- Powędrowaliśmy daleko na zachód od Kosowa i dotarliśmy na rozległe równiny lądu odkrytego dopiero pod koniec XV wieku przez Krzysztofa Kolumba. Mieliśmy wielkie szczęście, że znaleźliśmy na tych terenach spokojne miejsce, gdzie w zgodzie ze sobą żyją i bawią się ludy indiańskie i osadnicy z Europy. Dziś jest wielkie święto, czas odpoczynku i radosnej zabawy. Są wodzowie różnych plemion ze swoimi rodzinami, są też zacni obywatele polskiego miasteczka - tak witały przybyłych na festyn w Kosowie organizatorki zabawy - panie ze stowarzyszenia „Kosowianki”. Na boisku powstała indiańska wioska z powitalną bramą, ogniskiem i kilkoma tipi. Po terenie poruszali się mieszkańcy przebrani za Indian i „blade twarze”. Przygotowano muzykę i zabawy rodem z Dzikiego Zachodu: quiz, wyścigi na nartach, poszukiwanie złota, rzuty piłką, podkową i sakiewką, przeciąganie liny, pościg za zbiegiem i konkurs na najciekawszy strój. Zwycięzców nagradzano, a upominki wręczał między innymi „Młody Orzeł” Jerzy Kulak, burmistrz Gostynia. Festyn przygotowało stowarzyszenie „Kosowianki” przy współpracy z radą sołecką, sołtysem i OSP. Pieniądze (4 000 zł) na jego realizację „Kosowianki” zdobyły pisząc projekt, który nagrodziła gmina Gostyń. Jego pierwszym etapem była wycieczka do wioski indiańskiej koło Jarocina. Wzięło w niej udział czterdzieścioro dzieci. Festyn był drugim etapem. - Dołożyłyśmy trochę naszych pieniędzy i udało się. Chciałyśmy dzieciom, młodzieży i rodzicom zająć niedzielę. Mieszkańcy wspaniale się poprzebierali, za co dziękujemy - przyznała Stefania Andrzejczak z „Kosowianek”. (iza)