reklama
reklama

Małgorzata Kidawa-Błońska w Gostyniu spotkała się z mieszkańcami

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Nie wiem, jak to się dalej potoczy. Może nadejdzie taki czas, że będziemy musieli wszyscy wyjść na ulice. Ale nie tylko 100 tysięcy osób w Warszawie. W ten sposób pokażemy naszą siłę. (...) Ale to chyba jeszcze nie jest ten czas w Polsce - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka KO, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej, była wicemarszałek Sejmu RP. 16 stycznia 2023 r. spotkała się z mieszkańcami Gostynia i okolicy w GOK Hutnik.
reklama

- W Polsce zawsze są bardzo ciekawe czasy, a aktualnie mamy bardzo, bardzo ciekawe. Wiele od nas wszystkich zależy w jakim kierunku ta ciekawość pójdzie. Bez naprawdę szczerych rozmów, kiedy to będziemy mówić otwarcie, co nam się podoba, a co nie, czego nie rozumiemy, co możemy zrobić inaczej, nie posuniemy się o krok do przodu - powiedziała na powitanie posłanka KO.

Był z nią Grzegorz Rusiecki, poseł KO, reprezentujący w sejmie wyborców, m.in. z okręgu kalisko-leszczyńskiego. Obydwoje przekonywali, że w dzisiejszych czasach bardzo jest potrzebne działanie obywatelskie.

 - Nikt nie może być obojętny wobec tego, co się dzieje w Polsce w ostatnim czasie. Każdy z nas za coś odpowiada i nie powinien mówić „to nie moja sprawa, mnie to nie interesuje”. Powinniśmy wspólnie przekonywać ludzi, że obojętność nie jest wskazana - mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska.

Zaznaczyła, że nadchodzące wybory parlamentarne w Polsce, które odbędą się jesienią, nie będą łatwe, a opozycja i jej zwolennicy będą musieli się w nich odnaleźć.

- To nie będą uczciwe wybory. To będzie bardzo trudny czas, brutalny, niesympatyczny. To będzie wymagało odporności, silnego kręgosłupa, takiego poczucia, że nie działa się samemu, że są ludzie, którzy myślą podobnie i wtedy damy radę. (...) Chodzi o pokazanie, że potrafimy pracować, być otwarci, tolerancyjni, nowocześni i tradycjonalni kiedy trzeba. Że jesteśmy wolnymi, interesującymi obywatelami - mówiła posłanka Kidawa-Błońska, goszcząca w Gostyniu, przypominając, że Polacy to taki naród, który kiedy „jest już bardzo ciężko, bardzo trudno, beznadziejnie” potrafi się zjednoczyć, zrobić coś dobrego.

Małgorzta Kidawa-Błońska w Gostyniu. Dyskusja z mieszkańcami

Rozpoczęła się rozmowa z mieszkańcami, obecnymi na spotkaniu. Pierwsza głos zabrała gostynianka, poruszając temat zapłodnienia metodą in vitro, wspomniała o zbieraniu podpisów od obywateli. Kobieta przy okazji zwróciła parlamentarzystom uwagę, że należy wspierać bardziej opiekę podstawową, okołoporodową. 

- Zaczyna robić się zła sytuacja. Likwiduje się oddziały położniczo-ginekologiczne, sale porodowe w powiatowych szpitalach. (...) Ogranicza się powierzchnie oddziałów, gdzie komfort opieki nad kobietą w okresie okołoporodowym powinien być najlepszy. Teraz jest znacznie utrudniony. Powinniśmy iść do przodu, a my zaczynamy brnąć w sytuację, kiedy myślimy: „skoro mamy mniej urodzeń, jest nam to niepotrzebne”. Wcale tak nie jest. Ta opieka, otaczanie nią kobiety, przyszłej matki w okresie okołoporodowym w Polsce wciąż raczkowały, a teraz zaczynamy się cofać pod tym względem - mówiła mieszkanka Gostynia.

Parlamentarzystka z PO przytaknęła, zwracając uwagę, że w naszym kraju rodzi się coraz mniej dzieci. Są tego jakieś powody. M. Kidawa-Błońska stwierdziła, że kobiety się boją. Wspomniała o akcji „Rodzić po ludzku”, organizowanej wiele lat temu. 

- Wydawało się, że można zmienić standardy, które na oddziałach ginekologiczno-położniczych były fatalne. Pokazywano, jak to powinno wyglądać i wszystko powinno iść w dobrym kierunku, a to się cofnęło. Nie zapewnia się edukacji, przygotowania, ani wsparcia. Szkoły rodzenia stały się luksusem. To wszystko wpływa na bezpieczeństwo kobiety, na komfort - mówiła marszałek Sejmu RP.

Spotkanie w Gostyniu. Jak PO chce wygrać wybory parlamentarne?

Obecny na spotkaniu mieszkaniec gostyńskiej gminy dociekał, czy Koalicja Obywatelska ma konkretny plan, jak wygrać zbliżające się wybory parlamentarne? Czy PO ma asa w rękawie?

- Nie ukrywajmy, będzie trzeba się mocno bronić. Media publiczne funkcjonują, jak funkcjonują. Jak chcecie przekonać tych ludzi, którzy balansują pomiędzy PiS a PO? Co miałoby to być? Do której grupy chcecie jak najbardziej uderzyć? PiS poszczuł ludzi, poszli za socjalnym i mamy to, co mamy - stwierdził mężczyzna.

Kidawa-Błońska zdradziła, że podczas kampanii wyborczej PO będzie docierać do wszystkich grup społecznych, gdyż dla ugrupowania teraz każdy głos będzie ważny: seniorów i ludzi młodych, zarówno rolników jak i ludzi kultury. 

- Naszym zadaniem jest docierać, przekonywać społeczeństwo, żeby poszli do urn, wybrali odpowiedzialnie, pokazywać, jakie obszary są dla nas najciekawsze. A dzisiaj na 8 miesięcy przed wyborami, nie zdradzę hasła wyborczego, gdyż za 2 tygodnie już by go nie było: musi być proste jasne, zrozumiałe - mówiła posłanka. 

Zwracając się do mieszkańców z powiatu gostyńskiego stwierdziła, że przekonywanie do planu wyborczego to będzie bardzo ciężka praca dla wszystkich, również wyborców, będących zwolennikami KO.

- W rodzinach też ludzie mają różne podejście do tych samych spraw. Nie możemy traktować tych osób jako wrogów, ale starać się z nimi porozmawiać, zasiać niepewność, pokazać, że nie wszystko jest tak, jak w przekazie, który mają z mediów publicznych - doradzała posłanka obecna w Gostyniu.

Czym są demokratyczne wybory?

Wtrącił się poseł Rusiecki, który zauważył, że demokratyczne wybory są wtedy, kiedy również opozycja ma dostęp do mediów publicznych. A to dziś w Polsce jest niemożliwe.  

- Trudno jest mówić o wyborach w pełni demokratycznych, kiedy dostęp do informacji jest ograniczony albo zakłamany - powiedział parlamentarzysta. 

Zdradził, że prywatnie jest przekonany, że z PiS-em opozycja nie przelicytuje się na „socjalu”, więc powinna znaleźć inny sposób. Do tego też potrzebne jest zaangażowanie społeczeństwa, co wymaga odwagi.

 - Jednym z nich, w którym moglibyśmy podnieść naszą wiarygodność jest pokazanie tego, co PO zrobiła przez 8 lat. Nie kto inny, jak PO wprowadziła roczny urlop rodzicielski. Wówczas, w skali Europy, Polska była jednym z nielicznych państw, które w taki sposób otacza opieką mamy. Kto wprowadził przedszkole za złotówkę? Kto wprowadził pierwszy poważny system budowy żłobków w Polsce? Ważne jest pokazanie tego, co było pozytywne - mówił poseł.

Z sali padały głosy, że są w lokalnych społecznościach rodziny, które zapowiadają, że jeśli PiS wygra kolejną kadencję, to wyemigrują z Polski. Posłanka Kidawa-Błońska zdaje sobie sprawę, że jeśli ktoś w Polsce chce prowadzić działalność gospodarczą to tak naprawdę jest bohaterem.

- Człowiek musi planować. A jak planować, kiedy co chwilę zmieniają się przepisy? Przecież tak naprawdę nie wiemy, jak w tym roku będą rozliczane podatki. Nie dziwię się, że chcą wyjechać  Polski - powiedziała.

Uderzyć do młodych wyborców

Dyskutujący stwierdzili, że przede wszystkim należy wyjść do młodzieży, jako potencjalnych wyborców.

- Jeśli młodzież, czyli tak zwana elita będzie uciekała z kraju, to nic z tego nie wyjdzie - powiedział jeden z obecnych, krytykując szkolną edukację z historii czy wiedzy o społeczeństwie.

Kidawa Błońska przypomniała o kampusach Rafała Trzaskowskiego, o meet up, jakie PO organizuje dla młodzieży. Przekonywała, że bardzo duże grupy uczestników - młodych ludzi - poznały się tam. Młodzi zaczęli razem pracować, wymieniać poglądy, mówić co jest ważne. 

- Nie można mówić młodym obywatelom, co mają robić, prowadzić za rękę. Jako starsze pokolenie powinniśmy stworzyć im warunki do tego, żeby te swoje marzenia realizowali, powinni dostać narzędzie - mówiła posłanka.

Przekonywała, że dziś duże znaczenie oprócz edukacji w szkołach, ma ekologia. Nadmieniła, że system edukacji opozycja ma zamiar zmienić po wyborach, by młodych nauczyć, że demokracja to też wolność słowa, tolerancja i szacunek.

Jerzy Ptak, samorządowiec z powiatu gostyńskiego przyznał otwarcie, że zgadza się z poglądami wielu obserwatorów sceny politycznej, którzy twierdzą, że zbliżające się wybory będą miały rangę tych z roku 1989 r. Tym bardziej PO powinna się do nich szczególnie przygotować.

- Bez organizacji od wewnątrz - w każdym powiecie, każdej gminie, będzie to bardzo trudne. Silne demokracje budują się tam, gdzie działają partie polityczne, czy nam się podoba czy nie - mówił mieszkaniec gminy Pępowo.

Podkreślił, że grono obecnych na spotkaniu w żaden sposób nie może zadowolić partii PO. 

- Mamy drugą połowę stycznia 2023 roku. Za 8, 9 miesięcy są wybory parlamentarne. Jarek i szajka! To co czynią przez ostatnie lata, a weszli w 8 rok swoich rządów, trudno w normalnej głowie pomieścić. (...) Każdego dnia dzieje się tyle zła... Ale musimy zrobić wszystko, żeby go nie było - mówił Jerzy Ptak. - Politycy to nie jest tylko Warszawka, to nie tylko Sejm. Każdy wie czym pachnie kadencja zjednoczonej prawicy, w każdej chwili powinniśmy się na tyle zintegrować, żeby nie tylko te wybory wygrać, ale też je obronić - już w dniu wyborów, w samych komisjach wyborczych. 

Samorządowiec z powiatu gostyńskiego również uznał, że szeregi partii powinny zostać wzmocnione  przez ludzi młodych.

- Na pewno są osoby, które chętnie zaangażowałyby się w życie społeczne w tych niższych strukturach. Źle się dzieje w państwie, gdzie przed wyborami szuka się znanych twarzy najlepiej piosenkarzy lub sportowców. To jest apel do nas wszystkich - mówił Jerzy Ptak.

Dyskusji przysłuchiwał się student. Zapytał przedstawicieli PO, czy nie boją się syndromu Donalda Tuska, gdyby okazało się znowu, że PO będzie miała chaos, jak w 2014 r. że było 5 generałów i nie było wiadomo, kto rządzi.

- Nie boicie się jako PO konkurencji Szymona Hołowni, który na stronach internetowych ma tę strategię? Jakiś program dotyczący opieki zdrowotnej, gospodarki, pakietów zdrowotnych, rozdzielenia kościoła od państwa ma. Nie będą wdrażać tego w życie podczas spotkań, ale mają pewien back road, do którego mogą wyjść z ofertą - wskazywał.

Posłanka obecna w Gostyniu zapewniła, że konkurencji Szymona Hołowni i jego ugrupowania się nie boi.

- Niech pracuje, niech się przygotowuje, ale naprawdę nie traktujemy go jako rywala - powiedziała parlamentarzystka.  

Młody rozmówca wyraził swoje zdanie odnośnie zaangażowania młodzieży i tego, jak starsze pokolenie polityków ją traktuje. 

 - Cały czas dziś w złym momencie oceniamy młodzież. To nie są ludzie sprzed 20 lat. Nawet młodzież sprzed 5 lat, to są całkiem inni ludzie niż dzisiejsza młodzież. Dojrzałe demokracje wychodzą najpierw od tego, że mają w perfekcyjny sposób zaprogramowaną edukację. Na meet up jeżdżą wtedy wszyscy, a  nie 5-10% - mówił student, przyznając, że nie podoba mu się podstawowy podręcznik przygotowany do nauki HiT, ale nie chodziło mu o PiS-owy.

Zwrócił uwagę, że młodzi ludzie chcieliby uczyć się więcej historii i wiedzy o społeczeństwie czasów współczesnych, a nie tych o wojnie sprzed 100 czy 80 lat.

- Z całym szacunkiem do tamtych czasów i wydarzeń - powiedział młody mieszkaniec Gostynia.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama