reklama
reklama

Pan Tomasz marzy, by wiosną wrócić do domu. Czego jeszcze potrzebuje pogorzelca z Osowa?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Trwa remont mieszkania, które spaliło się w listopadzie w Osowie. czego jeszcze potrzebuje Pan Tomasz?
reklama

- Rodzina pomaga, mieszkańcy z wioski i sąsiedzi również przychodzą. Nie narzekam, bo wsparcie mam bardzo duże - mówi pan Tomasz, lokator mieszkania w Osowie, które poszło z dymem kilka tygodni temu.

Uwierzył, że pomoc sąsiedzka istnieje. Wiosną chciałby się wprowadzić do bezpiecznego domu.

Jak to z tym pożarem było?

O pożarze mieszkania w Osowie PISALIŚMY TUTAJ. Jego główny lokator wiedział, że syn później przyjedzie z pracy, więc postanowił wybrać się do sklepu w tej samej wiosce. Nawet nie zdążył tam dojść, kiedy dowiedział się, że w kuchni się pali. Zadzwonił do niego kuzyn.

- To była sobota, około godz. 15.00. Pomyślałem sobie, że dzień coraz krótszy, to jeszcze kiedy jest widno, pójdę robić zakupy. Syn wrócił, zaparkował na podwórzu i zobaczył przez okno, że w kuchni się pali. Zadzwonił po straż i do kuzyna. I to od kuzyna przez telefon usłyszałem, że dom mi się pali. Zaniemówiłem, bo kiedy wychodziłem do sklepu wszystko było w porządku. Niczego podejrzanego nie zostawiłem. Powtórzył, że nie żartuje. Pożar - opowiada pan Tomasz.

Nie domyśla się, dlaczego akurat przy lodówce doszło do zwarcia instalacji elektrycznej i pojawił się ogień. Zapewnia, że sprzęt nie był stary, ale niedawno kupowany.

- Ty była wysoka lodówka. Trudno określić, gdzie instalacja elektryczna była wymieniania, a gdzie nie w tym domu - mówi lokator kilka tygodni po pożarze. 

Ogień pochłonął mieszkanie, nadwyrężył konstrukcję. Od inspektora nadzoru budowlanego, który wykonał oględziny i skontrolował uszkodzony przez żywioł dom, pan Tomasz usłyszał, że lokal nie nadaje się do zamieszkania i dostał przykaz - wykonać generalny remont, pod nadzorem inspektora. Tymczasowo zamieszkał w Gostyniu u rodziny, ale zagląda na posesję, gdyż tam zostały zwierzęta domowe - pies i koty. Trzeba je dokarmić.

- Pracuję w zakładzie w Osowie i jestem tu codziennie - opowiada pan Tomasz.

Został tylko w ubraniu, w którym był w sklepie

Pan Tomasz po pożarze został w tym ubraniu, w którym wybrał się do sklepu.

- Część z tych rzeczy, które były w mieszkaniu się spaliła, a to co zostało, było okopcone tak, że trzeba było wyrzucić - opowiada mężczyzna, poszkodowany przez żywioł. 

Po pożarze szybko ruszyła akcja pomocy dla pana Tomasza - i ta internetowa, i ta sąsiedzka. Wszelkie apele umieszczane na portalach społecznych i platformach pomocowych, a także artykuły o pożarze rozniosły się i poskutkowały.

- Bardzo wiele osób się do mnie zgłosiło, znajomych. Ale było też sporo pomagających, których pierwszy raz widziałem. Niektórzy potrafili przyjechać z daleka. Przywozili mi paczki do mojego tymczasowego domu w Gostyniu. Bardzo wiele ubrań dostałem, mam w czym chodzić zimą. I latem też będę miał co założyć - opowiada pan Tomasz.

Remont spalonego domu rozpoczął się od sprzątania pogorzeliska. Pojawiło się mnóstwo gruzu i bezużytecznych pozostałości po pożarze. Pan Tomasz nie był w tym sam.

- Przyszli sąsiedzi, rodzina, mieszkańcy wioski. Dwa tygodnie pogorzelisko porządkowaliśmy -  wspomina.

W Osowie, na miejscu pożaru, pojawili się włodarze Gostynia.

- W tym czasie mieliśmy mnóstwo odpadów, śmieci i burmistrz załatwił mi kontenery do gruzu, a  dzięki temu mogliśmy to wywozić na PSZOK, do Goli - wyjaśnia pan Tomasz. 

Wytyczne nadzoru budowlanego

Nadzór budowlany wyszczególnił, co powinno być zrobione. Poszkodowany musiał kupić okna, gdyż w większości z nich podczas pożaru szyby wyleciały.

- Musiały być nowe założone. Z ośrodka pomocy społecznej w Gostyniu przyznano mi na remont mieszkania 7 tys. zł. Za te środki kupiłem okna, które wstawiliśmy, żeby nie było nam zbyt zimno podczas pracy wewnątrz mieszkania, gdzie wszystko było okopcone lub spalone - mówi poszkodowany w pożarze. 

Przy remoncie, jaki prowadzi w tej chwili pomaga mu „własna siła robocza”- są to członkowie rodziny, czasami mieszkańcy wioski. Remont zaczął się od zerwania mocno nadpalonych płyt ze ścian w pomieszczeniach (2 pokojach, kuchni i łazience). Zniszczone były też belki sufitowe i dachowe, które - zgodnie z nakazem nadzoru budowlanego - należało wymienić na nowe.

- Były wymieniane w kuchni i pokoju. Podarowała je jedna z firm, która stawia domy z bali. Pracownicy przywieźli je osobiście i założyli gratis - mówi pan Tomasz.

Elektrycy z sąsiedniej posesji chętnie zajęli się wymianą instalacji elektrycznej.

- Sufit ocieplaliśmy watą termoizolacyjną, którą podarowała nam firma Kaczmarek z Malewa. Zakładaliśmy ją wszędzie, na strychu grube płyty OSB będą, żeby nie wiało. Ponad 20 grubych płyt z firmy Romos dostaliśmy. W pokojach na podłodze położymy panele, które dostaliśmy od firmy z ul. Nowe Wrota w Gostyniu.  W jednym z pokoi zerwaliśmy drewnianą, nadpaloną podłogę, na podłogę wylaliśmy beton. Wykonała to za darmo fachowa firma Grocki - firma, która się tym zajmuje. Rodzina przy remoncie pomaga, mieszkańcy z wioski i sąsiedzi. Nie narzekam, bo wsparcie mam bardzo duże - opowiada pan Tomasz.  Przed świętami Bożego Narodzenia wraz z ekipą przyklejał płyty do ścian. - Chodzi o to, żeby ściany wyprostować, szpachlować, gdyż chcemy zakładać ponownie centralne ogrzewanie. Tydzień przed pożarem skończyliśmy montować nowe, ale tylko piec pozostał z tamtego. Teraz chcielibyśmy, żeby hydraulik przyszedł - dodaje lokator. 

Wyposażenie prawie gotowe

Jest zadowolony i bardzo wdzięczny darczyńcom, gdyż ma już meble i wyposażenie do większości pomieszczeń. Otrzymał futryny i drzwi wewnętrzne.

- Firma Pazoła podarowała płytki do łazienki, kuchni i na korytarz - ściennie oraz podłogowe. Obiecano, że dostaniemy jeszcze farby na ściany od pokojów. Mamy się zgłosić w trakcie malowania. Płyty na ścianę załatwiła mi koleżanka - pan Tomasz wymienia ze wzruszeniem wszystkich darczyńców.

Łazienkę również wyposażoną. Dostał wannę. Podobnie jest z pokojami - do nich meble również posiada.

- Ten sprzęt, wszystkie meble, przechowuję w firmie, w której pracuję, w magazynach do zboża. Szef zaoferował też przewiezienie sprzętu i mebli do mieszkania, już po remoncie - mówi pan Tomasz.

Podkreśla, że kiedy z życzliwymi ludźmi pracuje przy remoncie mieszkania, na miejscu, obcy ludzie przyjeżdżają na posesję, zatrzymują się i przywożą jakieś dary. Niektórych osób nawet nie znają - ani on, ani syn.

- Mieszkaniec z Łęki Wielkiej przywiózł mi kiedyś telewizor - ale to pod sam blok, tam gdzie teraz mieszkam po czym zadzwonił, żebyśmy zeszli. Mówił, że sprzęt stoi u niego w garażu i się marnuje, bo nie jest używany - opowiada pogorzelca z Osowa.

Jednak największym zaskoczeniem dla niego były podarunki z akcji „Szlachetnej Paczki”. Zarzeka się, że „nigdy w życiu” nie otrzymał takich prezentów. Kiedy je odbierał, kiedy rozpakowywał, nie mógł się powstrzymać i łzy popłynęły mu po policzkach.

- Za to trzeba dziękować. Byłem wzruszony. Nigdy nie widziałem takiej „góry prezentów”. Dostaliśmy wszystkie cuda, które byśmy chcieli - od jedzenia przez artykuły chemiczne, mikrofalę i inny sprzęt, po telewizor. Najpierw była na wywiadzie przedstawicielka organizacji. A później ludzie ze „Szlachetnej Paczki” przyjechali do świetlicy wiejskiej w Osowie busem. Przywieźli ze 40 kartonów pod same drzwi - wspomina pan Tomasz wydarzenie sprzed świąt.

Potrzebne meble do kuchni i drzwi główne

Czy jest coś, czego jeszcze potrzebuje mężczyzna poszkodowany w pożarze, który żyje sam w dwupokojowym domu? Mieszkaniec z Osowa szczerze przyznaje, że nie ma mebli i wyposażenia do kuchni.

- Tego najbardziej mi brakuje. Jedna pani z okolic Leszna zgłosiła się już parę dni po pożarze i oferowała wyposażenie kuchni, ale później, podczas rozmów, przestała odbierać telefony, jakby się wycofała - opowiada pan Tomasz.

Potrzebuje też głównych drzwi wejściowych do domu, otwieranych do wewnątrz. Chciałby całkowicie zamknąć mieszkanie, żeby z dala od zimy prowadzić remont wewnątrz.

 

Katarzyna Pasieracka, sołtys Osowa:

W mieszkaniu pana Tomasza jest ocieplane poddasze, robiona jest instalacja elektryczna, posadzka w pokoju została wylana, okna wstawione. Sąsiedzi są zaangażowani w pomoc dla mieszkańca Osowa, któremu spaliło się mieszkanie. Jestem na bieżąco. Jeśli chodzi o wyposażenie kuchni, urwał się kontakt z mieszkanką Leszna, jaka miała podarować meble do kuchni. Pan Tomek nie ma ich obecnie. Gazówkę dostaliśmy, lodówkę również byśmy mieli. Czuwam nad akcją pomocy, działam w grupie pomocowej, jaka utworzono na facebooku. Mieszkańcy wioski niezbyt mogą przyjść do szpachlowania, remontowania w mieszkaniu, gdyż pracują do godziny 15-16, a później już jest ciemno. Ale zawsze pan Tomek może na nas liczyć w innej sprawie.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama