reklama

Pogorzelski „syr” trafił do Holandii

Opublikowano:
Autor:

Pogorzelski „syr” trafił do Holandii - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Dla niektórych mieszkańców holenderskiej gminy Leudal ostatni weekend kwietnia był ogromnym zaskoczeniem. Z polskimi kulinarnymi rarytasami przyjechali do nich pogorzelacy. Zaprosili Holendrów również do siebie. Specjały z zachodu będziemy mogli skosztować w sierpniu podczas Święta Sera Smażonego.

Artykuł opublikowany w nr 20/2014 „Życia Gostynia”.

Kilkunastoosobowa delegacja z Pogorzeli wyjechała do Leudal z kilku powodów. Wśród nich najważniejszym było pochwalenie się lokalnym produktem, jakim jest ser smażony i nawiązanie współpracy między producentami wyrobów mleczarskich. Dyrektorowi domu kultury Mariuszowi Ossowskiemu przyświecał jeszcze jeden cel: podpatrzenie sposobu kierowania rozwojem kultury w Holandii. Zarówno on, jak i burmistrz Piotr Curyk dowiedzieli się, ile i na co tamtejszy samorząd przeznacza środków na ten sektor? – Co w dużej mierze wyróżnia ich od nas, to fakt, że nie finansują w całości wszystkich zajęć. Za uczestnictwo w warsztatach czy wypożyczenie książki w bibliotece ludzie muszą płacić z własnej kieszeni – stwierdza włodarz.

Na holenderskiej scenie

Niesamowite doświadczenie, podczas kilkudniowej wizyty w Leudal, zdobyli członkowie Młodzieżowej Rady Kultury w Pogorzeli. Dotyczy to także debiutanckiego zespołu N.Tropia, który miał okazję wystąpić przed holenderską publicznością. Podobnie, jak młodziutka kapela z wokalistką Pauliną Paterka, podczas festynu w Leudal, swoje umiejętności muzyczne pokazała zaprzyjaźniona z Pogorzelą kapela Tandeta Blues Band. Wieloletnie obcowanie zespołu ze sceną i rockiem zauważyli Holendrzy, którym grupa bardzo się spodobała. Mimo iż wcześniej było uzgodnione, że podczas imprezy wystąpią także artyści miejscowi, na koncercie Polaków się zakończyło. Choć spotkanie w dużej mierze było skierowane do tamtejszej licznej Polonii, nie zjawiło się zbyt dużo naszych rodaków. – Ci, których spotkaliśmy, tłumaczyli, że pracują do późna, musieli drugiego dnia wcześnie wstać. Nie mieli, po prostu, siły i czasu – opowiada urzędniczka Ewa Dorczyk, jedna z uczestniczek wyjazdu.

Częstowali się bigosem

Pozytywne wrażenia przyniosło tzw. „podglądanie chłopa” - dzień otwarty w gospodarstwach rolnych w gminie Leudal. Święto charakteryzuje się tym, że producenci rolni udostępniają zwiedzającym swoje posiadłości. Pokazują na czym polega ich praca i czym się zajmują. Ciekawi Holendrzy wsiadają na rowery i udają się w przejażdżkę odwiedzając gospodarstwa. Do akcji przyłączyli się pogorzelacy, którzy także zorganizowali własne stoisko. Częstowali mieszkańców Leudal serem smażonym, białą kiełbasą i bigosem. Niektórzy Holendrzy mieli pierwszy raz w ustach polskie potrawy. – Chętnie smakowali, dziwiąc się, że rozdajemy je za darmo. Byli zdziwieni, pytając: „skąd tu Polacy”? Niektórzy słyszeli po raz pierwszy o Pogorzeli i współpracy między naszymi gminami – mówi Ewa Dorczyk. Goście z powiatu gostyńskiego również chętnie zapoznali się z charakterystyką produkcji w Leudal. - Byliśmy w trzech miejscach. W jednym produkują mleko i drób, w drugim truskawki, w trzecim jest muzeum staroci. Było też gospodarstwo prowadzące dzienny dom pobytu dla osób niepełnosprawnych – relacjonuje Piotr Curyk.

Polak też potrafi

Uczestnicy wyjazdu powrócili do Pogorzeli zadowoleni. - Warto było pojechać, bo usłyszeliśmy, jak to wszystko się dzieje u nich, ile pieniędzy przekazuje się na kulturę. Kraje lepiej rozwinięte jeszcze bardziej uświadamiają, że aby mieszkańcy gminy mieli lepsze życie, musi być kultura na wyższym poziomie. By taka była, musi być doposażona. Sami ludzie nic nie zrobią – stwierdza Mariusz Ossowski, dyrektor Miejsko – Gminnego Ośrodka Kultury w Pogorzeli. Spotkania między środowiskami z różnych krajów służą, z pewnością, integracji i obalaniu stereotypów. - Pokazaliśmy się Holendrom z innej strony. Delegaci, którzy do nas przyjeżdżają, mają już inne wyobrażenie o Polsce. Ale dla wielu pozostałych Polak, to ten co przyjeżdża do nich się dorobić, to ten, który kradnie. Postrzegają nas w ten sposób, że my tylko bierzemy, a nic nie dajemy. Podczas wizyty pokazaliśmy, że mamy swoje tradycję, kulturę i potencjał – wyjaśnia Ewa Dorczyk.

Kilku holenderskich wytwórców przyjedzie do Pogorzeli pod koniec sierpnia na Święto Sera Smażonego, gdzie również wystawi własne stoisko. Czy ich produkty są równie dobre, jak domowy wielkopolski „syr” z koperkiem, kminkiem albo boczkiem? Chętnie o tym się przekonamy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE