- Oprócz jednej synowej polonistki, druga pracuje jako księgowa. Czy tak się robi? Czy ktoś rozlicza te koligacje? Zastanawiam się, czy włodarze powiatu to widzą? Bo to chyba oni są przełożonymi dyrektora Bema. Drogi starosto, może wreszcie czas to ukrócić?! - tego typu list otrzymaliśmy od jednego z Czytelników, mieszkańca gminy Krobia. Autor zarzuca dyrektorowi ZSOiZ w Krobi kumoterstwo. Zwraca uwagę, że w krobskiej szkole ponadgimnazjalnej, oprócz dyrektora "rządzi" - zatrudniona tam od dawna - jego żona. Zastanawia się, dlaczego do oświatowych placówek w powiecie gostyńskim nie przyjmuje się uczciwie nauczycieli, którzy ukończyli studia i zdobyli odpowiednie kwalifikacje, aby pracować w swoim zawodzie, za to pracę dostają ci, którzy mają "szerokie plecy". - Dyrektorzy prowadzą własną kadrową politykę i na przyjęcie do pracy konkretnej osoby nie jest wymagana zgoda zarządu - powiedział gostyński wicestarosta Janusz Sikora. Przyznał, że zna sytuację w ZSOiZ w Krobi i wie, że z rodziny dyrektora Lecha Bema w szkole obecnie pracuje jego małżonka, że zatrudnione są też synowe Lecha Bema. Jak władze powiatu i szef szkoły podadgimnazjalnej tłumaczą sytuację? Więcej czytaj w dzisiejszym "Życiu".(AgFa)
Kumoterstwo czy zbieg okoliczności?
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ