Gostyński radny Jędrzej Kędziora, w imieniu mieszkańców Bogusławek, zwrócił się z prośbą o odsłonięcie i wyczyszczenie znaku drogowego stojącego przy ul. Nad Kanią w Gostyniu. Wniosek został złożony podczas posiedzenia wspólnego komisji rady miejskiej w połowie czerwca. Na spotkaniu był obecny dyrektor ZGKiM w Gostyniu Marcin Krawiec.
- Znak - nie dosyć, że jest brudny, to jeszcze nie widać go w tych krzewach - informował radny Kędziora, zwracając się do szefa gostyńskiej „komunalki”. Zauważył, że przedłużeniem ul. Nad Kanią, sięgającym poza skrzyżowanie z drogą do Bogusławek, jest szosa, przy której pobudowano już nowe posesje.
- Mieszkańcy Bogusławek lub inne osoby, zjeżdżające z góry są w niebezpiecznej sytuacji, bo ci, którzy jadą ul. Nad Kanią prosto, do nowych domów, nie widzą znaku i sądzą, że znajdują się na "głównej". Nie zatrzymują się na skrzyżowaniu, nie ustępują pierwszeństwa - wyjaśniał radny. - Podobnie zachowują się odwiedzający ich goście, znajomi, którzy nie znają miasta - oni są tym bardziej przekonani, że droga prowadząca na wprost jest główną - przekonywał radny.
Rzeczywiście - w połowie czerwca część najważniejszego znaku przed skrzyżowaniem ul. Nad Kanią z drogą do Bogusławek zakrywały gałęzie drzew, a dolną tabliczkę łatwo było przegapić, gdyż była brudna i zniszczona (na zdjęciu z lewej). Jak sytuacja wygląda dziś, po 3 tygodniach od interwencji radnego Kędziory? Nic się nie zmieniło. Jest nawet gorzej - znak, informujący, która droga jest główna, jest jeszcze bardziej zarośnięty, a tabliczka pod nim - wciąż zanieczyszczona. (na zdjęciu z prawej)