Oflagowali jednostki, radiowozy, stali się bardziej wyrozumiali wobec przewinień, a zamiast mandatów, stosowali upomnienia. Mimo to, sytuacja w policji się nie polepszyła. - Będziemy protestować do skutku. Czy to będzie miesiąc, rok, czy więcej – zapowiada przewodniczący Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów przy KPP w Gostyniu.
Już w czerwcu Zarząd Głównym Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowych Policjantów wydał komunikat w sprawie akcji protestacyjnej, która miała rozpocząć się w lipcu. Przystąpili do niej także policjanci z powiatu gostyńskiego.
W całej Polsce do akcji przyłączyły się wszystkie służby mundurowe oprócz wojska. Pierwsze było oflagowanie. Potem informowano społeczeństwo o powodach protestu, następnie zaostrzono formę i nie wypisywano mandatów karnych za drobne wykroczenia (stosowano pouczenia). Już na tym etapie funkcjonariusze zaznaczali, że spowodowało to poważny uszczerbek dla skarbu państwa. Ponieważ nadal strona rządowa nie rozpoczęła z federacją związków zawodowych poważnych rozmów, ci zdecydowali zrobić kolejny krok. Kolejną formą protestu jest strajk włoski.
- Ten „prawdziwy” polega na bardzo skrupulatnym przestrzeganiu przez policjantów wszystkich reguł w stosunku do mieszkańców, czyli prowadzenia bardzo długich kontroli, drobiazgowości. My podchodzimy w innych sposób. Nie będziemy utrudniać życia społeczeństwu, ale będziemy bardzo drobiazgowo wykonywać swoje czynności związane ze statystykami i z tym, co się dzieje wewnątrz policji. Nie pójdziemy na skróty, wszystko zgodnie z procedurami – zapowiada asp. sztab. Wojciech Łysakowski – przewodniczący Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów przy KPP w Gostyniu.
Dlaczego brakuje policjantów? Ile zarabiają? Czy będą manifestować? O tym piszemy w bieżącym Życiu Gostynia.
Zobacz także: Kłótnia przerodziła się w awanturę. W ruch poszedł nóż.