Autem podróżowali dwaj nastoletni bracia. Zmierzając w kierunku stacji paliw, która znajduje się na gostyńskich plantach, wjechali na Pl. Karola Marcinkowskiego. W pewnym momencie samochód zgasł. Kierowca uruchomił go ponownie, ujechał niedaleko, kiedy zauważył dym, wydobywający się spod maski auta.
Na miejsce wezwano straż pożarną, pojawili się również funkcjonariusze policji z KPP w Gostyniu.
Trwa akcja dogaszania auta
Więcej informacji wkrótce
[AKTUALIZACJA godz. 16.50]
Do pożaru doszło dziś, około godz. 16.00
- Jechaliśmy samochodem i powiem szczerze, że zgasł mi pierwszy raz, zaraz po skręceniu w ulicę, prowadzącą do stacji benzynowej. Odpaliłem po raz drugi, dojechałem może ze 20 metrów i wtedy zobaczyłem dym, który wydobywa się spod maski. Rzuciłem tylko do brata: natychmiast wysiadamy! A ja chwyciłem za gaśnicę - opowiada Bartek, młody kierowca daewoo matiz.
Prawo jazdy 19-latek otrzymał kilka miesięcy temu, ale w tej sytuacji potrafił zachować zimną krew. Kierowca daewoo matiz z pasażerem próbowali ugasić pożar na własną rękę. Strażacy uznali, że do sprawy podeszli rozsądnie, nie otwierali maski samochodu.
- Ogarniałem sytuację, wiedziałem, że klapy otwierać nie można, zacząłem pryskać własną gaśnicą od dołu. Pobiegłem po drugą gaśnicę na stację paliw, gasiłem przez szczeliny, pod blachę pryskając. Brat zadzwonił po straż pożarną - mówi Bartek.
Dowodzący akcją ratowniczą, kpt. Wojciech Wybierała z KP PSP w Gostyniu precyzuje - podczas jazdy w matizie zapaliła się komora silnika.
- Podróżujący autem młodzi ludzie zatrzymali się, opuścili auto i podjęli próbę gaszenia. I ta odpowiedzialna akcja odniosła pozytywny skutek - informuje strażak podkreślając, że kierowca zachował się bardzo rozsądnie.
Do samochodu, w którym zapaliła się komora silnika, zadysponowano zastęp JRG z Gostynia. Na czym polegały działania strażaków?
- Zabezpieczyliśmy miejsce zdarzenia, otworzyliśmy komorę silnika przez maskę i podaliśmy prąd gaśniczy w celu dogaszenia pożaru - wyjaśnia kpt. Wojciech Wybierała z KP PSP w Gostyniu.
Po oględzinach straty oszacowano na ok. 1000 zł. Akcja dogaszania trwała niecałą godzinę.
Co mogło być przyczyną zapalenia się silnika? Kierowca nie jest pewny do końca, ale podejrzewa, że ogień mógł pojawić się od starych szmat.
- Auto stało bardzo długo w garażu. Na silniku położyliśmy szmaty, gdyż było zimno. Wyjeżdżając, o szmatach zapomnieliśmy - przyznał 19-letni Bartek, prowadzący samochód.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.