samorządowcom liczne uchybienia i zaniedbania w tym, co należy do ich obowiązków - w prowadzeniu tej placówki medycznej. Grzegorz Grzegorzewski wybrał się na ostatnią sesję Rady Powiatu Gostyńskiego, która odbyła się 29 sierpnia. Zabierając głos, przyznał, że najważniejszym motywem do pojawienia się na posiedzeniu była idea wyremontowania oddziału dziecięcego, podjęta przez mieszkańców Gostynia i prowadzona w związku z tym kampania. - Nie mam nic do zarzucenia pani Ewie Misiaczyk, jeśli chodzi o jej działalność. Uważam, że dobrze robi. Ale zabolało mnie to, dlatego że osoby, odpowiedzialne za prowadzenie szpitala, za prowadzenie oddziału, otrzymały od tej pani „strzał w kolano”. Dzisiaj „będą w bólach” - przyznał mieszkaniec Gostynia. Następnie wymienił osoby, które, jego zdaniem, są najbardziej odpowiedzialne za liczne niedopatrzenia w zarządzaniu gostyńskim szpitalem - chodziło mu o dyrektora Piotra Miadziołko, ordynatora oddziału Marię Wolniewicz i wicestarostę Janusza Sikorę. - Wstydźmy się za to, naprawdę! Uchybień mógłbym wymienić bardzo wiele. Dobrze w gostyńskim szpitalu już było. Za czasów chirurga Teodorczyka. To, co zaczyna się dziać teraz, przechodzi wszelkie pojęcie! - mówił Grzegorz Grzegorzewski, zaznaczając, że jego wystąpienie nie ma nic wspólnego z przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Polemikę z mieszkańcem Gostynia podjął starosta Robert Marcinkowski. Stwierdził, że za zaniedbany motylkowy oddział dziecięcy, nie są odpowiedzialni tylko wicestarosta Sikora, dyrektor szpitala i ordynator. - Jesteśmy za to odpowiedzialni wszyscy, jako przedstawiciele powiatu. (...) Ta idea, która jest realizowana we współpracy, ale nie przez starostwo, podjęta została przez ludzi, w ramach wolontariatu - wyjaśniał włodarz. - Nie określałbym tego „policzkiem dla szpitala” - dodał. Robert Marcinkowski zwrócił uwagę, że nazywając w ten sposób działania wolontariuszy, staje się obok słusznej idei i podcina się skrzydła ludziom, którzy mają pomysł i chcą coś zrobić dla swojego otoczenia. Więcej w bieżącym numerze „Życia Gostynia”

(AgFa)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE