Reklama lokalna
reklama

Była pracownica SS Arka w Gostyniu usłyszała zarzut znęcania się nad podopieczną

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adobe Stock

Była pracownica SS Arka w Gostyniu usłyszała zarzut znęcania się nad podopieczną - Zdjęcie główne

foto Adobe Stock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościProkuratura Rejonowa w Gostyniu zakończyła postępowanie przygotowawcze dotyczące byłej już pracownicy Spółdzielni Socjalnej Arka. To opiekunka, która - zdaniem śledczych - zaniedbała swoje obowiązki wobec mieszkanki jednego z gostyńskich osiedli. Po postępowaniu, które prowadziła gostyńska prokuratura okazało się, że nie chodzi tu o „zaniedbanie obowiązków”.  
reklama

Prokuratura Rejonowa w Gostyniu zajęła się sprawą po tym, jak w grudniu 2022 r. nagłośniliśmy temat dotyczący dorosłej, ale nieporadnej życiowo mieszkanki jednego z gostyńskich osiedli. Sąsiadka zastała ją śmierdzącą, zaniedbaną, w wyziębionym i brudnym kącie, w piwnicy dużego domu - bez opału, leków i jedzenia. Na jej ciele pozstały ślady odmrożeń. Była zaskoczona, ale jednocześnie zaniepokojona, gdyż wiedziała, że kobieta ma przydzieloną opiekunkę, która powinna jej pomagać - CZYTAJ TUTAJ.

Po opisaniu sytuacji, także na łamach naszego tygodnika "Życie Gostynia" do Prokuratury Rejonowej w Gostyniu wpłynęło zawiadomienie od kierownika MGOPS w Gostyniu, Karola Jasiaka.

reklama

- Powiadomiliśmy, że pomoc nie była właściwie świadczona przez osobę zatrudnioną przez Spółdzielnię Arka, która miała obowiązek sprawować ją w miejscu zamieszkania kobiety z niepełnosprawnością. Poinformowaliśmy, że są zaniedbania ze strony pracownicy, które mogły zagrażać zdrowiu tej osoby - w domu, gdzie mieszkała podopieczna było bardzo zimno, nie było węgla, nie było pieca, który właściwie miałby funkcjonować. Brakowało jedzenia - informuje Karol Jasiak.

Mieszkanka jednego z gostyńskich osiedli jest nieporadna życiowo, z niepełnosprawnością umysłową. Potrzebowała fachowej pomocy, oddanej opiekunki. Jej rodzina znana jest spółdzielni „Arka” przynajmniej od 2016 r. - wysyłano tam opiekunki, które miały należycie zajmować się kobietą jeszcze, kiedy żył jej ojciec. Po jego śmierci pracownica spółdzielni Arka, pedagog, opiekowała się samotną już kobietą, u której stwierdzono schizofrenię. 

reklama

Szef MGOPS w Gostyniu złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Gostyniu dotyczące opiekunki przydzielonej przez spółdzielnię kobiecie z gostyńskiego osiedla także z innych względów. 

- Okazało się, że pieniądze, które opiekunka otrzymywała od osoby z niepełnosprawnością, którą się zajmowała, nie były rozliczane w sposób właściwy. Albo inaczej - nie było możliwe rozliczenie - nie było paragonów, faktur, żadnego opisu, na co były przeznaczane fundusze - mówi Karol Jasiak.


Małgorzata Pospieszyńska, szefowa SS Arka, poinformowała nas podczas przygotowywania wcześniejszego artykułu - w grudniu 2022 r. - że wiedziała, iż opiekunka Lili nie prowadzi zeszytu do rachunków.

- Pracownicy otrzymują je na początku roku, przy podpisywaniu umowy. To są osoby dorosłe, nie mogę ich cały czas prowadzić za rączkę. Weryfikuję ich - jak się rozliczają. W tym przypadku słyszałam, że opiekunka z kobietą rozlicza się na podstawie paragonów i rachunków, które płaciła. Kiedy wydawała na to swoje pieniądze, ona jej oddawała - wyjaśniała szefowa Arki.

reklama

Opiekunka nie dokumentowała rachunków, a jej przełożona, jak uznał kierownik MGOPS w Gostyniu, podeszła do sprawy nieprofesjonalnie: nie była konsekwentna i nie wymagała, uwierzyła wielokrotnym zapewnieniom o rozliczaniu. 

Czy akt oskarżenia w stosunku do byłej już pracownicy Arki  jest tożsamy z tym, na co wskazywał Karol Jasiak, składając zawiadomienie do prokuratury?


Prokuratura Rejonowa w Gostyniu nad sprawą pracowała półtora roku, przesłuchując świadków, między innymi sąsiadkę czy kierownika MGOPS w Gostyniu, a także pracodawcę czy zleceniodawcę opiekunki.

- 27 czerwca 2024 roku w Sądzie Rejonowym w Gostyniu został złożony akt oskarżenia przeciwko byłej już pracownicy Spółdzielni Socjalnej Arka z Gostynia - informuje Justyna Cała, zastępca prokuratora rejonowego w Gostyniu.

Prokuratura w akcie oskarżenia zarzuca byłej pracownicy Arki popełnienie czynu z art. 207 par. 1a KK - znęcanie się nad jedną z podopiecznych spółdzielni socjalnej.

- W toku postępowania przygotowawczego oskarżona nie przyznała się do postawionego jej zarzutu - mówi prokurator Justyna Cała.

Sąd Rejonowy w Gostyniu nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy.

W zaistniałej sytuacji poprosiliśmy o komentarz szefową SS Arka w Gostyniu, z którą gmina, a właściwie MGOPS w Gostyniu współpracuje od lat.

Małgorzata Pospieszyńska jest zaskoczona, zawiedziona, zniesmaczona obrotem sprawy. Po tym, jak postępowanie zakończyło się w prokuraturze, stwierdza, że nie spodziewała się tego, że jej była pracownica zostanie oskarżona o znęcanie się.

- O znęcaniu się nie ma mowy w ogóle. Byłam tam, pytałam panią Lilę i nigdy w życiu nie skarżyła się na opiekunkę. Trochę nasza była pracownica postawiona została w niekorzystnym świetle. Nie wiem, co powiedzieli przesłuchiwani świadkowie. Na ile byli świadomi tego, jak się współpracowało w tym przypadku opiekunce i podopiecznej? Czy byli tam zobaczyć? Ciężko jest mi cokolwiek mówić, bo nie znam opinii prokuratora - zareagowała na wiadomość o postawionych zarzutach. 

Małgorzata Pospieszyńska nie jest też zadowolona, że prokuratura zakończyła postępwanie aktem oskarżenia, gdyż - jak mówi - trochę odcisnęło to piętno na spółdzielni Arka, która świadczy usługi dla gostyńskiego ośrodka pomocy społecznej. 

- Opiekująca się Lilą kobieta była naszym zleceniobiorcą. I mówiąc szczerze nie stwierdziłyśmy żadnych uchybień. Sprawdzał to na bieżąco również ośrodek pomocy społecznej. (...) Nikt wcześniej nic niepokojącego nie zgłaszał. Od razu takie echo? Jestem zaskoczona, zawiedziona, zniesmaczona, ze aż tak to się potoczyło. Mówiąc szczerze, można to było wyjaśniać od razu - zgłaszaliśmy do ośrodka pomocy,  jaki jest problem u pani Lili, co się u niej działo. Nie o to chodzi, żeby kogoś oskarżać, nie taki jest cel, ale zgłaszaliśmy. Mój błąd jest taki, że te zgłoszenie były ustnie, nie mamy na to pisemnych dokumentów. Współpracujemy z ośrodkiem pomocy społecznej, która zajmuje się naszymi podopiecznymi. MGOPS powinien w takich sytuacjach szybciej reagować. Nasi pracownicy świadczą usługi tylko przez 2, 3 godziny dziennie (...)Ta pani, u której stwierdzono zaburzenia psychiczne, powinna mieć już dawno przydzieloną osobę, która sprawowałaby nad nią kontrolę w charakterze opiekuna prawnego czy kuratora. My nie możemy robić wszystkiego, a przydzielona od nas opiekunka robiła tyle, ile mogła - komentuje Małgorzata Pospieszyńska, prowadząca SS Arka.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama