Trwa intensywna akcja sprzątająca i porządkująca w gminie Borek. Pracownicy Zakładu Aktywności Zawodowej w Leonowie sprzątają rowy i pobocza dróg powiatowych, biegnących przez ziemię borecką. Zebrali około 2,5 ton śmieci w ciągu dwóch tygodni. To ponad 4 przyczepy odpadów. Sprzątający wyszli naprzeciw wyzwaniu, które postawiły im przydrożne krzewy, zagajniki. Nie mają jeszcze liści, więc po zimie odsłoniły „skarby” w postaci najróżniejszych odpadów i śmieci. W rowach pojawiły się butelki, kartony, papierki od cukierków, batonów i inne opakowania (po chipsach oraz innych artykułach spożywczych).
- Tam jest wszystko: opony, zderzaki od samochodów, a nawet konsole, szyby - samochodowe, okienne, obramowania. Są też odpady higieniczne: podpaski, pampersy, pieluchomajtki. To jest straszne, te wszystkie śmieci leżą w rowach przy drogach - wyjaśnił Eugeniusz Urbaniak, pracownik ZAZ Leonów, koordynujący akcję. Złapał się za głowę, kiedy zdał sobie sprawę, jak mała jest świadomość społeczeństwa, dotycząca gospodarki odpadami, segregowania śmieci. - Dziwne to jest, bo w tej chwili rzekomo wszyscy płacą za odbiór i transport śmieci, wiele osób deklaruje, że segreguje. Każdy powinien mieć kubeł, zbierać do worków, ale wciąż mnóstwo śmieci jeszcze trafia do rowów. Tak sobie myślę, że jednak wszyscy nie mają tych kubłów w gminie. Chociażby w wiosce, w której mieszkam są osoby, o których wiem, że pojemników nie mają.
Urzędnicy powinni to wnikliwiej kontrolować - powiedział pracownik ZAZ Leonów, nadzorujący sprzątanie. Eugeniusz Urbaniak zwrócił uwagę, że jeśli właściciele posesji nie mają kubłów, to coś ze śmieciami muszą robić. - To jest niemożliwe, aby odpadów nie było w ogóle. W każdym domu „produkowane są” codziennie. Część mieszkańców spala, bo to można wyczuć, ale pozostali muszą wyrzucać śmieci do rowu, lasu. Gmina powinna to dokładnie sprawdzić - zasugerował pracownik ZAZ Leonów.
Więcej w bieżącym numerze "Życia Gostynia"