reklama

Niechlujstwo, rażące zaniedbanie, głód i smród w Osowie (gm. Gostyń). Zagłodzone bydło. Co jeszcze ujawniło dochodzenie?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: fotomontaż Zbigniew Pacanowski

Niechlujstwo, rażące zaniedbanie, głód i smród w Osowie (gm. Gostyń). Zagłodzone bydło. Co jeszcze ujawniło dochodzenie? - Zdjęcie główne

foto fotomontaż Zbigniew Pacanowski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZobowiązał się, że będzie opiekował się zwierzętami, ale je zagłodził. Utrzymywał bydło w niechlujnych warunkach, bez jedzenia i wody. Zanik masy mięśniowej padłych byków, brak pokarmu w żwaczu i przewodzie pokarmowym wskazują, że gehenna zwierząt trwała co najmniej kilka tygodni. Właściciel bydła ocenił straty na ponad 100 tys. zł, a ich opiekunowi - 20-latkowi z Osowa - grozi więzienie.
reklama

Wracamy do tematu związanego z makabrycznym odkryciem, jakiego dokonali lekarze weterynarii w jednym z gospodarstw rolnych w Osowie, w gm. Gostyń. W piątek rano (23 września 2022r.) znaleziono tam martwe sztuki bydła. Oględziny miejsca, w którym znajdowały się zwierzęta, trwały kilka godzin. 

- Lekarze weterynarii ujawnili na terenie posesji truchło oraz kilka żywych sztuk bydła – informowała asp. sztab. Monika Curyk, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu - PISALIŚMY TUTAJ.

W sprawie znalezienia martwych sztuk bydła oraz kilku żyjących byków, w poniedziałek (26 września) głos zabrał Jacek Masztalerz, szef Prokuratury Rejonowej w Gostyniu. Efekt dotychczasowych działań śledczych KPP w Gostyniu oraz lekarzy weterynarii jest taki, że część spraw została wyjaśniona, ale jest też sporo wątków, które są wciąż weryfikowane i sprawdzane.

reklama

Martwe bydło w Osowie. Anonimowe listy. Od sąsiadów? 

Na kontrolę gospodarstwa rolnego w Osowie udali się pracownicy powiatowej inspekcji weterynaryjnej po otrzymaniu anonimowych informacji, dotyczących jednej z posesji w Osowie. Zwierzęta miały być tam utrzymywane w niewłaściwy sposób. Za pierwszym razem lekarze weterynarii nie mogli zweryfikować wiadomości - posesja była pozamykana, w domu nikogo nie było. 

- Po kilku dniach, 23 września, podjęto kolejną próbę, tym razem z asystą policji. Wówczas na posesji była obecna właścicielka. Okazało się, że wcześniej, przez kilka tygodni, przebywała w szpitalu - informuje prokurator Jacek Masztalerz.

Kobieta jest ciężko chora, leczy się nawet szpitalnie, stąd jej nieobecność podczas pierwszej wizyty służb weterynaryjnych. Razem z nią mieszka 20-letni syn, chociaż gospodarstwo rolne, jakie prowadzi z matką, nie jest dla niego jedynym źródłem utrzymania. Chłopak dodatkowo pracuje, opiekując się zwierzetami w firmie z Gostynia, która ma również grunty rolne w okolicach Leszna. Między innymi dlatego podczas pierwszej wizyty pracowników weterynarii, nie było go w domu. 

reklama

Po wejściu na posesję, w budynkach gospodarskich znaleziono 11 sztuk padłych zwierząt, w różnym stadium rozkładu.

 - Niektóre są zaszkieletowane, inne nie - mówi szef prokuratury rejonowej w Gostyniu. 

Gospodarstwo w Osowie (gm. Gostyń) jako "hotel" dla bydła

Bydło opasowe znajdowało się w gospodarstwie w Osowie w ramach umowy kontraktowej dotyczącej tzw. hotelu. 

- Umowę zawiera właściciel cieląt z rolnikiem - ten zobowiązuje się nabywać paszę i odchować bydło do takiego stanu, że będzie nadawało się do sprzedaży - informuje prokurator Masztalerz. 

W przypadku Osowa umowa sporządzona została na matkę 20-letniego mężczyzny. Najprawdopodobniej była ona osobą, która - owszem - figurowała w dokumentach, ale wszelkie działania podejmował i w ogóle z inicjatywą tego rodzaju działalności wystąpił jej syn. 

reklama

Jak długo zwierzęta przebywały w gospodarstwie w Osowie? Ile byków trafiło po dopiekę dwudziestolatka? Ile zostało zagłodzonych? Służby cały czas poszukują odpowiedzi na te pytania.

- Musimy zweryfikować informacje związane zarówno z ilością bydła, jak i okresu kiedy przebywały one w gospodarstwie w Osowie. Dokumenty wskazują inne daty niż te, o których podczas zeznań mówi świadek, czyli właściciel zwierząt - mówi szef Prokuratury Rejonowej w Gostyniu. - Według jego słów, bydło trafiło do gospodarstwa w Osowie w lutym bieżącego roku, w umowie jest wskazany październik 2021 roku. Być może dotyczy to innej partii zwierząt lub okres przebywania zwierząt w gospodarstwie był dłuższy - to musimy jeszcze sprawdzić - dodaje.

Rażące zaniedbanie i niechlujstwo w gospodarstwie rolnym

Umowa dotyczyła 47 sztuk bydła opasowego. Zostało ono dostarczone w dwóch partiach. Dwudziestolatek zobowiązał się wobec matki, że będzie opiekował się cielakami.

- To on miał mieć nad nimi pieczę i staranie. To on doprowadził do tego, że cielęta były utrzymywane w niewłaściwych warunkach bytowych, w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa - bez odpowiedniego pokarmu i wody. W efekcie doprowadził do śmierci 40 sztuk bydła i skrajnego wygłodzenia 7 zwierząt - informuje prokurator Masztalerz.

23 września, po przesłuchaniu świadków - lekarzy weterynarii oraz właściciela bydła - i po zgromadzeniu dokumentów, które udało się zdobyć policjantom podczas podjętych działań, zebrany materiał poddano analizie. Ostatecznie podejrzany 20-latek usłyszał zarzut (opierający się na podstawie analizy treści dokumentów) znęcania się nad zwierzętami poprzez rażące zaniedbanie, niedostarczanie pokarmu oraz wody - z art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt.

- To moja wina, wiem, że zaniedbałem - mówił dziennikarzom w czasie, gdy w gospodarstwie pracowali jeszcze śledczy i lekarze weterynarii.

Art. 35. Odpowiedzialność karna za zabijanie, uśmiercanie lub dokonywanie uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów ustawy albo znęcanie się nad zwierzęciem

1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 wyłączenia zakazu zabijania zwierząt, zakaz znęcania się nad zwierzętami ust. 1, art. 33 zasady uśmiercania zwierząt lub art. 34 uśmiercanie zwierząt w ubojni ust. 1–4 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

- Z treści wyjaśnień chłopaka, który miał opiekować się bydłem wynika, że po śmierci ojca, sami z matką prowadzili gospodarstwo. Matka zaczęła chorować 5 lat temu, jeszcze przed odejściem ojca. Praca w gostyńskiej firmie, choroba matki oraz umowa kontraktowa - chłopak stwierdził, że przecenił swoje możliwości, nie poradził sobie. Kiedy wszystko zaczęło sie sypać, zaczął obawiać się konsekwencji finansowych, jakie właściciel za padłe zwierzęta mógł wobec niego wystosować - mówi prokurator rejonowy.

Szczątki wymieszane z obornikiem i rozwleczone przez psy

Kiedy na posesję weszli lekarze weterynarii 7 byków jeszcze żyło, ale 2 sztuki były w bardzo złym stanie. Podjęto leczenie na miejscu, jednak rokowania okazały się wyjątkowo złe. 5 pozostałych, żyjących jeszcze byków, zabrał właściciel. Dodatkowo odkryto 11 sztuk padłych zwierząt. Co stało się z pozostałymi 30 cielakami?

Jak podaje Jacek Masztalerz, część truchła zwierzęcego początkowo trafiała do utylizacji. Z czasem jednak 20-letni chłopak przestał panować nad wywożeniem padliny do „bakutilu”.

- Nie wiemy, ile truchła zwierząt ostatecznie zostało wywiezione do utylizacji, nie wiadomo ile szczątków mamy niepoliczonych. Znaleziono 11 martwych ciał, są jeszcze szczątki kostne wymieszane z obornikiem. Część została rozwleczona przez psy, które znajdują się w gospodarstwie. Dlatego nie mówimy o 30 sztukach. Opiekun, który miał żywić i doglądać zwierzęta twierdzi, że padały one sukcesywnie. Nic nie wskazuje, by jakieś bydło z tej grupy zostało sprzedane - wyjaśnia prokurator.

By ustalić, ile padłych zwierząt zostało zutylizowanych, prokuratura była zmuszona zwrócić się o dokumentację do firmy, która się tym zajmuje.

Zagłodzenie trwało co najmniej kilka tygodni

Policja, pod nadzorem prokuratora prowadzi postępowanie karne. Sprawdza, jak dokładnie wyglądała gehenna zwierząt. Prowadzi postępowanie, które ma wykazać, czy zdarzenie ma znamiona któregoś z przestępstw ujętych w kodeksie karnym czy ustawie o zwierzętach.

Właściciel firmy zewnętrznej, do której należało bydło, straty oszacował na około 120 tys. zł. Twierdzi, że od czasu do czasu pojawiał się w gospodarstwie. Według niego ze zwierzętami, które widział, wszystko było w porządku. 

- Ponadto jeden z lekarzy weterynarii, który uczestniczył w oględzinach miejsca zdarzenia, około dwa miesiące wcześniej jednemu z byków udzielał pomocy weterynaryjnej. Wówczas zwrócił jedynie uwagę na niewłaściwy sposób odżywienia tych zwierząt, które zobaczył. Jego zdaniem żywienie powinno być zintensyfikowane. Wydał opiekunowi odpowiednie zalecenia pod tym względem - relacjonuje Jacek Masztalerz.

W trakcie czynności policyjnych na posesji w  Osowie, wykonano sekcję jednej martwej sztuki bydła. Jakie uzyskano wyniki?

- Nie ujawniono treści pokarmowych w żwaczu, ani w przewodzie pokarmowym. Jednocześnie zmiany w obrębie wątroby oraz zanik masy mięśniowej wskazywały, że w przypadku tej jednej sztuki zagłodzenie trwało co najmniej kilka tygodni - mówi prokurator rejonowy w Gostyniu.

Dozór policji dla 20-latka z Osowa

Mężczyzna, który opiekował się gospodarstwem w Osowie został zatrzymany 24 września i osadzony „na dołku” w  KMP w Lesznie. Podczas przesłuchania okazał skruchę, wskazując na swój młody wiek, podjętą pracę i chorobę matki, wskazywał też, że przecenił swoje możliwości. Zakładając, że zostało w tym przypadku popełnione przestępstwo, prokurator nie znalazł szczególnych przesłanek dla zastosowania środków zapobiegawczych. Przy zgromadzeniu materiału procesowego oraz przyjętej przez 20-letniego mężczyznę z Osowa linii obrony, prokurator stwierdził, że wystarczające jest zastosowanie wobec niego dozoru policji, dlatego został on zwolniony do domu. 

- Będziemy się koncentrować na dowodzie z dokumentów, które będą nam sukcesywnie dosyłane czy to przez ARiMR, czy przez firmę zajmującą się utylizacją padłych zwierząt. Będziemy też korzystać z papierów państwowej inspekcji weterynaryjnej. Z przyczyn obiektywnych 20-latek nie może wpłynąć na treść tych dokumentów - wyjaśnia Jacek Masztalerz. 

Matka chłopaka nie była przesłuchiwana i na razie prokuratura nie ma tego w planach.

- Nie ma  przesłanek do tego, by przedstawić zarzut kobiecie. Obawa matactwa nie wchodzi w grę - uzasadnia prokurator.

Czy mężczyzna działał z premedytacją? To zostanie zweryfikowane. Jakie istnieją okoliczności łagodzące wobec 20-latka?

Należą do nich:

  • przyznanie się,
  • skrucha,
  • złożenie wyjaśnień,
  • uprzednia niekaralność
  • wiek - to osoba młodociana
- Nie mamy obecnie żadnej dokumentacji, która wskazywałaby na uzasadnione wątpliwości co do jego poczytalności. W mojej ocenie można tu mówić o pewnego rodzaju nieporadności życiowej - tłumaczy prokurator.

Niestety, z drugiej strony są również okoliczności obciążające:

  • liczba zwierząt - kilkadziesiąt
  • okres działania sprawcy - nawet gdyby zwierzęta przyjechały do Osowa wcześniej niż w lutym, to i tak daje kilka miesięcy 
  • sposób działania - ciężki, dolegliwy dla zwierząt; śmierć w brutalny sposób, kilkutygodniowa agonia bez pokarmu, bez wody. 
- W mojej ocenie, jako prokuratora, okoliczności obciążające mają większą wagę dla przyszłej kary niż okoliczności łagodzące. Nadal obowiązuje domniemanie niewinności, ale w grę wchodzi raczej kara pozbawienia wolności - mówi Jacek Masztalerz.

Gdzie byli w tym przypadku sąsiedzi, mieszkańcy wioski? Bydło przez kilka miesięcy nie dostawało wody ani pokarmu. Musiało "wyć z głodu". Truchło zwierzęce kilka tygodni leżało w gospodarstwie, lato mieliśmy upalne. Nikomu nie doskwierał smród padliny?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama