- Nie zgadzam się w stu procentach z treścią pisma, które zostało skierowane do przewodniczącego rady miejskiej przez Jakuba Andrzejewskiego - powiedział burmistrz Krobi Sebastian Czwojda. Takie samo stanowisko wyraziła Katarzyna Szablewska, po. sekretarza gminy. - Kwestia tego, czy postrzegam to jako pomówienie, czy nie, jest moją prywatną sprawą. Nie ma z czym polemizować - stwierdziła. Zdanie włodarza Krobi i pełniącej obowiązki sekretarza gminy poznali krobscy radni na spotkaniu, które odbyło się 5 marca, kilka dni po tym, jak Jakub Andrzejewski, odwołał swój upubliczniony wniosek, dotyczący "złej atmosfery w krobskim urzędzie miejskim". Radni długo nie dyskutowali o zamieszaniu w krobskim magistracie. - To jest odwołanie pierwszego dokumentu i w ogóle nie mamy o czym rozmawiać - uznał Lech Bem. Jednak znaleźli się też rajcy, którzy chcieli poznać stanowisko drugiej strony, której zarzuca się nadużycia wobec pracownika. Andrzej Miałkowski uznał, że nie można kogoś zarzucać oszczerstwami, a później to odwoływać bezkarnie. Inny rajca Marian Szpurka zwrócił uwagę na sposób odwoływania sprawy przez wnioskodawcę. - Jakub Andrzejewski wycofuje pierwszy wniosek, ale nie ma w oświadczeniu żadnego słowa "przepraszam" - zauważył. Więcej w bieżącym numerze "Życia".(AgFa)
Były oszczerstwa, a gdzie "przepraszam"?
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ