- Pracownicy niewielkiej firmy, produkującej łodzie w Borku próbowali sami ugasić ogień, ale ich działania były nieskuteczne, więc wezwali straż pożarną - mówi Michał Pohl, rzecznik prasowy KPSP w Gostyniu.
Dym wydobywał się z kotłowni, wielkości ok. 12 m kw. Pracownicy boreckiej firmy, kiedy zauważyli już ogień, próbowali sami ugasić pożar podręcznymi gaśnicami, które były na wyposażeniu zakładu. Nie udało im się. Po otrzymaniu zgłoszenia, na miejsce udały się 2 zastępy państwowej straży z Gostynia i jeden zastęp OSP z Borku. - Boreccy druhowie jako pierwsi dotarli na miejsce, podali jedną linię gaśniczą do wnętrza kotłowni. Pożar został zlokalizowany w jednym pomieszczeniu, nie wydostał się na pozostałe - relacjonuje Michał Pohl. Ogień za to przedostał się też na podsufitkę, zbudowaną na drewnianej konstrukcji. Strażacy musieli ją rozebrać, aby ugasić pożar. Oddymiali też pomieszczenia, dym był gęsty, ponieważ w kotłowni znajdowały się drewno i trociny. Ostatecznie obiekt przebadano kamerą termowizyjną, aby sprawdzić, czy nie zostało gdzieś źródło ognia. Działania trwały około 90 minut. Właściciel firmy oszacował straty na 1 500 zł. Okazało się, że również jest uszkodzony piec ogrzewczy. Najprawdopodobniej on był przyczyną zdarzenia - to z niego ogień wypadł na materiały opałowe, które znajdowały się w kotłowni.
Czytaj także: Volkswagen poszedł z dymem