Reklama lokalna
reklama

Nie pamiętają tego, co się działo

Opublikowano:
Autor:

Nie pamiętają tego, co się działo - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Z lekarzem medycyny Witoldem Rembalskim, specjalistą psychiatrą, ordynatorem oddziału psychiatrycznego w Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Kościanieo skutkach zażywania dopalaczy rozmawia Izabela Skorzybórt  

Czy lekarze widzą już skutki zażywania dopalaczy?

Dopiero uczymy się o dopalaczach, mam na myśli konsekwencje medyczne. O tych środkach słyszałem już od pewnego czasu. Natomiast w tym roku zaczęliśmy widzieć medyczne skutki psychiatryczne tego, co robią dopalacze. Szczególnie latem zaczęła nam przybywać kategoria pacjentów “dopalaczowych”. Dla mnie narkotyki i dopalacze, to jedno i to samo.

Dopalacze są nową kategorią uzależnień?

Myślę, że nie. Są to z reguły pacjenci, którzy wcześniej już mieli doświadczenia z innego rodzaju substancjami narkotycznymi, nielegalnymi: amfetaminą, kokainą, marihuaną i ekstazy. Nie mogę powiedzieć, że to jest nowa kategoria pacjentów, że to są pacjenci uzależnieni tylko i wyłącznie od dopalaczy. Być może już byli uzależnieni od narkotyków, a teraz z różnych względów albo biorą jedno i drugie, albo biorą dopalacze, zamiast narkotyków.

Ludzie wybierają dopalacze, zamiast narkotyków?

Mieliśmy pacjenta, który miał długi okres abstynencji, jeżeli chodzi o branie narkotyków, a potem wrócił do dopalaczy. Teraz przerzucili się na dopalacze, bo środki te są dostępne, bezpieczne w sensie prawnym - bo przecież mogę sobie zażyć dopalacza na środku ulicy, może przechodzić kilku policjantów obok i nic nie mogą zrobić, chociaż pewnie bardzo by chcieli. Wiadomo, że większość osób, która bierze narkotyki, prędzej czy później będzie miała problem prawny czy to za posiadanie, czy to za handel. A tu wystarczy po prostu wejść do sklepu, legalnie kupić, uśmiechnąć się i wyjść. Nie wiem, jakie są ceny narkotyków, ale mam wrażenie, że dopalacze są troszeczkę droższe lub porównywalne z narkotykami. Takie tabletki, czy proszki, które dają “niezłą zabawę” przez całą noc, w cudzysłowie, to kwestia, jak mówią pacjenci od 30 do 50 złotych.

Klasyfikuje więc pan dopalacze na równi z narkotykami?

Tak. W międzynarodowym podziale chorób mamy sklasyfikowane narkotyki pod różnymi zaburzeniami psychicznymi. Natomiast nie ma tutaj dopalaczy, bo tak do końca my nie wiemy, co znajduje się w tych substancjach. Mogę tylko powiedzieć, że mogą one działać podobnie do narkotyków.

Zaznaczacie w dokumentacji, że ktoś trafił na oddział właśnie po zażyciu dopalaczy?

 

Ile osób trafiło od początku roku na pański oddział po zażyciu dopalaczy?

 

To ludzie młodzi?

Prawie zawsze młodzi, między osiemnastym, a dwudziestym piątym rokiem życia.

Jak tu trafiają?

W trybie ostrym, czyli są to przyjęcia nagłe. Trafiają, bo dzieje się coś, co uzasadnia przyjęcie na oddział psychiatryczny: dozorowany, zamknięty.

Co się z nimi dzieje?

Może być kilka grup zaburzeń. Tak zwane objawy ostrego zatrucia, chociaż takich było najmniej, czyli to, co dany środek wywołuje. W założeniu ma dawać dobre samopoczucie, odlot, aktywność. Tyle, że może dać tego za dużo dla danej osoby. Staje się pobudzona, niespokojna, z ogromnym lękiem, często z taką dezorganizacją zachowania, że nie do końca pacjent wie, gdzie jest, co się z nim dzieje i gdzie się znajduje. Mogą występować stany bardzo dużego pobudzenia, połączonego z agresją i to jest bardzo niebezpieczne. Jeden z pacjentów miał na tyle zawężoną świadomość, co trwało prawie dobę, że zupełnie nie był świadomy tego, co robi. Był agresywny i niebezpieczny w stosunku do matki, która zresztą musiała uciekać z domu. Miał myśli samobójcze. Na szczęście, to się skończyło dobrze dla wszystkich. Pogotowie w porę zareagowało, nie doszło do tragedii, ale miał kompletne wyłączenie świadomości, zupełnie nie wiedział, co się z nim dzieje.

Czyli przede wszystkim brak kontaktu ze światem?

Czasem jest to wyłączenie świadomości, takie urwanie filmu. Wtedy zupełnie zachowanie wyrywa się spod kontroli. Bardzo często są to zaburzenia zachowania, mówiąc ogólnie agresja, pobudzenie, ale także lęki, stany depresyjne. Takiego pacjenta trzeba zabezpieczyć, żeby komuś, albo sobie nic nie zrobił, żeby nie doszło do tragedii. Ci pacjenci stosunkowo szybko wychodzą z tych stanów, oczywiście ja mówię o naszym doraźnym leczeniu, bo jak ich losy dalej będą wyglądały, to zależały od tego, czy będą brali czy nie. Nie mogę powiedzieć o następstwach somatycznych, czyli fizycznych tego, bo ci pacjenci nie trafiają do nas, tylko na oddziały ogólne internistyczne w związku z powikłaniami fizycznymi po zażyciu tych substancji. To zresztą jeszcze jedna grupa: czyli mogą być zapaści, spadki ciśnienia, zaburzenia układu oddechowego wymagające sprawdzenia.

Następstwa zażycia dopalaczy mogą mieć różną siłę?

Nie można mówić, że ktoś się bardziej lub mniej chory, ale było kilku pacjentów, powiedziałbym z poważniejszym, w sensie psychiatrycznym, problemem. Pojawiły się u nich konkretne zaburzenia psychotyczne, pod postacią urojeń, czyli takie zaburzenia, które mogą występować w chorobach psychicznych, jak na przykład w schizofrenii. Pacjenci mieli poczucie, że są obserwowani, prześladowani, śledzeni, realne fakty rzeczywistości odbierali w sposób fałszywy. Ktoś stał i rozmawiał, a pacjent miał wrażenie, że o nim mówią i chcą mu zrobić krzywdę. W tym poczuciu żył 2, 3 dni. Uciekał przed tymi “prześladowcami” z Poznania do Leszna. W końcu zgłosił się na policję w Lesznie twierdząc, że dwukrotnie chciano go zabić. Policja zweryfikowała to i został przewieziony do szpitala w Lesznie i przekazany do nas. To ustąpiło po paru dniach. Aczkolwiek pacjent po 3 dniach od przyjęcia był jeszcze między snem, a dniem. Kiedy mu mówiłem już po jakimś czasie, że moim zdaniem tak nie było i to wynika z jego urojeń, zaczął wątpić, potem był zdziwiony, potem płakał. Takich pacjentów musimy leczyć na pewno dłużej i dłużej ich obserwować. Ten konkretny pacjent po tygodniu wyjechał, ponieważ nie był z naszego rejonu i rodzina była współpracująca, wzięli go, żeby go leczyć bliżej. Co najmniej kilku pacjentów mieliśmy z takimi bardzo podobnymi objawami urojeń prześladowczych.

Co pacjenci mówią, kiedy już odzyskają świadomość?

 

Czy to, jak ktoś zareaguje na dopalacz zależy od predyspozycji osoby czy ilości, jaką zażył?

Od ilości do końca nie wiem, ale myślę, że tak. Natomiast bardzo ważna jest, tak samo, jak w przypadku narkotyków, indywidualna wrażliwość. Zawsze będę powtarzał, że narkotyki i dopalacze w każdej ilości, każdemu zaszkodzą. Natomiast myślę, że można mieć taką dużą indywidualną wrażliwość, że już po jednorazowym zażyciu można dostać przynajmniej krótkotrwałych objawów psychotycznych.

Nie ma więc znaczenia, czy weźmiemy raz czy więcej. Skutki mogą być tragiczne już za pierwszym razem?

Dokładnie tak. Nikt z nas nie wie, jaką mamy odporność na różnego rodzaju substancje. Nawet na leki pacjenci różnie reagują, choć nie tak dramatycznie. A poza tym, jest cały czas ten problem, że my nie wiemy, co do końca znajduje się w dopalaczach. Wiem, że są tam różne substancje, one się zmieniają, wymyślają coś nowego.

Czy dla was lekarzy to problem, że nie wiadomo, co za substancje znajdują się w dopalaczach?

Jest to na pewno duży problem dla lekarzy internistów, dla tych, którzy fizycznie leczą tych pacjentów. Oni nie wiedzą jak odtruwać. Jeżeli taki pacjent trafia na toksykologię, w Poznaniu jest taki oddział, mają odtrutki na prawie wszystko, co jest możliwe. Jeżeli nie identyfikują substancji, jest probem. Natomiast my mamy o tyle mniejszy problem, że zaburzenia psychiczne, pobudzenia, urojenia, tak na prawdę bez względu na to, jaka jest przyczyna, podobnie się leczy. Dla nas liczą się same objawy.

Trzy, cztery dni na oddziale i później dalsze leczenie?

Absolutnie nie kończy się na wyjściu ze szpitala. To początek drogi. Jeżeli po tygodniu nie zdradzają objawów, to nie jest tu ich miejsce. Muszą zastanowić się i trafić na odwykówkę. Natomiast bardzo często pacjenci zwalniają się na własne żądanie.

Czy pobyt na oddziale zamkniętym uczy ich czegoś?

Bardzo różnie. Mam nadzieję, że daje im to do myślenia. Są różne kategorie ludzi. Niektórzy byli przerażeni tym, co się stało. Akurat ten jeden pacjent z daleka zareagował ogromnym przerażeniem. Myślę, że przynajmniej zgłosił się do poradni odwykowej. Część pacjentów pewnie nie trafia. Jeden z kręgu dopalaczy trafił dwukrotnie do nas. Za każdym razem, mimo że był trochę dłużej, zwalniał się na własne żądanie. Za każdym razem robił sobie jakąś krzywdę. Raz złamanie, drugi raz pływał w jeziorze, na szczęście został uratowany. Są pacjenci, którzy nie mają krytycyzmu.

Dopalacze uzależniają?

Na razie nie wiadomo, bo nie ma badań. Mam wrażenie, że jeżeli są to substancje chemiczne, to pewno uzależniają. Na pewno będzie uzależnienie psychiczne. Jeżeli jakikolwiek środek daje poczucie przyjemności, czegoś miłego - od takich rzeczy się na początku “w cudzysłowie” uzależniamy.

Wywołują chorobę?

W psychiatrii jest problem podwójnej diagnozy, czyli choroba psychiczna plus uzależnienie. To może być uzależnienie od alkoholu, od narkotyków. Odnośnie dopalaczy jeszcze nie wiemy. Jest taka kategoria pacjentów, którzy zdradzają zachowania i zaburzenia psychiczne związane tylko i wyłącznie z narkotykiem. Może to się rozwinąć w przewlekłą chorobę psychiczną, albo może minąć i pojawić się, kiedy dana osoba znowu wróci do nałogu. Natomiast jest mniejsza grupa pacjentów, z dopalaczami może być podobnie, że jakby narkotyk nie tyle wyzwala same zaburzenia psychiczne, tylko wyzwala chorobę psychiczną, która może w nas tkwić i wywołać, na przykład schizofrenię. Przychodzimy na świat z różnym bagażem wpisanych chorób genetycznie i predyspozycji. One mogłaby się nie ujawnić przez całe życie, gdyby nie zażycie narkotyku. Narkotyki i dopalacze mogą wywołać chorobę, która może trwać do końca życia.

Bardzo często nie pamiętają tego, co się działo, nie do końca zgadzają się z tym, co im mówimy, że takie rzeczy się działy.To oddział męski dla dorosłych. Pacjentów z zaburzeniami psychicznymi, którzy gdzieś tam w wywiadzie mają narkotyki jest bardzo dużo. Natomiast tych, gdzie stwierdziliśmy zażycie dopalaczy było około 10. Wydaje mi się, że jest to dużo. Kilka tygodni temu w weekend mieliśmy serię, kiedy przyjęto trzech takich mężczyzn. Jeden był z Sopotu, przyjechał do Poznania i przy okazji jakiejś zabawy zażył dopalacz. Potem znalazł się u nas. Tak, jeżeli mamy pacjenta, u którego występowały zaburzenia psychiczne i zachowania, spowodowane zażywaniem dopalaczy. Umówiliśmy się, że zaczniemy to pisać, aby było to zaznaczone, mimo że w wykazie nie ma tej kategorii. Są tacy pacjenci, którzy właśnie trafiają do nas w związku z tym, że zażywają dopalacze lub jest to mieszane uzależnienie: bierze alkohol, narkotyki, dopalacze.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE