Wysłano strażaków, bo mieli być szybciej. Co się okazało na miejscu?
Około godziny 20.00 do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu wpłynęło zgłoszenie dotyczące zdarzenia na terenie jednej z prywatnych posesji w Babkowicach.
- Z informacji, jaka do nas dotarła wynikało, że mamy do czynienia z nagłym zatrzymaniem krążenia u mężczyzny (NZK). Osoba ta miała zatruć się spalinami - relacjonuje kapitan Łukasz Hajduk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu.
Strażacy zostali zadysponowani do akcji ratowniczej w ramach tzw. izolowanego zdarzenia ratownictwa medycznego, czyli sytuacji, w której nie ma możliwości natychmiastowego zadysponowania karetki lub gdy przewidywany czas dotarcia zespołu ratownictwa medycznego jest znacznie dłuższy, niż zastępów straży pożarnej.
- Jednakże po naszym dojeździe na miejsce zdarzenia okazało się, że ratownicy medyczni prowadzili już czynności ratunkowe. Dlatego nasze działania sprowadziły się do wsparcia zespołu ratownictwa medycznego poprzez pomoc w udzielaniu poszkodowanemu resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO) - dodaje Ł. Hajduk.
Aby skutecznie prowadzić działania ratownicze, załoga karetki pogotowia musiała wcześniej przewietrzyć pomieszczenie budynku gospodarczego, w którym znajdował się 74-letni mieszkaniec Babkowic, któremu udzielano pomocy. Dlatego też mierniki tlenku węgla użyte przez strażaków nie wykazały stężenia śmiertelnie niebezpiecznego gazu w powietrzu.
Niestety, mimo działań podjętych przez ratowników i strażaków 74-latka nie udało się uratować.
Jak w ogóle doszło do tragedii w Babkowicach?
Dokładnie okoliczności tragicznego zdarzenia w Babkowicach ustalili policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.Z ich ustaleń wynika, że około godziny 18.00 74-letni mężczyzna miał pójść do garażu, aby podładować akumulator. Do tej czynności użył znajdującego się w pomieszczeniu agregatu prądotwórczego.
Niestety nie zauważył, że garaż, w którym się znajduje, jest na tyle szczelny, że nie ma w nim obiegu powietrza, a co za tym idzie spaliny wydobywające się z agregatu, nie miały się gdzie ulotnić.
- Około godziny 19.30 do garażu udała się zaniepokojona żona 74-laka. Znalazła męża leżącego na podłodze i podjęła pierwsze czynności resuscytacyjne - informuje młodszy aspirant Marek Balczyński, zastępca rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.
Następnie wezwano służby ratownicze, jednak na pomoc dla mężczyzny było już za późno.
- Lekarz stwierdził, że doszło do zatrucia tlenkiem węgla - dodaje zastępca oficera prasowego KPP w Gostyniu.
Policjanci wykluczyli, aby do śmierci starszego mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie, a całe zdarzenie zakwalifikowano jako nieszczęśliwy wypadek.
KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.