85. rocznicę egzekucji, jakiej dokonali hitlerowscy okupanci na 6 mieszkańcach powiatu gostyńskiego, w żwirowni w Klonach, obchodzono 8 grudnia „aby nie zapomnieć, aby oddać hołd i podziękować za to, że możemy żyć dziś w wolnej Polsce”.
Rocznica egzekucji w Klonach - spotkanie przy mogile na cmentarzu w Starym Gostyniu
Uroczystość podzielona została na dwie części. Pierwszą rozpoczęła msza święta w intencji ofiar niemieckiej zbrodni, którą w kościele w Starym Gostyniu odprawił ks. Mirosław Nowak, proboszcz miejscowej parafii pw. św. Marcina. Następnie uczestnicy przeszli w korowodzie nad mogiłę zamordowanych, która znajduje się na przykościelnym cmentarzu. Wśród nich byli przedstawiciele władz i duchowieństwa, samorządowcy, a przede wszystkim członkowie rodzin mężczyzn pomordowanych tylko za to, że byli Polakami.
- Stajemy dziś nad mogiłą bohaterów grudnia 1939 roku, mieszkańców naszej gminy, ich rozstrzelanie w Klonach było znakiem nowej rzeczywistości i prawa, a raczej bezprawia, jakie wprowadzał hitlerowski najeźdźca - przypomniał Eryk Pazoła, prowadzący uroczystość na starogostyńskim cmentarzu.
Podkreślił, że egzekucja, jakiej dokonali okupanci w żwirowni w Klonach miała być sposobem zastraszania społeczeństwa, formą zapobiegania możliwemu sprzeciwowi. Eryk Pazoła przedstawił, jak mogło wyglądać aresztowanie tych, którzy następnie zostali rozstrzelani w żwirowni w Klonach. Niemcy weszli do domów zamordowanych mężczyzn w grudniu 1939 roku, kiedy trwały przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Rodziny od czasu zakończenia prac polowych więcej czasu spędzały ze sobą, śmiejąc się i rozmawiając o planach na przyszłość. I wówczas ciepłą atmosferę zagłuszyło głośne pukanie do drzwi, po czym w domu pojawili się niemieccy żołnierze, którzy nakazali szybko się ubierać, mówiąc coś o aresztowaniu.
Burmistrz: Żyjemy w trudnych czasach, powróciły "demony przeszłości"
Przy grobie rozstrzelanych przez hitlerowców Polaków okolicznościowe przemówienie wygłosił burmistrz Gostynia, Jerzy Kulak.
- W pobliskiej żwirowni w Klonach rozstrzelano Polaków (...). W mrocznym czasie nazistowskiej okupacji padli ofiarą terroru. (...) I chociaż żwirownia porosła już gęstym lasem, a od dramatu minęły dziesięciolecia, to ciągle pamiętamy, bo pamięć jest dla nas wieczną skałą, na której budujemy swój polski patriotyzm i lokalną tożsamość. Nie szukamy bohaterów daleko. Nie musimy wypatrywać ich w wielkich bitwach. Nie trzeba nam odległych symboli i legendarnych miejsc. Nasza gehenna dokonywała się tuż za miedzą, a mogiły są obok nas – mówił gostyński włodarz.
Podkreślił, że żyjemy w trudnych czasach, kiedy to powróciły "demony przeszłości". Jako przykład podał walki z najeźdźcą na Ukrainie i w strefie Gazy. Tam też są wioski, w których dochodzi obecnie do kaźni - takich jak ta w Klonach sprzed dziesięcioleci.
- A przecież miał być wieczysty pokój wieńczący historię ludzkości... Dziś nie mamy już takiej pewności. Teraźniejszość przynosi wojnę i ludobójstwo. Na naszych oczach dochodzi znowu do zbrodni przeciw ludzkości - mówił Jerzy Kulak. - Wpatrując się w mogiły rodaków poległych w Klonach, w pomnik tego miejsca pamięci, zadajemy sobie pytanie „co będzie?”. Odpowiedzi nie znamy, ale potrafimy jej udzielić na pytanie: „co robić?”. Otóż musimy robić wszystko, by wojna nie doszła do nas - dodawał.
Okrutne i wzruszajace fakty zebrane przez Hieronima Glinkowskiego z Siemowa
Następnie członkowie rodzin zamordowanych mieszkańców gminy Gostyń oraz samorządowcy złożyli kwiaty na grobie w dowód pamięci i wdzięczności za poświęcenie życia. Miał to być ostatni punkt uroczystości na cmentarzu, jednak obecnych tam ludzi zatrzymał Hieronim Glinkowski, wnuk jednego z aresztowanych i rozstrzelanych. Przedstawił przejmujący opis wydarzeń z początku grudnia 1939 r., zaczerpniętych z rodzinnej historii, przekazywanej z pokolenia na pokolenie:
Na przełomie października 1939 r. władze niemieckie wydały dekret o obowiązkowym zdaniu wszelkiej broni w całej Wielkopolsce. Dotyczył on broni palnej długiej i krótkiej, jak również broni białej czyli szabli sztyletów bagnetów używanych podczas 1 wojny światowej i różnych powstań. Władze niemieckie po dokładnym sprawdzeniu list jakie
sporządzili mieszkający tu Niemcy i lokalni folcdojcze przystąpili do masowych aresztowań (...)
(...) Rankiem 2 grudnia, w sobotę, do naszego domu wtargnęli funkcjonariusze policji niemieckiej w liczbie 3 osób i 1 oficer mundurowy. Urzędnicy mieli długie czarne płaszcze kapelusz na głowie oficerki i rękawice skórzane na rękach. Przed domem stał samochód osobowy i samochód wojskowy, przy którym stało 4 żołnierzy. Jeden z nich trzymał na smyczy psa, rasy owczarka niemieckiego. Po wyprowadzeniu mego dziadka na podwórze babcia moja Pelagia wraz ze swymi dziećmi, stała na baczność w sieni tj. na korytarzu pod schodami prowadzącymi na strych, nie było im się wolno ruszyć aż do
odwołania. Dziadka wywleczono na środek podwórka koło studni i używając obraźliwych słów bito go pięściami, by oddał broń.
Gdy to nie dało rezultatu jeden z urzędników, przypięty do pasa miał spleciony z rzemienia długi na ok 70cm bat zwany pejczem. Każde uderzenie tym narzędziem, zostawiało ślady na ciele mimo ubrania. Po krótkiej przerwie użyto kłamstwa-podstępu, że sąsiad Kaczmarek już Go wydał i na nic ten upór. Nie uwierzył w to dziadek mówiąc, że znają się od dziecka wychowali się tu razem, dorastali i razem byli w okopach 1 wojny Wiedział mój dziadek że Wojciech to stary twardy żołnierz i go nie wyda. (...)
To tylko fragment. Cała historia przedstawiona zostanie w najbliższym wydaniu tygodnika Życie Gostynia.
Znicze na pomniku w Klonach ku pamięci zamordowanych przez hitlerowców
Druga część obchodów odbyła się w starej żwirowni w Klonach, gdzie 85 lat temu okupanci dokonali egzekucji na niewinnych mieszkańcach z okolic Gostynia. Pod pomnikiem członkowie rodzin ofiar, delegacje i przedstawiciele lokalnej społeczności zapalili znicze, a niektórzy złożyli wiązanki kwiatów.
- Miejsce to, naznaczone krwią pomordowanych, ma dla nas szczególne znaczenie. Choć jest ono oddalone od wszelkich zabudowań, to co roku spotykamy się w miejscu, które stało się końcem życiowej drogi dla 6 ludzi - mówił prowadzący uroczystość.
Eryk Pazoła przypomniał nazwiska sześciu rozstrzelanych mężczyzn z powiatu gostyńskiego. Są to: Wojciech Kaczmarek, Wincenty Glinkowski, a także Zygmunt Grabarczyk, Tomasz Ratajczak, Stanisław Adamski oraz Leon Jarczyński.
- Zginęli męczeńsko, choć byli niewinni, jak Ten, którego krzyż się tutaj wznosi - uzupełnił Eryk Pazoła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.