Kładka dla pieszych, która wciąż widnieje nad torami w Gostyniu, w lipcu ma zostać rozebrana. Naczelnik wydziału rozwoju i inwestycji Urzędu Miejskiego w Gostyniu Henryk Sadzki przewiduje, że z rozbiórki do gminnej kasy może wpaść ponad 10 000 zł. W budżecie na 2015 r. gostyńscy radni zabukowali 100 000 zł na wykonanie zadania, związanego z demontażem kładki.
W postępowaniu ofertowym, które w tej sprawie przeprowadzono w urzędzie miejskim, zgłosiło się 5 firm, chętnych do rozebrania „schodów”. - Kilka było spoza Gostynia. Niektórzy oferenci chcieli zdemontować kładkę za ponad 100 000 zł. Wybraliśmy miejscowego wykonawcę, który posiada odpowiednie uprawnienia i sprzęt - tłumaczył radnym Henryk Sadzki podczas wspólnego posiedzenia komisji edukacji oraz rozwoju gospodarczego rady miejskiej. - Wydawałoby się, że rozbiórka kładki to nic takiego, a wykonawca musi posiadać dźwig i to niejeden, kosz oraz odpowiednie uprawnienia do pracy na wysokości - dodał.
Naczelnik zapewniał gostyńskich radnych, że posiada wszelkie dokumenty i upoważnienia do rozbiórki - z PKP i urzędu wojewódzkiego (ponieważ nie wszystkie grunty na których znajduje się kładka, należą do gostyńskiej gminy).
Co z materiałem, który pozostanie po rozebraniu kładki dla pieszych, postawionej nad torami kolejowymi? - (...) Wykonawca wchodzi, rozbiera kładkę, a następnie tnie materiały stalowe, które stanowią podpory płyt betonowych i konstrukcję kładki, na takie elementy, jakie przyjmie mu punkt skupu. Później, w obecności pracowników urzędu, dostarcza stal do punktu skupu, gdzie materiały są ważone, a gmina odzyskuje za nie pieniądze - wyjaśniał naczelnik Sadzki, podczas wspólnego posiedzenia komisji stałych Rady Miejskiej w Gostyniu. Więcej przeczytasz w bieżącym „Życiu Gostynia”