reklama
reklama

Składowiskiem odpadów w centrum Gostynia zainteresował się reporter z telewizji. Zorganizowano spotkanie z mieszkańcami

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości - Nigdy tego tutaj nie było, nigdy! - mówili mieszkańcy osiedla Gawrony, pl. K. Marcinkowskiego i ul. Kolejowej oraz sąsiednich o odpadach składowanych w centrum Gostynia. Zebrane hałdy cuchną i są doskonałym miejscem, gdzie legną się szczury i inne gryzonie. O uciążliwościach placu z odpadami „po sąsiedzku” rozmawiali z reporterem „Magazynu Ekspresu Reporterów” z TVP.
reklama

Spotkanie odbyło się 5 maja 2023 r., po południu. Na placu parkingowym położonym za marketem Netto pojawiła się spora grupa mieszkańców centralnej części Gostynia, by przed kamerą opowiedzieć o tym, co ich gnębi. Miejsce spotkania nie zostało wybrane przypadkiem - przerażały hałdy odpadów, widocznych za betonowym płotem. Fetor był niesamowity. Dodatkowo wiatr roznosił drobne, świecące skrawki, zwiewając je z hałd odpadów. Można było poczuć smród  i zobaczyć zasypany odpadami plac. 

Lokatorzy z domów przy Placu Karola Marcinkowskiego, ulic Kolejowej, Fabrycznej, osiedla Gawrony, Lipowej oraz instytucji miejskich (Straż Miejska, Zakład Gazowniczy, Urząd Skarbowy, biura poselskie) są zdeterminowani i wzięli sprawy w swoje ręce. Nic dziwnego, codziennie narażeni są na paraliżujący fetor unoszący się z wysokich hałd odpadów. 

- Parujące sterty śmieci są wspaniałym siedliskiem dla robactwa i szczurów, które są roznosicielami chorób i mają negatywny wpływ na ekosystem. Sytuacja wytworzona przez Spółkę zaprzecza jakimkolwiek zasadom ochrony środowiska, które są niezbędnym i nieuchronnym elementem naszego życia i zdrowej egzystencji - zwracają uwagę protestujący w petycji wystosowanej do władz i radnych gminy Gostyń, pod którą podpisało się ponad 580 osób.

Na kwietniowej sesji samorządowcy otrzymali pismo do ręki - CZYTAJ TUTAJ.

O sprawie zrobiło się głośno, tematem zainteresował się reporter Magazynu Ekspressu Reporterów. Zanim spotkał się z protestującymi mieszkańcami, odwiedził też Urząd Miejski w Gostyniu, gdzie zapoznał się z tematem od strony formalnej. 

Społeczność z centralnej części miasta - mieszkająca w sąsiedztwie składowiska, a także pracująca w znajdujących się w pobliżu instytucjach - jest zdeterminowana, a jednocześnie zaniepokojona reakcją samorządowców, którzy tydzień wcześniej zostali poinformowani o protestach i sprzeciwie lokatorów. 

- Dlaczego przedstawiciela firmy z nami nie ma? Tutaj musiałby być jeszcze burmistrz i starosta, by powdychać te opary - wołał ktoś z grupy zebranych na parkingu.

- Starosta i burmistrz przyjdą przed wyborami, nie bój się o to - odpowiedział inny mieszkaniec.

Co zrobili radni i burmistrz Gostynia?

Bogumiła Cudny, koordynatorka działań mieszkańców podejmowanych w sprawie likwidacji składowiska odpadów w centrum miasta, poinformowała mieszkańców o rezultatach wizyty na sesji rady miejskiej.

- Burmistrz Gostynia i przewodniczący rady miejskiej zapewniali gorąco, że zrobią wszystko, co w ich mocy w tej sprawie. Ale to są trudne sprawy, jak to określił pan burmistrz. Nie wyjaśnił pewnych kwestii, mimo że zadaliśmy pisemnie pytania - mówiła Bogumiła Cudny.

Pytania, w formie wniosku o interwencję, wpłynęły pisemnie do Przewodniczącego Rady Miejskiej w Gostyniu 4 maja 2023 r. Jak zapewnia gostyński magistrat - zgodnie z deklaracją uzyskaną w trakcie sesji Rady Miejskiej – organizatorka petycji otrzyma odpowiedzi na wszystkie zagadnienia w formie pisemnej

- Jak wynika z listu, przekazanego przez urzędników do marszałka, dwa dni po mojej wizycie w referacie ochrony środowiska [chodzi o dzień 17 kwietnia, kiedy koordynatorka akcji pierwszy raz zawitała do urzędu w Gostyniu - przyp. red], pozwolenie zintegrowane zostało wydane w 2013 roku - kontynuowała koordynatorka akcji.

Pozwolenie zintegrowane na prowadzenie instalacji do odlewu metali żelaznych dotyczy firmy Teriel. Pozwolenie to wydał, nadzoruje i kontroluje marszałek województwa wielkopolskiego.

Firma S4F Service For Foundries posiada decyzje sektorowe na zbieranie i przetwarzanie odpadów, wydane przez starostę gostyńskiego. W na przełomie 2018 i 2019, z uwagi na zmianę kompetencji, całość gospodarki opadami z omawianą spółką przejął marszałek wojewodztwa. To organ ochrony środowiska, który decyduje aktualnie o zakresie i sposobie korzystania ze środowiska przez to przedsiębiorstwo.

- Ale chodzi o decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, wydaną w 2013 roku przez burmistrza - wyjaśniała zebranym Bogumiła Cudny.

10 lat temu burmistrz Gostynia wydał - na wniosek firmy S4F - decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia związanego z uruchomieniem punktu zbierania odpadów na terenie podnajętym od spółki Teriel. Decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach z 2013 r. obejmowała tylko i wyłącznie kwestie związane z gospodarką odpadami złomowymi oraz określała wymagania i wytyczne, jakie muszą być spełnione przez wnioskodawcę, by zminimalizować skutki negatywnego wpływu planowanego przedsięwzięcia na środowisko. Referat ochrony środowiska gostyńskiego magistratu zapewnia, że decyzja ta nie stanowiła zezwolenia na realizację kluczowej inwestycji, ponieważ wymagała uzyskania pozwoleń następczych. Ta decyzja określała warunki realizacji przedsięwzięcia w odniesieniu do ochrony środowiska.

Nazwa spółki S4F (Service For Foundries) w wolnym tłumaczeniu oznacza „usługi dla odlewni”, „serwis dla odlewni”.

- Te firmy Teriel i S4F są związane nie tylko poprzez podnajmowanie terenu, powiązania są też wśród osób decyzyjnych, które rozstrzygają o tym, co w tym miejscu będzie się działo. Jaki przedstawiciel tej firmy tutaj jest? Dlaczego tutaj go nie ma? Powinien się bronić, jeśli zarzucamy mu, że coś niedobrego się dzieje, to powinien być tutaj i tłumaczyć się, dlaczego składowisko tutaj powstało. Nam pozostał tylko smród - dyskutowali obecni na spotkaniu.

Zastanawiali się, na jakiej podstawie wydane zostało pozwolenie na składowanie odpadów.

Kiedyś walczyli z opiłkami metali

Uczestnicy spotkania przed kamerą zwracali też uwagę na zwały ziemi, które przy silniejszym wietrze wirują i roznoszone są po całym terenie, znajdującym się w pobliżu składowiska odpadów. Sterty odpadów zostały ulokowane kilkunaście metrów od sklepu spożywczego Netto, rzut kamieniem od głównego parku i gostyńskiego szpitala, co za każdym razem podkreśla narażona na smród społeczność, w tym również pracownicy instytucji, położonych w pobliżu wysypiska. 

- Od kilkudziesięciu lat jestem mieszkańcem osiedla Gawrony. Naszym problemem przez wiele lat było oddziaływanie odlewni żeliwa pod nazwą Teriel. Opary, wyziewy, dymy, opiłki, które właściwie do dzisiaj osiadają na samochodach. Było już kilka spotkań w urzędzie miasta, gdzie byli przedstawiciele firm, zakładów, przedstawiciele ochrony środowiska - przypomniał wcześniejsze problemy, jakie lokalna społeczność miała z zakładem funkcjonującym przy ul. Lipowej.

Nie budują spalarni, ale stawiają parawan

O aktualnej sytuacji w centrum miasta „zawalonym odpadami” opowiadali mieszkańcy zabytkowych budynków mieszczących się przy pl. Karola Marcinkowskiego. Obawiają się upalnego lata.

- Smród jest cały czas. Okna nie otwieram w ogóle. Teraz ciepło się zrobiło, każdy mógłby korzystać, jednak okien otworzyć nie można - powiedziała Julia, która była obecna wcześniej na sesji rady miejskiej.

Lokatorzy, którzy mają za oknem hałdy odpadów, w tym opon, zwrócili uwagę na nowe elementy, które pojawiły się na placu. 

- Nie budują nam spalarni śmieci, ale parawan, żebyśmy nie widzieli, co tam się dzieje - mówili. 

Rozmawiano o kontrolach, jakie miały być prowadzone, a  których wyniki na razie są nieznane. Wypowiadali się w tej sprawie również właściciele zakładów  przy ul. Lipowej.

- Dlaczego dzieje się tak, że władze nie reagują? Dlatego, że jeśli przyjeżdża kontrola, to w Terierze pracuje tylko 1/3 załogi, a pozostali są na urlopie lub na chorobowym. W związku z tym wyniki kontroli mają bardzo dobre. My mamy sprawy w sądzie już od 6 lat. Wszystkie wyniki kontroli - z urzędu wojewódzkiego, sanepidu - są w porządku, nic nam nie grozi. Kiedyś sami, na własny koszt, zleciliśmy badania. Występują tutaj środki chemiczne. Najbardziej szkodliwy jest kadm, ludzie w Gostyniu chorują. To się nie zmieni, jeśli zakład będzie uprzedzany o kontroli. Zawsze wyniki będą mieli bardzo dobre - mówił jeden z nich.

Andrzej Szumski, emerytowany pracownik administracji, były naczelnik wydziału ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Gostyniu poinformował grupę inicjatywną, że są odpowiednie instytucje, które mają uprawnienia do kontroli takiego zakładu. Poradził, by koordynatorzy akcji przeciwko odpadom w centrum miasta dotarli do źródłowej dokumentacji i przeanalizowali ją od początku do końca, by wszyscy przekonali się jak przebiegał proces powstawania i funkcjonowania instalacji związanej z odpadami.

- Wtedy będziecie mieli obraz, a nie domysły, jak na przestrzeni określonego czasu wyglądało kontrolowanie tego składowiska - mówił Andrzej Szumski.

Spotkanie z mieszkańcami to tylko część reportażu o uciążliwościach składowiska odpadów w centrum Gostynia. Reporter TVP na tym nie poprzestał, wciąż zbiera materiały, indywidualnie rozmawia z lokatorami, pracownikami instytucji i co jakiś czas pojawia się w mieście. Na pytanie, kiedy ukaże się reportaż, odpowiada „być może za 2 tygodnie”.

Jakie są rezultaty kontroli WIOŚ na terenie składowiska w Gostyniu?

Protestujący przeciwko śmierdzącym stertom odpadów w centrum miasta podczas ostatniej sesji dowiedzieli się, że burmistrz Gostynia skierował w kwietniu kolejne pismo do WIOŚ w Poznaniu - Delegatura w Lesznie w sprawie wszczęcia kontroli interwencyjnej w zakresie przestrzegania warunków zezwolenia w gospodarce odpadami. Jakie są rezultaty?

Mirosław Żółtański, kierownik leszczyńskiej delegatury WIOŚ podkreśla, że w Gostyniu mamy do czynienia z miejscem magazynowania odpadów, które zostało wyznaczone przez starostę gostyńskiego w ramach zbierania odpadów. To jest formalnie legalne miejsce, na które wyraził zgodę starosta gostyński. Jednocześnie to miejsce, co do którego już w 2020 roku powinno zostać zmienione zezwolenie. 

- Do 5 marca 2020 r. każdy przedsiębiorca, który prowadził działalność w zakresie zbierania lub przetwarzania odpadów – a tu mamy zbieranie odpadów - miał prawny obowiązek złożenia wniosku, w którym musiał zadeklarować jaką masę odpadów przewiduje w magazynie. To ważne dlatego, że w latach 2001 - 2018 przepisy nie nakazywały określenia ilości odpadów, które mogą być magazynowane w tym samym miejscu i w tym samym czasie. W związku z tym każdy mógł gromadzić ile chciał - wyjaśnia szef WIOŚ w Poznaniu, delegatura w Lesznie. 

Z informacji leszczyńskiego kierownictwa WIOŚ wynika, że spółka będąca właścicielem magazynu odpadów w Gostyniu odpowiedni wniosek złożyła w określonym terminie. 

- Teraz już nie starosta, ale marszałek się tym zajmuje. Nie wydał on jednak zmienionego zezwolenia, które określałoby ilość odpadów, jakie można w tym miejscu gromadzić. Myśmy byli tam na różnych postępowaniach, ale nie możemy nakazać przedsiębiorcy doprowadzenie do stanu, który jest określony w zezwoleniu, bo tego zezwolenia, które moglibyśmy sprawdzić, jeszcze spółka nie otrzymała - tłumaczył Mirosław Żółtański.

Nad rozpatrzeniem wniosku spółki S4F urząd marszałkowski czy wojewódzki inspektorat ochrony środowiska zastanawia się 3 lata? Mniej więcej 2 tygodnie temu do leszczyńskiej delegatury przyszła odpowiedź z urzędu marszałkowskiego w sprawie magazynowania odpadów w Gostyniu.

- Wniosek jest cały czas procedowany przez marszałka województwa wielkopolskiego. Spółka ma prawo tam funkcjonować tylko dlatego, że został złożony wniosek. Gdyby go nie było, to byśmy tę działalność już dawno wstrzymali - powiedział Mirosław Żółtański, zapewniając, że kolejny raz będą „monitować u marszałka w tej sprawie”.

Kierownik leszczyńskiej delegatury podkreślił, że inspektorzy WIOŚ nie uczestniczą w procesie decyzyjnym do czasu, kiedy marszałek lub starosta powiatu uznają, że wniosek jest kompletny i zgodny z prawem. 

- Wtedy wydający decyzję kieruje pismo, w którym prosi nas o wykonanie kontroli, by porównać to, co widnieje w zezwoleniu ze stanem faktycznym, czy miejsce, które wyznaczono do magazynowania odpadów spełnia wymagania ochrony środowiska - uzupełnia Mirosław Żółtański.

Co zrobił Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gostyniu?

Burmistrz Gostynia przekazał też w kwietniu całość dokumentacji związanej ze składowiskiem do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gostyniu. Chodzi o podjęcie działań kontrolnych dotyczących zagrożeń sanitarnych i epidemiologicznych na terenie przy ul. Lipowej. Co słychać w tej sprawie?

Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gostyniu poinformował, że sanepid jest w trakcie prowadzenia postępowania wyjaśniającego, które zostało rozpoczęte kontrolą na terenie, na którym gromadzone są odpady. Odbyło się też spotkanie z mieszkańcami budynków znajujących się w bliskim sąsiedztwie ze składowiskiem, zorganizowano też wizję lokalną na terenie zakładu.

- Teraz zbieramy materiał dowodowy, biorąc pod uwagę skargi mieszkańców i czekamy na finalizację działań kontrolnych - powiedział Michał Ostrowski, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gostyniu. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama