reklama
reklama

Trzy dni tolerancji dla człowieka minęły. Nagroda za odnalezienie byka, który uciekł z gospodarstwa w gminie Borek Wlkp.

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: fotomontaż Maciej Mostowy

Trzy dni tolerancji dla człowieka minęły.  Nagroda za odnalezienie byka, który uciekł z gospodarstwa w gminie Borek Wlkp. - Zdjęcie główne

foto fotomontaż Maciej Mostowy

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Po 4 dniach byk może być w Kaliszu, Lesznie, Poznaniu. Jest zagubiony, zdziczały. To zwierzę teraz idzie na oślep – mówi gospodarz z gm. Borek Wlkp., właściciel byka, który w miniony weekend uciekł z zagrody. Zwierzę waży 700 kilogramów. Za odnalezienie zwierzęcia, lub wskazanie gdzie się znajduje, gospodarz wyznaczył nagrodę - 2000 zł.
reklama

Jak doszło do tego, że byk jest "na liście poszukiwanych"?

Trzeba zadać sobie pytanie się, jak wygląda dobrostan tych zwierząt i dlaczego one uciekają. Kiedyś kastrowano byki, dlaczego obecnie tego się nie praktykuje? – zastanawia się Jan Meisnerowski, jeden z gostyńskich lekarzy weterynarii.

Zauważa, że sytuacje związane z ucieczką zwierząt z hodowli zdarzają się komuś, kto obchodzi się z nimi nieprawidłowo. Wtedy ono jest narowiste, ucieka. Ale czasami powodem może być zwykła nieuwaga. Zwierzę, aby się uwolnić znajduje słaby punkt. Jak było w Strumianach?

W sobotę, 20 maja dyżurny komendy powiatowej straży pożarnej w Gostyniu odebrał zgłoszenie - jeden z właścicieli gospodarstwa w Strumianach (gm, Borek Wlkp.) prosił o interwencję, gdyż z obory, w której hodowane jest bydło mięsne, uciekło jedno ze zwierząt. Do pomocy w poszukiwaniach byka zostały skierowane 3 zastępy strażaków z OSP w Zalesiu i w Borku Wlkp. 

- Z przodu koryta mamy zamontowaną dodatkową rurę. Boczne drzwi są solidnie zabezpieczone i jeszcze z tyłu zamknięte. Ale byk wyrwał zabezpieczenie, rzucił się na drzwi i wybiegł z nimi. Adrenalina, wściekłość dała mu siłę – mówi właściciel zwierzęcia.

Trzy zastępy straży pożarnej

Tak naprawdę nie wiadomo dokładnie, kiedy byk uciekł. O pomoc strażaków-ochotników hodowca poprosił dopiero, kiedy zorientował się, że po buhaju pozostały staranowane drzwi i puste stanowisko. Rolnik nie mieszka w Strumianach, wynajmuje tam tylko oborę do hodowli byków. Dom ma w Trzecianowie, wiosce oddalonej o kilka kilometrów. Twierdzi, że zwierzę mogło zwiać dwie godziny przed tym, jak w południe przyjechał do obory zwierzęta oporządzić.

Byk krążył po polu, prawie zagoniliśmy go do zagrody, dosłownie 5 metrów brakowało, żebyśmy go zamknęli. W ostatniej chwili wyrwał się i uciekł na pole rzepaku – opowiada o akcji właściciel.


„Uciekiniera” strażacy wypatrywali z dachów wozów i budynków gospodarskich, głównie na ogromnym polu porośniętym rzepakiem i w rosnącym obok Strumian zagajniku leśnym - O AKCJI CZYTAJ TUTAJ. Zwierzę widzieli gospodarze z posesji, znajdującej się w pobliżu lasu. Wyglądało na rozjuszone.


– W rzepaku są ślady, że byk uciekł w stronę kanału, przecinającego pole. Poszedł dalej, za kanałem znowu jest teren z rzepakiem – opowiada gospodarz.


Jak relacjonują strażacy – ochotnicy, podczas poszukiwań stało się tak, że byk wyszedł z rzepaku i doszedł do drzewa rosnącego niedaleko ruchliwej „dwunastki”. Prawdopodobnie wystraszył się samochodów i zawrócił. Jednak zdziczałe zwierzę może stanowić zagrożenie dla poruszających się nie tylko głównymi drogami. Trzeba pamiętać, że zarówno przez Strumiany, jak i DK12 auta wolno nie jeżdżą.

Był widziany w sobotę, wieczorem w gm. Jaraczewo


Byk przepadł, do dziś nie udało się go odnaleźć.  W dniu ucieczki wieczorem, o godzinie 21.30 podobno ktoś widział zwierzę pod lasem w Strzyżewku, koło Bruczkowa. Jednak do rolnika z Trzecianowa wysłano wiadomość dopiero po upływie 25 godzin, w niedzielę po godz. 23.00. 


- To nam nie pomogło – mówi właściciel zwierzęcia, który dziś jest skłonny zgodzić się, że ktoś na byku już zarobił.

Byk zamieniony w krowę albo sprzedany

Właściciel uwża, że gdyby stało się coś tragicznego, gdyby doszło do jakiegoś wypadku z udziałem byka, to zostałby o tym poinformowany. Byk rasy Limousine, o wadze 700 kilogramów w klasie U wart jest mniej więcej 10 000 zł. 


- Podejrzewam, że jakiś gospodarz – większy lub mniejszy zagnał zwierzę do swojej obory, kolczyk przełożył i już go sprzedał. Nie tylko ja mam takie przeczucia, pracownicy z agencji też tak sugerują. To jest niemożliwe, żeby takiego dużego potwora nikt nie zauważył. Tyle osób było w czasie weekendu na spacerze w lasach, rowerzystów na drogach – również polnych. To nie jest sarna, która lekko drogę przeskakuje – prognozuje mieszkaniec Trzecianowa. 


Owszem, ktoś „kloca” zauważył, gdyż po dwóch dniach od ucieczki na portalu społecznościowym umieszczono zdjęcie, które miało przedstawiać poszukiwanego byka. Hodowca bydła się ucieszył, już organizował wyjazd po zwierzynę, jednak kiedy fotografię obejrzał dokładnie, zobaczył na niej krowę. Wkrótce doszły go wieści, że uciekła z gospodarstwa w Brzostowie.

Trzy dni tolerancji dla człowieka minęły

Jeśli w pobliżu gospodarstwa są uprawy wielkoobszarowe – kukurydza, rzepak lub las, do którego byk mógłby uciec, mamy mniej więcej 3 dni na to, by go odłowić. Lekarz weterynarii z Gostynia tłumaczy, że po tym czasie u zdziczałych zwierząt tolerancja dla ludzi kończy się i reagują różnie. Mogą wykazać się agresją, czyli przy próbie podejścia, w obronie mogą zaatakować. Wtedy trzeba takiego byka odstrzelić. Do tego celu używana jest broń do usypiania zwierząt – strzelba Palmera. Służy do wystrzelenia strzykawki z lekiem usypiającym. Odbywa się to mniej więcej na zasadach polowania, obławy.

Nagroda za wskazanie, gdzie jest byk

Gospodarz wyznaczył nawet nagrodę w wysokości 2000 zł za odnalezienie lub wskazanie miejsca, gdzie zwierzę się znajduje. 


- Tak dla świętego spokoju, żeby tylko byk się odnalazł i nikomu krzywdy nie zrobił – uzasadnia.

Informacje o byku można zgłaszać pod nr telefonu 665163 454.

To już trzeci taki przypadek w gospodarstwie w Strumianach

Jak dowiedzieliśmy się od mieszkańców Strumian - interwencje w sprawie zwierząt, które uciekły z tego gospodarstwa zdarzały się już wcześniej, przynajmniej dwa razy. Właściciel zwierząt twierdzi, że poprzednie przypadki znaczące nie były. 


- Kiedy pierwszy raz zdarzyło się, że byk uciekł, to go złapaliśmy. Wówczas uciekł podczas usuwania obornika. Za drugim razem to handlarz przywiózł bydło i jemu z samochodu sztuka uciekła, mimo solidnych i wysokich zabezpieczeń. Byk szturmował kraty i wziął „zabezpieczenie” w powietrzu, koń w porównaniu z nim wysiada. To już nie nasz problem - tłumaczy rolnik z Trzecianowa.


Dwa dni po zdarzeniu na terenie gospodarstwa, gdzie hodowane są byki Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Gostyniu przeprowadził kontrolę warunków utrzymania bydła. Obejmuje ona szereg zagadnień: opiekę sprawowaną przez właściciela, karmienie i pojenie zwierząt, warunki utrzymania, dokumentację leczenia oraz rejestry upadków. W gospodarstwach prowadzone są też kontrole m.in. pod kątem zabezpieczenia budynków, w których utrzymywane są zwierzęta, przed dostępem zwierząt innych niż utrzymywane w gospodarstwie. 


- Sprawdzamy, czy pomieszczenia dla zwierząt gospodarskich, ich wyposażenie oraz sprzęt używany przy utrzymywaniu zwierząt wykonane jest z materiałów nieszkodliwych dla zdrowia zwierząt oraz nadających się do czyszczenia i dezynfekcji. Warunki utrzymywania zwierząt nie mogą stwarzać zagrożenia dla ich zdrowia i życia. Równocześnie zwierzę nie może stwarzać zagrożenia dla porządku publicznego i społeczeństwa – wyjaśnia Janina Świerczyńska, powiatowy lekarz weterynarii w Gostyniu.


Zaznacza, że to właściciel zapewnia zwierzęciu opiekę i ochronę. On też jest zobowiązany do zachowania środków ostrożności przy utrzymywaniu zwierzęcia, gdyż niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka spowodowane zachowaniem zwierzęcia, stanowi podstawę do wymierzenia kary wynikającej z kodeksu wykroczeń.


W Strumianach podczas wizyty przedstawicieli inspektoratu weterynarii właściciela zwierząt nie było. Ale po kontroli jest spokojny i twierdzi, że nie było się do czego przyczepić. 


- Zabezpieczenia były, byki się podobały – ładne, zadbane, na pasach. Nigdy nie doszło do czegoś takiego, żeby tak mocne zabezpieczenie, z grubych rur byk wyłamał i dodatkowo jeszcze solidne drzwi – mówi gospodarz, zaznaczając, że byki mięsnej rasy, czerwonej maści są znacznie silniejsze i bardziej zdziczałe niż czarno-białe. - Złe fatum jakieś krąży. Rozumiem, żebym sam dopuścił do tej sytuacji, ale wszystko było zamknięte. Nawet latem główne bramy otwieram, żeby była wentylacja, a nie te boczne drzwi, żeby nie dać możliwości ucieczki – przekonuje.

Rolnik z Trzecianowa wie, jakie są konsekwencje niedopilnowania zwierząt?

Jeżeli dojdzie do kolizji lub wypadku drogowego z udziałem zwierzęcia hodowlanego czy też domowego należącego do rolnika, należy w pierwszej kolejności ustalić dokładne przyczyny i okoliczności zdarzenia. 
Możliwe są 2 scenariusze: rolnik zobowiązany jest do wypłaty odszkodowania z własnej kieszeni, albo ubezpieczyciel będzie pokrywać powstałe straty. Odpowiedzialność za zwierzę na gruncie prawa polskiego jest bardzo surowa, jednak nie jest absolutna. Trwa jednak nawet w sytuacji, gdy zwierzę ucieknie lub zabłądzi - nie można zatem próbować wykazywać, że np. w chwili zdarzenia zwierzę nie było pod nadzorem danej osoby i nie można było go kontrolować. Obowiązkiem rolnika jest taka dbałość o zwierzę, aby nie doszło do podobnej sytuacji. Inaczej, jeśli zwierzę zostało np. skradzione lub bezprawnie uwolnione przez osobę trzecią, w takiej sytuacji nie sposób przypisać właścicielowi winy w zaniechaniu obowiązku starannego nadzoru nad zwierzęciem.

 
 
Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka twierdzi, że przypadki ucieczki buhaja z zagrody zdarzają się bardzo rzadko.
 
Latami się czasami wspomina, że gdzieś zwierzę uciekło i trudno było je znaleźć. Teraz jeszcze kukurydza na polu nie rośnie wysoko, a tam mógłby się zaszyć. Ale w pobliżu jest las. Trzeba taki przypadek mocno nagłośnić, nie wiadomo, jak zareaguje zwierzę przy spotkaniu z człowiekiem, innym zwierzęciem. Czy zwierzę może być już sprzedane? Znam przypadek z końmi i niestety, takie procedery się zdarzają, należy z tym się liczyć, aczkolwiek musiałby się ktoś na tym znać, żeby okiełznać takiego buhaja, żeby go do zagrody wprowadzić. Mógł czasami drugą sztukę podstawić, żeby zwierzę poszło za nią. Byk to potężne zwierzę, nie jest niezauważalny - mówi.
 
 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama