reklama

Koledzy z ościennych placówek nie poparli listonoszy z Gostynia. Czy paczki będą rozwożone?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adobe Stock

Koledzy z ościennych placówek nie poparli listonoszy z Gostynia.  Czy paczki będą rozwożone? - Zdjęcie główne

foto Adobe Stock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościListonosze z gostyńskiego urzędu Poczty Polskiej niewiele wywalczyli przez swój protest, do jakiego przystąpili pod na przełomie listopada i grudnia. Za wyższą stawką za kilometrówkę będą musieli poczekać. Póki co protest został zawieszony.
reklama

- Nie podnieśli nam stawki za kilometrówkę, gdyż - jak argumentowano - musiałoby to być robione w skali całego kraju, po nowelizacji ustawy. Dogadaliśmy się w kilku innych kwestiach  - mówi jeden z listonoszy, koordynator protestu. Nie muszą już rozwozić paczek po południu. 

Przypomnijmy, 25 listopada 16 listonoszy z gostyńskiego urzędu pocztowego, obsługujących którzy obsługują rejon gmin Piaski, Pogorzela, Borek Wlkp., Pępowo i Gostyń złożyło wypowiedzenia umowy na użytkowanie prywatnych pojazdów w celach służbowych. Ich zdaniem przedświąteczny okres mógł w tej sprawie zadziałać na korzyść. W postulatach zażądali przede wszystkim podniesienia stawek za „kilometrówkę” (ostatni raz podwyżka „kilometrówki” była w 2007 r.).

reklama

- „Kreatywna księgowość jeśli chodzi o wynagrodzenie, dodatkowe doręczanie paczek w godzinach popołudniowych, co robiliśmy charytatywnie, to wszystko spowodowało, że gostyńscy listonosze powiedzieli „dość” bez względu na to, jakie to przyniesie dla nich konsekwencje” - napisano w komunikacie. 

Jak pisaliśmy na portalu gostynska.pl - TUTAJ - grupa gostyńskich listonoszy była pierwszą w Wielkopolsce, która protestowała przeciwko używaniu prywatnych pojazdów do celów służbowych za bardzo niską stawkę „kilometrówki”. Pracownicy poczty mieli nadzieję, że przez nagłośnienie akcji w mediach - także społecznościowych - do protestu przyłączy się więcej urzędów. I tutaj się zawiedli.

reklama

- Protestowaliśmy jako oddział w Gostyniu i wywalczyliśmy to, co byliśmy w stanie. Liczyliśmy na ościenne urzędy pocztowe, ale nic z tego nie wyszło. Nie wiem, czy to strach sparaliżował kolegów z Leszna, Śremu czy Rawicza? - zastanawia się jeden z protestujących listonoszy.

W połowie grudnia pracownicy urzędu pocztowego spotkali się z przedstawicielami wojewódzkiego oddziału Poczty Polskiej. Czym zakończyły się konsultacje? Listonosze wciąż rozwożą paczki prywatnymi samochodami, a stawka „kilometrówki” nie poszybowała w górę do satysfakcjonującej ich kwoty za kilometr w wysokości 1,35 zł.

- Nie ma w tym kraju środków, żeby kupić dla Poczty Polskiej całą flotę służbowych samochodów. Ale chodziło o to, żeby się dogadać - mówi jeden z listonoszy, koordynator protestu.

reklama

A jeśli chodzi o stawkę za kilometr czy samochody, to protestujący usłyszeli, że decyzja będą musieli jeszcze poczekać, gdyż decyzja zapada w Warszawie.

- Dyrektor mówiła, że liczą na to, iż posłowie i senatorowie zajmą się podwyższeniem kilometrówki, gdyż to musiałaby uregulować odpowiednia ustawa, obowiązująca wszystkich - wyjaśnia listonosz z Gostynia. - Jest nadzieja, że w 2022 roku coś się zmieni, ponieważ mamy podlegać bezpośrednio pod oddział w Poznaniu, a nie całkowicie pod Warszawę. Nie jest to temat zamknięty. Mamy nadzieję, że coś się ruszy. Jeśliby podnieśli nam kilometrówkę, to od tej podniesionej kwoty musielibyśmy płacić podatek. A jeśli zatrzymuje się na podstawowej, nie płacimy podatku - dodaje.

Gostyńscy listonosze podpisali tymczasowe porozumienie, w którym oświadczyli, że do rozwożenia przesyłek będą nadal używać prywatnych samochodów. w zamian za zawieszenie protestu ma być spełnionych kilka wewnętrznych postulatów.

- Przedstawiciele z Poznania zrobili wszystko, co mogli na szczeblu wojewódzkim, chociażby w sprawie rozwożenia paczek popołudniowych. Zatrudnione zostały dodatkowe osoby na umowę - zlecenie, które robią to w wioskach za nas. A jeśli  któryś z listonoszy zdecyduje się to robić, ma za to zapłacone nadgodziny - wyjaśnia listonosz z gostyńskiego urzędu pocztowego.

Zapewnia, że żaden z grupy protestujących nie zdecydował się jeszcze na nadgodziny, gdyż mieli w okresie świąteczno-noworocznym mnóstwo swojej pracy.

- Kilku listonoszy zachorowało ostatnio, może 6, 7 osób i dodatkowo w zmniejszonej grupie obsługiwaliśmy ich rejony, ale z samymi paczkami nikt nie jeździł. Liczymy na to, że uczciwie będą nam płacili nadgodziny - dodaje listonosz. teraz czekają na decyzję w sprawie stawki za kilometr.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama