Co dzięczynianie mają takiego, czego nie ma nikt? Czym szczególnym mogą się pochwalić? Otóż mają grób Żyda, położony w lesie niedaleko wioski. I właśnie ten „skarb” stał się inspiracją do wzięcia udziału w Programie Grantów Sołeckich, przygotowanym przez powiat gostyński. Koło Gospodyń Wiejskich w Dzięczynie postanowiło przygotować rodzinny piknik historyczny, związany z mogiłą Żyda Altera Pliszewskiego - więźnia żydowskiego obozu pracy przymusowej w Dzięczynie. - Chodzi o to, aby mieszkańcy wioski - młodsi i starsi jak najwięcej dowiedzieli się z historii wioski, a szczególnie tej, dotyczącej mogiły żydowskiej - powiedziała Lidia Toporowicz, przewodnicząca KGW w Dzięczynie. Członkinie koła, z pomocą radnego Mariusza Nowaka, przygotowały wniosek i dzięki temu wioska otrzymała dotację na realizację projektu.
Piknik odbył się 25 sierpnia, pod hasłem „Mogiła żydowska w Dzięczynie, pamięć o niej nigdy nie zaginie!”. Mieszkańcy wioski oraz zaproszeni goście spotkali się na terenie kompleksu rekreacyjnego, skąd przemaszerowali do miejsca spoczynku Altera Pliszewskiego. Każdy z odwiedzających na nagrobku położył kamień. Nie było kwiatów. Dlaczego? W tej sprawie wiedzą podzielił się Józef Klimaszewski, który obecnie opiekuje się mogiłą. Poinformował, że na cmentarzu żydowskim nagrobki stanowiły pionowo ustawione płyty, okrągłe lub zakończone zazwyczaj półkoliście, które były pokryte inskrypcjami i płaskorzeźbami. - Nie wolno było przechowywać żadnych narzędzi (...). Grobów nie ozdabiano kwiatami, gdyż Żydzi uznawali ten zwyczaj za pogański - twierdzili, że pachnące i kolorowe kwiaty cieszą żywych, a nie umarłych. Odwiedzający cmentarz żydowski powinni zostawić na macewach kamień - wyjaśnił Józef Klimaszewski z Ponieca, historyk z zamiłowania. Więcej w „Życiu Gostynia”. (AgFa)
