Spotkanie z arcybiskupem na dziękczynnej mszy św. na Ostrowie Tumskim
26 maja arcybiskup Stanisław Gądecki zaprosił kapłanów wyświęconych 60 lat temu do uczestnicwa w dziękczynnej Eucharystii, która odbyła się w kościele pw. NMP in Summo na poznańskim Ostrowie Tumskim. W diamentowym jubileuszu kapłaństwa wzięło udział dwunastu księży. W tej grupie był bp. Zdzisław Fortuniak, a także ks. prałat Artur Przybył.
- Spotykając się dzisiaj – po 60 latach od chwili święceń kapłańskich (...) - mamy tak samo prawo i obowiązek rozważać niezgłębione tajemnice słowa Bożego – mówił abp Stanisław Gądecki podczas jubileuszowej mszy św.
Rozważając Ewangelię o spotkaniu Jezusa po zmartwychwstaniu z uczniami, arcybiskup Gądecki stwierdził, że "być pasterzem Jezusa Chrystusa to znaczy mieć udział w ofierze życia Chrystusa. To znaczy być człowiekiem poświęcenia. To znaczy być człowiekiem, który nie chce niczego dla siebie, lecz wszystko dla Boga i dla bliźniego ze względu na Boga”.
więcej pod zdjęciem
Wyraźne wezwanie "pójdź za mną"
Podczas jubileuszowej Eucharystii odprawionej 27 maja w kościele farnym w Gostyniu, zebrali się rodzina, przyjaciele, siostry zakonne i znajomi kapłani, z którymi jubilat pracował na różnych placówkach. Przybyli też parafianie z Gostynia oraz goście, by wspólnie dziękować Bogu za wszystkie łaski, jakimi obdarzał ks. prałata Artura Przybyła w ciągu 60-lat kapłańskiej posługi. Na uroczystości obecni byli również przyjaciele z Niemiec - przedstawiciele wspólnoty ewangelickiej, gdzie przed laty, wśród polonii, ks. Artur Przybył pełnił posługę kapłańską. Podczas liturgii wierni modlili się w intencji jubilata oraz o nowe, liczne, święte powołania kapłańskie, zakonne i misyjne.
- Powołanie to głos, który najpierw był niewyraźnym szeptem (...), a potem się przeradzał w coraz bardziej zrozumiałe wyraźne wezwanie „pójdź za mną” – przypomniał ks. Rafał Pajszczyk podczas jubileuszowej mszy św.
Święcenia kapłańskie ksiądz prałat Artur Przybył przyjął dokładnie 26 maja 1963 roku z rąk ówczesnego arcybiskupa Antoniego Baraniaka, razem z rzeszą swoich rocznikowych kolegów.
– Księże prałacie! To, co księdza w tym dniu spotkało to już się nie powtórzy. Już nic więcej w życiu ważniejszego nie może człowieka spotkać, niż kapłanstwo (...). Choćby przychodziły i przyznawane były nagrody ze strony różnych gremiów kościelnych i świeckich, to nie ma nic większego niż kapłaństwo dla kapłana. Dlatego ten dzień święceń dla każdego z nas, kapłanów, jest tak bardzo ważny – zapewniał podczas kazania ks. Rafał Pajszczyk.
Podkreślił, że kapłaństwo i myśl o kapłaństwie jest sprawą bardzo intymną w relacji między człowiekiem a Bogiem, a pytania zadawane nachalnie: „Dlaczego ksiądz został księdzem? Kiedy nawiedziła księdza myśl, żeby wybrać drogę kapłaństwa?" są niestosowne, gdyż kapłaństwo jest tajemnicą między Bogiem a człowiekiem.
W Ostrowie Wlkp. wszystko się zaczęło
Wspominając ścieżkę posługi kapłańskiej ks. prałata Artura Przybyła, kapłan głoszący kazanie wrócił do Ostrowa Wlkp., gdzie w przypadku ks. Przybyła prawdopodobnie „wszystko się zaczęło”. Zdradził, że dom rodzinny, w którym wychowywał się ks. prałat był „małym domowym kościołem”. Panował w nim duch wiary, duch Boży, pielęgnowany przez rodziców, szczególnie przez szlachetną, pobożną i wrażliwą mamę.
- Ostrowska ziemia widać sprzyjała rozwojowi powołań kapłańskich, bo od wybuchu wojny do święceń jubilata ostrowska parafia wydała 25 księży, a ostrowskie liceum - 50. Gdybyśmy to porównali z czasami nam współczesnymi, trudno byłoby nam znaleźć jakieś odniesienie. A czasy były niełatwe. Zionął duch stalinizmu, prześladowania kościoła - zauważył ks. Rafał Pajszczyk.
Dalej opisywał „mozolną, szarą, codzienną” pracę księdza prałata, na trzech wikariatach. Jego drugim domem na wiele lat stała się parafia na poznańskich „Naramowicach”, gdzie przyjacielem był proboszcz - ks. kanonik Marian Bogacki. Po wielu latach wikariatu jubilat podjął duszpasterstwo polonijne w Berlinie Wschodnim. W Niemczech ksiądz Artur Przybył pokonywał ofiarowanym wartburgiem nieraz 400 - 500 kilometrów, by służyć duszpasterską pracą i posługą Polakom, którzy tam mieszkali i pracowali.
- Nie zawsze była potrzebna pomoc natury religijnej, nieraz potrzebny był ktoś, kto zrozumiał oddalenie od domu i rodziny, kto wysłuchał, kto pomógł ze względu na brak znajomości języka - przedstawiał ks. Rafał Pajszczyk.
„Dobrze, że Pan Bóg księdza prałata stworzył”
Po 11 latach przyszedł czas na Gostyń, gdzie ks. Artur Przybył jako proboszcz trafił 1 lipca 1985 r. Parafia pw. św. Małgorzaty, wielka, bo licząca 16 tys. parafian, była pierwszym - i jedynym jak się okazało - miejscem, gdzie ks. prałat był proboszczem. Wielką radością proboszcza musiało być 14 powołanych z tej parafii do kapłaństwa w życiu diecezjalnym i zakonnym, a także osoby powołane do życia zakonnego żeńskiego. Ks. Rafał Pajszczyk zapewnił, że jubilat doskonale współpracował ze swoimi wikariuszami, do grona których sam miał zaszczyt należeć.Kiedy ks. Artur Przybył był w Gostyniu proboszczem, wydawano miesięcznik „Wiadomości Parafialne”, organizowano też półkolonie dla dzieci. Inną stroną działalności proboszcza była współpraca ze środowiskami katolickimi i ewangelickimi w Niemczech. Głoszący kazanie kapłan mówił też o dobrze zorganizowanym duszpasterstwie chorych w gostyńskim szpitalu, z codziennym dostępem chorych do sakramentów świętych oraz w domach, gdzie chorzy byli odwiedzani co miesiąc.
- Jakby tego wszystkiego było mało, proboszcz podjął się budowy nowego kościoła na Pożegowie, który dziś stanowi nową parafię pod wezwaniem bł. Edmunda Bojanowskiego. Pomnik Serca Jezusowego na gostyńskim rynku to jest też dzieło księdza prałata (...) Nazwa ulicy Jana Pawła II (...), podjęcie się odnowienia fary (...) - to są tylko niektóre, ale bardzo ważne dziedziny życia i działalności w Gostyniu jej długoletniego duszpasterza - mówił ks. R. Pajszczyk.
Wszystko to nacechowane było pięknym życiem, osiągniętym dzięki dwom siłom, które - jak stwierdził kapłan - ks. prałat ma w sobie: kultura osobista i postawa Ewangelii.
Głoszący kazanie kapłan, stwierdził, że jubilat nabył także doskonałą umiejętność odpoczynku, co przydaje mu się podczas zasłużonej emerytury.
- Ksiądz prałat zawsze mnie zadziwiał ciekawością świata - powiedział ks. R. Pajszczyk. (...) Myślę, że proboszczowie, którzy byli w parafii po księdzu prałacie - drugi jest - czują na swoich plecach spojrzenie księdza prałata, ale jest to spojrzenie życzliwe, zatroskane o dobro parafii, którą im przekazał - zakończył.
"I żeby ksiądz poszedł do nieba"
Po mszy świętej przyszedł czas na życzenia i gratulacje, które składali obchodzącemu diamentowy jubileusz kapłaństwa przedstawiciele wspólnot parafialnych, a także zaproszeni goście. Dzieci życzyły jubilatowi „żeby poszedł do nieba”. Arcybiskup Stanisław Gądecki, metropolita poznański również dołączył się do życzeń, kierując je w formie listu. Wyraził w nim między innymi radość, że w prezbiterium poznańskim są kapłani tak bardzo zasłużeni, a prałat powinien być wzorem do naśladowania przez pokolenia duchownych, które nadchodzą.
- Życzę drogiemu jubilatowi wielu łask Bożych na dalsze, oby jak najdłuższe lata, oddaję pod czułą opiekę gostyńskiej Róży Duchownej, zapewniam o modlitwie - napisał arcybiskup Gądecki.
Ofiary składane podczas mszy św. przekazano na pomoc dla Ukrainy przez poznański oddział Caritas.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.