Kolejnym zespołem, który miał przekonać się o sile Kłosa Rokosowo był MAS-ROL Spławie. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby dołączyć do ligowej czołówki. Wszystko szło zgodnie z planem…do 66 minuty. Piłkarze z Rokosowa dość szybko otworzyli wynik spotkania. W 4. min w sytuacji „oko w oko” z bramkarzem MAS-ROL-u zimną krew zachował Remigiusz Jerszyński. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach Kłos posiadał optyczną przewagę, jednak wynik nie uległ już zmianie. Kiedy w 50. min Jerszyński podwyższył prowadzenie wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Piłkarze ze Spławia nie poddali się i po godzinie gry rozpoczęli, jak się później okazało, skuteczny finisz. W ostatnich dwudziestu minutach gospodarze zagrali wręcz koncertowo. Raz po raz wyprowadzali zabójcze ciosy. Inna sprawa, że przyjezdni popełniali kolosalne błędy w obronie, które musiały się skończyć źle. Przemeblowana linia defensywna Kłosa oblała egzamin.
(luke)
MAS-ROL Spławie – Kłos Rokosowo 6:2 (0:1)
0:1 Jerszyński (4’) 0:2 Jerszyński (50’) 1:2 (66’) 2:2 (70’) 3:2 (74’) 4:2 (81’) 5:2 (86) 6:2 (90’)
Kłos Rokosowo: O. Kruger – Ł. Kruger, T. Naskrent (85’ Kozak), Małecki, M. Michałek, Andrzejewski, Klimasz, Sulgostowski, Nowak (65’ P. Wolny), Zieliński, Jerszyński