W pojedynku z LKS-em Gołuchów piaskowscy piłkarze nie zachwycili swoją grą. Mimo wszystko bliżsi byli wywalczenia kompletu punktów. Niestety w ostatnich minutach „popis” swoich umiejętności dali sędziowie niedzielnego spotkania. – Jestem zły. W końcówce sędzia nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego oraz nie uznał prawidłowo zdobytej bramki. Co z tego, że po meczu nas za to przepraszał – grzmiał po końcowym gwizdku trener Korony Krzysztof Michalski. W obecnym sezonie zespół z Gołuchowa na własnym boisku poległ tylko raz. Było to dwa miesiące temu. LKS uległ wtedy Victorii Ostrzeszów 3:4. Później podopieczni Krzysztofa Wewióra , grając u siebie nie znaleźli już pogromcy. Ten fakt nie musiał jednak martwić piaskowian, którzy w tym sezonie w meczach wyjazdowych spisują się doskonale. Dotychczasowe cztery zwycięstwa i jeden remis, to bilans, który budził uznanie. – Zespół z Gołuchowa nie będzie łatwym rywalem, zresztą w tej lidze takich nie ma. Mam jednak nadzieję, że uda się podtrzymać dobrą passę w meczach na obcym terenie – mówił przed niedzielnym pojedynkiem trener Krzysztof Michalski. Wyjazdowy bilans Korony budził szacunek, jednak rywale w żadnym wypadku nie zamierzali padać na kolana. Niedzielny pojedynek miał przynieść sporo emocji. Przede wszystkim w dotychczasowych meczach rozgrywanych na stadionie przy ul. Słowackiego padało sporo goli. Zatem wydawało się, że obserwatorzy niedzielnego spotkania nie będą się nudzili. Nadmiaru emocji w tym meczu jednak nie było. Przez pierwsze pół godziny na tle gospodarzy Korona zaprezentowała się słabo. Małym usprawiedliwieniem jest fakt, że w takim zestawieniu jak w niedzielę piaskowianie wystąpili po raz pierwszy. Z różnych względów w składzie zabrakło Roberta Norkiewicza, Łukasz Fabicha, Tomasza Majchrzaka, Miłosza Urbańskiego oraz Adriana Świątkowskiego. Przed przerwą Koronie niewiele wychodziło, bo gospodarze skutecznie utrudniali rozgrywanie akcji. Mimo wszystko piłkarzom Michalskiego w tej części gry udało się umieścić piłkę w siatce. Na pięć minut przed przerwą przyjezdni wykonywali stały fragment gry. Po dośrodkowaniu Roberta Przewoźnego z narożnika boiska w polu karnym LKS-u powstało spore zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Jakub Pujanek, z bliska pakując piłkę do siatki. To było wyrównujące trafienie, bowiem kilkanaście minut wcześniej miejscowym udało się złamać piaskowską defensywę. Gol Grzegorza Kusia, to w dużej mierze zasługa asysty Dariusza Smolińskiego. Inna sprawa, że zostawianie przy dośrodkowaniu w rzutu wolnego pomocnika LKS-u bez opieki nie mogło się dobrze skończyć. Po zmianie stron rezultat nie uległ już zmianie, choć bliżej kompletu punktów była Korona. Niestety w ostatnim kwadransie do gry wkroczył arbiter spotkania. Najpierw goście domagali się rzutu karnego po faulu na Pujanku. Jednak w tej sytuacji sędzia pozostał niewzruszony. Zareagował kilka minut później, kiedy piłkę do siatki LKS-u skierował Narcyz Gendera. W tej sytuacji dopatrzył się pozycji spalonej obrońcy Korony. Zdaniem wielu obserwatorów niesłusznie. (luke)
LKS Gołuchów – Korona Piaski 1:1 (1:1)
1:0 Kuś (22’)
1:1 Pujanek (40’)
Korona Piaski: Molka – Michalski, Czajka, Naskręt, Gendera, Andrzejewski, Przewoźny, Danielczyk, Rolnik (67’ Nowacki), Maćkowiak, Pujanek