reklama
reklama

Cuda się zdarzają? Dzięki kibicom Kolejorz Gostyń Mateusz doczekał się windy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Mateusz, fan piłki nożnej i klocków Lego, wierny i oddany kibic Lecha Poznań, bardzo potrzebował tej „windy”. Był zamknięty w mieszkaniu, tam spędzał czas wolny. Na dwór wychodził rzadko, a do miasta tylko wtedy, kiedy jechał na rehabilitację lub wizytę u lekarza. Kibice Kolejorz Gostyń wzięli sprawy w swoje ręce.
reklama

Trzynastoletni chłopiec dziś ma wygodną platformę, która odciążyła rodziców od „wynoszenia” go do samochodu, kiedy jechał na wizytę kontrolną do lekarza, do szpitala lub na przejażdżkę po mieście. 

- Jest super, o wiele wygodniej. Częściej jestem na spacerach i tak jest dobrze - przyznaje Mateusz Poznański z Gostynia.

Jego spacery nie są zwyczajne. Po gostyńskim deptaku, rynku czy innych uliczkach porusza się na wózku inwalidzkim, pod opieką rodziców. 1 września, owszem, Mateusz rozpoczął nowy rok szkolny tak, jak rówieśnicy, ale jego edukacja wygląda inaczej - do domu chłopca przychodzi nauczyciel, w ramach nauczana indywidualnego. 

Trzynastolatek bardzo chciałby funkcjonować tak, jak pozostałe dzieci w jego wieku. Czy tak będzie?

Chłopiec cierpi na zanik mięśni Duchenne’a. To rzadka choroba genetyczna (dystrofia mięśniowa DMD), prowadząca do postępującego i nieodwracalnego zaniku mięśni. Jest jednym z najczęstszych i najszybciej postępujących zaburzeń nerwowo-mięśniowych. Dotyka chłopców, występuje raz na ok. 3500-6000 urodzeń. Niestety, dotknęła Mateusza. Poza tym, kiedy miał 2 lata wykryto u niego cukrzycę. Dystrofia mięśniowa powoduje uszkodzenia kolejnych układów i narządów, pacjenci wymagają jednoczesnej, skoordynowanej opieki kilkunastu lekarzy różnych specjalności, m.in. pediatry, neurologa, kardiologa, ortopedy, dietetyka, gastroenterologa, pulmonologa, psychologa czy logopedy, a także codziennej rehabilitacji i wspomagania farmakologicznego, aby jak najdłużej utrzymać sprawność i przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu chorego.

Mati (jak nazywają go rodzice i kibice Kolejorza) przez wiele lat chodził na palcach. Choroba spowodowała osłabienie mięśni i teraz musi korzystać z wózka inwalidzkiego. Kilka lat czekał na operację, która miała poprawić zdolność ruchową. W kwietniu 2021 r. w klinice w Krakowie, przy całym zespole lekarzy, Mati przeszedł operację. Polegała ona na wydłużeniu w obydwóch nogach ścięgna Achillesa. To pozwoliło Mateuszowi uzyskać większą sprawność ruchową. Samodzielnie jeszcze się nie porusza - pomaga mu w tym chodzik i wózek inwalidzki.

- Profesor podczas zabiegu „opuścił syna na pięty”. W jednej nodze miał dokładanych 7 centymetrów ścięgna Achillesa, a w drugiej - pięć - wyjaśnia Robert Poznański, tata chłopca. Mati dzięki temu chodzi na całych stopach, ale właściwie tylko po domu i w pobliżu - po podwórku. Nie może być mowy o pokonywaniu dalekich odległości. Żeby chłopak „chociaż z 10 kroków wykonał samodzielnie, bez trzymania”, potrzebna jest żmudna, ale i kosztowna rehabilitacja. Chłopaka, który od 8 lat chodził na placach, teraz trzeba od nowa uczyć chodzić na całych stopach. 

Mateusz z rodzicami mieszka w kamienicy przy rynku w Gostyniu. Rodzina bardzo potrzebowała podnośnika platformowego zabudowanego oraz podjazdu dla niepełnosprawnych do drzwi wejściowych kamienicy. Mateusz rośnie, kilogramów przybywa. To głównie mama znosiła go na rękach z dość stromych schodów, a później razem z mężem wkładała Mateusza do samochodu.  

Oboje rodzice mają coraz mniej siły, by nosić chłopca na rękach. Sprawy w swoje ręce wzięli zatem kibice Kolejorza. Uruchomili cały proces związany z zakupem i montażem widny. W październiku 2021 roku, na portalu zrzutka.pl, zorganizowali zbiórkę na rehabilitację oraz na podnośnik platformowy dla Mateusza Poznańskiego z Gostynia. Potrzeba było 50 tys. zł. Fani piłki nożnej i drużyny Lech Poznań uznali, że Mati to syn kolegi po szalu, więc nie mogą  pozostać obojętni. Nagłośnili akcję na portalu społecznościowym, by zainteresować nią szersze kręgi kibicowskie.

Na początku grudnia na fanpage’u  Kolejorz Gostyń pojawił się komunikat  o zakończonej oficjalnie zbiórce dla Mateusza. Dzięki hojności mieszkańców, kibiców, przedsiębiorców, w ogólnym rozliczeniu udało się zebrać 75 389, 28 zł , 49,55€ , 20£ oraz 10$.

Potrzebną kwotę uzbierano poprzez licytacje koszulek i innych gadżetów sportowych, związanych z  piłką nożną, które dla Mateusza udostępniały wszelkie środowiska piłkarskie.  Licytowali internauci z całego świata, jedna z paczek „pojechała” do USA. Pomógł również Damian Wrzesiński, zawodowy bokser. Odwiedził chłopca niejeden raz, podzielił się gażą z biletów, podczas gali bokserskiej z jego udziałem zbierano pieniądze na windę dla Mateusza z Gostynia. Inwestycja w całości kosztowała ponad 100 tys. zł. Chodzi o zakup i montaż platformy schodowej, a także podjazdu do wózków inwalidzkich. 

Kosztorys przedsięwzięcia zmieniał się dynamicznie. Z zebranych pieniędzy część miała wystarczyć na dalszą rehabilitację chłopca. Po pandemii i wybuchu wojny w Ukrainie ceny wszystkich materiałów błyskawicznie poszybowały w górę. Niestety, na rehabilitację nie mogliśmy przekazać takiej puli pieniędzy, jak wcześniej zakładaliśmy - mówią kibice Kolejorz Gostyń.

Myśleli początkowo o windzie na zewnątrz, ale koszty produkcji i montażu okazały się kolosalne. W grę wchodziło też krzesełko, ale po analizie stwierdzono, że będzie to mało praktyczny rodzaj windy i zupełnie niefunkcjonalny, gdyż trzynastoletni dziś Mateusz wciąż rośnie.

Skończyło się na platformie schodowej, którą dwa miesiące temu wykonała szwedzka firma, a zamontowało przedsiębiorstwo z Wrocławia. Akcja nie zakończyłaby się tak szczęśliwie, gdyby nie sponsor, który chce pozostać anonimowy. Pomogło też dofinansowanie z PCPR w Gostyniu na zakup windy, które przysługuje rodzinie.

Oprócz załatwienia mnóstwa formalności, trzeba było wykonać sporo przeróbek technicznych. Należało powiększyć odległość balustrady od ściany przy schodach, by wjazd był szerszy. Drewniane poręcze i balustrada w ogóle nie wchodziły w grę, poręcz należało wymienić na metalową.

- Najdroższe w tym wszystkim były drzwi wejściowe do kamienicy. Musieliśmy je wymienić, gdyż otwierały się w drugą stronę i przeszkadzały przy włączaniu podnośnika. A ponieważ jest to zabytkowa kamienica, musieliśmy dostosować się do wymagań konserwatora zabytków. Mnóstwo przeróbek należało wykonać. By platforma schodowa działała sprawnie, trzeba było wymienić instalację elektryczną, pomalować ściany - wspominają kibice Kolejorz Gostyń. 

Podkreślają, że chętni do pomocy są zawsze. W przypadku Mateusza stanęli na wysokości zadania.

- Gdybyśmy nie mieli kolegów w gronie kibiców, pewnie nigdy mój syn takiej windy by nie miał. Byłby zamknięty w domu, a w przypadku wizyt u lekarza czy wyjazdu na rehabilitację trzeba by było go znosić. Mateusz rośnie, my jesteśmy coraz starsi. Jakby sobie poradził? Zostałby w domu. Jedynie przez okno oglądałby gostyński rynek - mówi ze wzruszeniem tata Mateusza.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama