Ten dzień, długo wyczekiwany przez 4-letniego chłopca z wrodzoną wadą serca, wreszcie nadszedł. 28 kwietnia Igor Wojciechowski z Gostynia przeszedł bardzo trudną operację we Włoszech. - Kiedy po operacji weszłam na OIOM i zobaczyłam u synka różowe paluszki, różowe usta, które wyglądają tak, jak u zdrowego dziecka, byłam przeszczęśliwa. Wszystko się udało! - informuje nas z Rzymu Agnieszka - mama Igorka.
Ale od początku. Igor z Gostynia należy do tzw. niebieskich dzieci. Tak nazywane są noworodki i niemowlęta, które urodziły się z zespołem Fallota. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że to beztroski maluch, którego interesuje jedynie zabawa. Jest radosnym chłopcem, lubiącym śpiewać i tańczyć. Uwielbia bawić się autkami z bajki „Strażak Sam”, kocha świnkę Peppe. Niestety, serduszko chłopca, który ma już 4 lata, to była tykająca bomba, która w każdej chwili mogła doprowadzić do tragedii.
Operacja Igora z Gostynia. Urodził się z zespołem Fallota
Chłopiec zmagał się z Tetralogią Fallota, inaczej zespołem Fallota. To złożona, wrodzona wada serca, która jest przyczyną stałego niedotlenienia organizmu - jakikolwiek wysiłek fizyczny, np. płacz powoduje sinicę, czyli sinoniebieskie zabarwienie skóry. Na tę chorobę składają się cztery wady w budowie serca, które powodują dysfunkcję całego układu krwionośnego. Igorek miał m.in. nieprawidłowe połączenie pomiędzy prawą i lewą komorą serca. Zwężone było też ujście tętnicy płucnej (zastawki płucnej), która prowadzi krew z serca do płuc. Serce Igorka musiało pracować ze zdwojoną siłą, aby krew wydostała się do naczyń płucnych.
- To skomplikowana wada, a jeszcze trudniejsza okazała się walka o uratowanie dziecka. Dwa miesiące po urodzeniu Igorek przeszedł operację. Synek zniknął za drzwiami bloku operacyjnego i nie wiedziałam, czy jeszcze zobaczę go żywego - wspomina Agnieszka, mama chłopca. - Widok malutkiego serduszka, które walczy o życie, potrafi chwycić za zdrowe serce dorosłego człowieka. Widzieliśmy dziesiątki rurek, plastrów, które były jak elektroniczni aniołowie czuwający nad każdym oddechem. Tych obrazów nie da się pozbyć z pamięci - kontynuuje.
Wtedy, w marcu 2017 r., lekarzom, którzy przeprowadzili paliatywną operację, udało się przedłużyć życie Igora. Niestety, to nie był koniec walki. Rodzina musiała szukać ratunku poza granicami kraju. Żaden polski lekarz nie chciał podjąć się kolejnej operacji. Saturacje spadały, Igorek coraz szybciej się męczył, siniały mu paluszki, miał obniżoną odporność organizmu.
- Zdrowe dziecko w jego wieku weszłoby na 3 piętro o własnych siłach, a mały z zespołem Fallota nie był w stanie. Po kilku krokach wyciągał do mnie rączki, żebym go wzięła i niosła - opowiada mama.
Wraz z dzieckiem omijała też place zabaw. Igor nie był wstanie wejść na zjeżdżalnię o własnych siłach - trzeba mu było pomagać. Polegał przy zabawach, wymagających nawet niewielkiego wysiłku. Organizm dawał sygnały, że musi odpocząć.
Operacja Igora z Gostynia. Uzbierano 136 tysięcy
„Niebieskie dzieci” wymagają natychmiastowej operacji. Po 1,5 roku oczekiwania, dzięki konsultacjom lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka z Warszawy, Igor zakwalifikował się na operację do włoskiego kardiochirurga prof. Adriano Carottiego, najlepszego specjalisty od zwężonych tętnic po tej stronie Atlantyku. Lekarz okazał się wybawieniem dla chłopca.O wadzie serca, z jaką urodził się Igorek Wojciechowski informowaliśmy w grudniu 2019 roku - TUTAJ. Chłopiec jest podopiecznym Fundacji Siepomaga. Na portalu siepomaga.pl założono mu konto. Dzięki ludziom dobrej woli - hojnym, z ogromnymi sercami, rodzinie udało się zebrać środki potrzebne do wykonania operacji - ok. 136 tys. zł.
Operacja Igora. Pomyślnie wykonano korektę wady serca
Na początku kwietnia chłopiec musiał stawić się w Rzymie, w Szpitalu Pediatrycznym Dzieciątka Jezus (Bambino Gesu Ospedale Pediatrico). Po badaniach, tomografii, wykonanych testach na obecność wirusa Sars-CoV-2, wielu dniach obserwacji, 28 kwietnia nadszedł bardzo ważny dzień dla Igora. Długo wyczekiwana operacja. Los malucha z Gostynia był w rękach prof. Carottiego. Dla rodziców było to ponad 10 godzin niepewności i oczekiwania.
- Po tym czasie lekarz koordynujący wyszedł z sali operacyjnej i powiedział, że wszystko się powiodło i pomyślnie wykonał pełną korektę wady serca naszego syna. Był bardzo zadowolony z przebiegu operacji. A my po tych słowach poczuliśmy ulgę i radość - opowiadają rodzice Igorka, którzy wciąż są we Włoszech. - Bardzo się wzruszyliśmy, kiedy uświadomiliśmy sobie, że Igor będzie mógł teraz funkcjonować normalnie, jak jego rówieśnicy. Nie będzie się już tak męczył - dodają.
Operacja Igora. Pomyślnie wykonano korektę wady serca
Chłopiec przebywał na OIOM-ie, ale błyskawicznie odzyskiwał siły po operacji. Następnego dnia już został rozintubowany, a po dwóch dniach od opuszczenia sali operacyjnej lekarze uznali, że stan Igora jest na tyle dobry i stabilny, że można go przenieść na oddział kardiologiczny.Agnieszka i Mikołaj Wojciechowscy zapewniają, że rezultaty operacji widać już teraz. Sporo się zmieniło. Przejęci rodzice zauważają, że to już nie to samo dziecko.
- Kiedy po operacji weszłam na OIOM i zobaczyłam u synka różowe paluszki, różowe usta, które wyglądają tak, jak u zdrowego dziecka, byłam przeszczęśliwa. Wszystko się udało. Dotychczas zawsze było mu zimno, miał sine palce, usta. Przed operacją saturacja maksymalnie dochodziła do 74%, a teraz jest to 97 - 98%. Synek jest pełen energii - relacjonuje Agnieszka.
Mimo że od operacji minęło parę tygodni, rodzina Wojciechowskich opuściła już mury szpitalne, ale Igor wciąż pozostaje pod kontrolą kardiochirurga w Rzymie.
- 17 maja czeka nas kontrola rany i ściągnięcie szwów. 20 maja mamy kontrolę echa serca. Wyniki zdecydują, czy możemy wracać do Polski, czy nie - mówią rodzice Igorka.
W przyszłości czeka chłopca jeszcze wymiana homograftu (zastawki aortalnej) i kontrole.
Operacja Igora. Pomogli ludzie z ogromnym sercem
Agnieszka i Mikołaj nie ukrywają szczęścia i wzruszenia. Jednocześnie są bardzo wdzięczni wszystkim, którzy pomogli uzbierać pieniądze, potrzebne na operację, która usunęła wadę serca Igora.
- Chcielibyśmy bardzo wszystkim podziękować, bo dzięki pomocy wspaniałych ludzi Igorek mógł pojechać do Włoch. To oni podarowali Igorowi drugie, normalne - mamy nadzieję - życie. Teraz nasz synek będzie cieszył się każdym dniem, jak zdrowy chłopiec. Jeszcze raz bardzo dziękujemy - pozdrawia Agnieszka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.