Z raportu Ministerstwa Zdrowia wynika, że odnotowano dziś 8 694 nowych przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce. Najwięcej przypadków było z woj. mazowieckiego (1400), śląskiego (872) i warmińsko-mazurskiego (795). W Wielkopolsce w ciągu ostatniej doby odnotowano 770 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. W Polsce zmarło 279 pacjentów, w naszym województwie 21 osób.
Szef resortu Adam Niedzielski powiedział, że średnia wzrostu zachorowań zwiększyła się aż o 20 proc. z tygodnia na tydzień. Wyraził zaniepokojenie taką tendencją. Powiedział, że "w optymistycznym scenariuszu średnia tygodniowa zachorowań wzrośnie do 8-10 tys."
- Odwraca się tendencja, która do tej pory oznaczała spadek dziennych liczb zachorowań. Przeistacza się w tendencję, która ma charakter trwały i która mówi o zwiększeniu się zachorowań z dnia na dzień - powiedział minister. - Tendencja do raportowania nawet kilkuset przypadków zakażonych dziennie więcej, jest już z nami obecna praktycznie od tygodnia. Od zeszłego tygodnia, od środy, czwartku mamy do czynienia z taką sytuacją, że te codzienne liczby zakażonych są zdecydowanie większe o kilkaset osób w stosunku do tego, co miało miejsce tydzień wcześniej - dodał.
Ponad 1700 przypadków więcej
Minister zdrowia zwrócił uwagę, że cały ubiegły tydzień był pierwszym od dłuższego czasu, kiedy liczba dziennych średnich przypadków zauważalnie się zwiększyła o blisko 5%.Zaznaczył, że dzisiejszy wynik nowych przypadków zakażeń - blisko 8 tys. 700 nowych - to ponad 1700 przypadków więcej niż tydzień temu.
- Szybki rachunek pokazuje, że zmiana to 20 proc. z tygodnia na tydzień. Jeżeli podsumujemy to, co się działo w tym tygodniu, przez ostatnie siedem dni, z tym co się działo poprzednio, to widzimy, że efekt zwiększenia jest trwały. Średnia dzienna między poprzednim tygodniem, a tygodniem bieżącym zwiększyła się o ponad 13 proc. - podał szef MZ.
Już podczas konferencji prasowej na początku tygodnia, 15 lutego Adam Niedzielski zapowiadał, że możliwość przywrócenia obostrzeń jest dla rządu opcją otwartą. - Przyjmujemy założenie, że jeśli wskaźniki epidemiczne będą się pogarszały, to decyzja będzie mogła być tylko jedna. Być może regionalnie pewne obostrzenia będą przywracane - powiedział. Dziś sugeruje, że obostrzenia zostaną przywrócone jeśli liczba dobowych zakażeń przekroczy 10 tys.
- My będziemy posługiwali się średnimi tygodniowymi. W tej chwili średnia tygodniowa nie przebiła 6 tys. przypadków, więc jest jeszcze przestrzeń do średniej w postaci 10 tys. - oznajmia minister zdrowia.
Zastrzega jednocześnie, że liczba zachorowań to nie jedyny parametr decydujący o powrocie ograniczeń. W grę wchodzi również obłożenie łóżek, a liczba zgonów ma najbardziej kluczowe znaczenie.
- Ona się ustabilizowała, widzimy nawet jej zmniejszanie - zauważył szef MZ.
Decyzje za tydzień
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, decyzje mają być podjęte najwcześniej we wtorek. Kluczowe będą dane o nowych przypadkach Covid-19, ale teraz jest za wcześnie, by mówić o pełnym obrazie rzeczywistości.Widoczny od kilku dni wzrost zachorowań na Covid-19 to efekt otwarcia szkół dla klas nauczania początkowego, otwarcia galerii handlowych, ale także pogody sprzyjającej wirusowi. Dopiero pod koniec tygodnia da się wstępnie oszacować, jak dołożą się do tego poluzowania, które weszły w życie w zeszły piątek (otwarcie hoteli, stoków etc.). Nie będzie raczej mowy o dalszym odmrażaniu gospodarki. W grę wchodzą dwa scenariusze: przedłużenie obecnych zasad, które obowiązują do końca przyszłego tygodnia, albo zaostrzenie rygorów.
- Kiedy podejmowaliśmy decyzję o poluzowaniu obostrzeń - ona nie była łatwa. W dyskusjach pojawiały się społeczne głosy, że czas zdejmować te restrykcje, bo jesteśmy odpowiedzialni, będziemy się pilnowali. W piątek wchodzi regulacja przepisów, rozporządzenie a w czasie weekendu widzimy sceny w Zakopanem, które kompletnie nie potwierdzają tej reguły - mówił Adam Niedzielski.
Stoki narciarskie „na pierwszy ogień”?
Mówi się, że pod wpływem ogromnego ruchu turystów w kurortach górskich podczas ostatniego weekendu u rządzących pojawił się pomysł, by w pierwszej kolejności zamknąć stoki narciarskie i wyciągi. Na razie nie ma planów zamykania hoteli – rząd przyjmuje, że reżim sanitarny jest w nich utrzymywany. Minister zdrowia wskazuje na pewien paradoks w związku z niedochowywaniem zasad rygorów sanitarnych po warunkowym luzowaniu.
- Z jednej strony mamy grupę przedsiębiorców, hotelarzy, którzy podejmują wielki wysiłek, utrzymują reżim sanitarny, co potwierdziły kontrole, działają zgodnie z regułami. Ale ich biznesy mogą zostać z powrotem zamknięte dlatego, że jest grupa nieodpowiedzialnych ludzi, działających tak, a nie inaczej, którzy przyczynią się do tego, że na przykład wirus rozprzestrzeni się na nowo w skali kraju - wyjaśnia szef resortu zdrowia. - Mamy do czynienia z okresem zdalnej nauki w szkołach, gdzie ludzie będą chcieli teraz go wykorzystać do nadrobienia czasu feryjnego w pewien sposób. Z mojego punktu widzenia nie jest problemem to, że luzujemy obostrzenia, tylko to, że zaczynamy się przemieszczać w związku z tym. Ryzykiem epidemicznym nie jest hotel jako miejsce, tylko inne bodźce z tym związane, które skłaniają do tego typu zachowań - dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.