- Nie mówię, że zniszczyli mi hektary ziemi, czy upraw. Ale rozjechanych i zajętych jest około 10-15 arów. Abym mógł zrobić podorywkę na przełomie sierpnia i września, potrzebny będzie specjalny sprzęt i dużo roboty. To też kosztuje – mówi Jerzy Wolny, rolnik z Brzezia. Na wykupionym od niego terenie trwa budowa nowej drogi w Gostyniu, która połączy ulice Polną z Leszczyńską. – Na tym odcinku mieliśmy pas ziemi szerokości 36 metrów. Połowę z tego gmina kupiła pod drogę. 18 metrów zostało. Nikt nie przyszedł zapytać, czy może wejść na ten teren – dodaje. Na odszkodowanie macha ręką. Nie o to mu chodzi. Niepokoi się, że nie będzie mógł jesienią obsiać rozjeżdżanego pola.
Na placu budowy, w miejscu gdzie powstać ma około 800-metrowy odcinek nowego „łącznika”, wykorytowana została już część pod kanalizację i warstwy konstrukcyjne nawierzchni. Gospodarz z Brzezia twierdzi, że podczas tych prac, wykonawcy zadania samowolnie zajęli pas ziemi, położony w sąsiedztwie budowanej drogi. Szczególnie przy wlocie ul. Polnej, gdzie nowa droga ma skręcać, nie zwracali uwagi na ułożone wcześniej kamienie i słupki graniczne. - Ujeżdżają pole maszynami, wysypują tam piach, składują rury - skarży się Jerzy Wolny. Dodatkowo, zanim rozpoczęły się prace inwestycyjne, ktoś „sprzątnął” mu niedojrzałe jeszcze zboże. Rolnik z Brzezia twierdzi, że mimo interwencji w gostyńskim urzędzie miejskim, dotyczącej zniszczenia pola przez wykonawców zadania – firmę Drogbud, wciąż leżały tam rury.
Jerzy Wolny spotkał się z przedstawicielem firmy, która realizuje zadanie, związane z budową drogi. Co ustalili w sprawie zadośćuczynienia za poczynione szkody? Czytaj w bieżącym numerze „Życia Gostynia”
