reklama

Staw "Kichnera" w Krobi znalazł kilkudziesięciu "opiekunów". Coraz bliżej założenia stowarzyszenia [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Staw "Kichnera" w Krobi znalazł kilkudziesięciu "opiekunów". Coraz bliżej założenia stowarzyszenia [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
19
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości- To już jest duży sukces - mówi Roman Bujakiewicz, jeden z inicjatorów założenia stowarzyszenia mającego gospodarować na stawie „Kichnera” w Krobi, po tym, jak ponad 30 osób zgłosiło chęć wstąpienia do organizacji. W sobotę, 10 sierpnia 2024 roku pasjonaci wędkarstwa, zarówno ci starsi, jak i młodsi spotkali się nad zbiornikiem, aby omówić wstępne warunki powstania organizacji i podzielić się pomysłami na jej działanie.
reklama

"Najważniejsze, żeby ryba miała dobrze"

Przypomnijmy, przed kilkoma tygodniami pisaliśmy o pomyśle krobskich wędkarzy, którzy chcieliby „zaopiekować się” znajdującym się w centrum miasta zbiornikiem nazywam potocznie stawem „Kichnera”.

Swój pomysł zgłosili do władz gminy, które zgodziły się pomóc m.in. w załatwieniu formalności związanych z założeniem stowarzyszenia. Sobotnie spotkanie pasjonatów było pokłosiem tejże inicjatywy - WIĘCEJ CZYTAJ PONIŻEJ. 

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ

Wszystko musi być pod kontrolą

Oprócz dyskusji, nad nazwą organizacji, wyborem władz, potrzebą stworzenia regulaminu, sposobem kontaktowania się przyszłych członków czy wysokości składki prorocze wydają się słowa wypowiedziane przez jednego z pasjonatów wędkarstwa: „Staw przez lata żył własnym życiem, ryby tutaj nie zdychały, więc nasza ingerencja też musi być przemyślana, bo jak przedobrzymy, może mieć to opłakane skutki”.

- Porządki wokół stawu i zarybinie: te dwie rzeczy powinniśmy zrobić najwcześniej, żeby już na wiosnę mieć „świeżą” rybę - dopowiada R. Bujakiewicz.

Do porządków chętnych nie brakowało już podczas spotkania założycielskiego, natomiast druga kwestia, jak mówią doświadczeni wędkarze z wieloletnim stażem, powinna być dobrze przemyślana. Bo każdy gatunek ryby ma swoje wady i zalety, które stawowi „Kichnera” mogą zarówno pomóc, jak i zaszkodzić.

- Populacja ryby powinna być kontrolowana. I tak przykładowo obecnie mamy za dużo roślinności, która utrudnia łowienie. Ale z kolei dla ryb to jest dobra sytuacja, bo nie dość, że to jest ich dom, tarliska, to mają tlen w wodzie. I nie można tego wszystkiego się pozbyć, bo bardzo szybko przyjdzie przyducha i wszystko wyzdycha. Chyba, że będziemy mieli fajny budżet, to można kupić urządzenia do natleniania wody i wtedy całą tę roślinność umieścić w jednym miejscu w stawie - tłumaczy Jakub Dera.

Ryby same się pozjadają, trzeba im tylko dać szansę

Kwestia zarybienia odpowiednią rybą ma kluczowe znaczenie, bo przykładowo amur będący gatunkiem żywiącym się planktonem mógłby w naturalny sposób oczyścić staw z roślinności, w zależności od liczby wpuszczonych osobników.

- Potem wystarczyłoby zredukować jego populację poprzez odłowienie i sprawa załatwiona. Tak samo w przypadku samych ryb możemy pozostawić wszystko w rękach natury. One mają różne poziomy agresywności, zupełnie inne są też okresy żerowania i drapieżniki nawzajem regulują swoją populację. Dlatego uważam, że poza wspomnianym amurem powinien być także wpuszczony przede wszystkim sandacz, który żeruje na mniejszej rybie przez co wyregulowałby na przykład ilość płotki czy uklei. Sam wpuszczałem tutaj 15 lat temu szczupaka, który nie został jeszcze odłowiony i tak się rozprzestrzenił, że małych karasi już prawie nie ma. Jest go tak dużo, że aż zjada sam siebie. A gdyby był sandacz to będzie narybek, bo sandacz się szczupakowi nie da. Natomiast absolutnie to jest za mały zbiornik na suma, który zjada wszystko co mu wpadnie pod pysk i nawet kaczce nie przepuści - dodaje J. Dera.

Powstaniu stowarzyszenia przyklaskują ochoczo 13-letni Bartek i 15-letni Olivier, którzy może młodzi wiekiem, ale doświadczeni stażem od lat łowią na stawie „Kichnera”.

- Przychodzimy tutaj od małego, prawie codziennie i w końcu ktoś się weźmie za ten staw, bo szkoda. Jest już tak zamulony, że jeszcze ze trzy, cztery lata i by już nic tutaj nie było. A teraz będzie fantastycznie. Tylko musi być porządek i podstawa: zakaz wrzucania chleba do wody - mówią młodzi pasjonaci wędkarstwa.

Także nastolatkowie wraz z kolegami pod opieką rodziców wpisali się na listę założycielską stowarzyszenia. W sumie to 33 osoby.

- Nawet jeżeli nie wszyscy będą ostatecznie chcieli uczestniczyć, to i tak myślę, że mamy bardzo dobrą podstawę - podsumowuje Roman Bujakiewicz. 

KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama