- Dni pola to "poligon doświadczalny" dla lokalnych rolników
- Co dają nowe odmiany i czego chcą od nich rolnicy?
- Ile trwa wprowadzenie nowej odmiany na rynek? "Procesu wegetacji się nie przeskoczy"
- Nie jest to najlepszy rok dla soi. Mimo tego jest rekordowy
- Czym jest NGT? Rolnicy sami radzą sobie z odtłuszczaniem
Dni pola to "poligon doświadczalny" dla lokalnych rolników
Na Dniach Pola w Szelejewie swoje stanowiska zaprezentowali lokalni i ogólnopolscy przedsiębiorcy z branży rolniczej oraz instytucje wsparcia rolnictwa.Obok produktów firmy Danko Hodowla Roślin Sp. z o.o. wystawiły się m.in.: BASF, ADOB, K+S, Cargill, Toral Gostyń, TIMAC Agro, Rymek, AGRO Tom, AGRI Tubel, Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu oraz Wielkopolska Izba Rolnicza oraz Poczta Polska.
Rolnicy, hodowcy oraz plantatorzy mieli okazję nie tylko obejrzeć poszczególne ekspozycje, ale także porozmawiać z konsultantami technicznymi.
- Odmiana obok odmiany, różnica w pokroju, gęstości kłosa, wysokości rośliny - to jest coś, czego rolnik nie widzia nawet na najlepszym zdjęciu. Rolnicy, przyjeżdżając na dni pola, mogą na własne oczy zobaczyć, jak wygląda całe pole plantacyjne. Tutaj mamy pola, które niczym się nie różnią, od naszych poletek eksperymentalnych - tłumaczy Tomasz Dutkiewicz.
Jak mówi prezes Danko HR Sp. z o.o. Dni Pola w Szelejewie skierowane są przede wszystkim dla rolników z tych terenów, którzy gospodarują, uprawiają i sieją w zbliżonych warunkach glebowych i środowiskowych.
- To fajny poligon doświadczalny, żeby zobaczyć, jak to u nas wygląda i czym różnią się poszczególne odmiany, bo to jest najważniejsze - dodaje T. Dutkiewicz.
Co dają nowe odmiany i czego chcą od nich rolnicy?
Podczas szelejewskich dni pola, obok sprawdzonych odmian zbóż i roślin strączkowych, traw czy rzepaku zaprezentowano także nowe linie.
- Nowe odmiany zbóż są zdrowsze, mają lepsze parametry, ładnie to widać na przykładzie pszenżyt. Gdy wchodzą są super zdrowe, natomiast, gdy uprawiamy je już piąty czy szósty rok nagle, pojawiają się choroby. Z biegiem lat patogeny przełamują odporności i robi się coraz większy problem. Widać to doskonale choćby po odmianie pszenżyta ozimego „Fredro”, która wchodziła super zdrowa, a dzisiaj nie idzie jej utrzymać, bo jest tak schorowana. Dlatego warto stosować nowe odmiany, bo one oznaczają zdrowsze uprawy i dają szansę na przetrzymanie tego trudniejszego momentu, gdy coś się z uprawą stanie - wyjaśnia Grzegorz Magdziak z Danko Hodowla Roślin Sp z o.o.
Jakich nowych odmian zbóż szukają rolnicy i czego wymagają?
Obecnie decydujące znaczenie ma zmienność klimatyczna.
- Mieliśmy lata, gdzie o tym czasie było niebotycznie gorąco, w granicach 35 - 40 stopni Celsjusza w cieniu i wtedy patrzeliśmy w kierunku odmian, które dobrze znoszą suszę, niedobory wody. Jeszcze wcześniej, na przykład w lata 2011 – 2012 były ogromne wymarznięcia i każdy chciał odmiany mrozoodporne. Mieliśmy wtedy to szczęście, że trafiliśmy z mocno zimotrwałymi Arkadią, Hondią czy Ostrogą, które były ogromnym hitem. Dzisiaj ludzie na tę zimnotrwałość już nie zwracają takiej uwagi, natomiast chcą, żeby odmiany były mało wymagające, czyli dobrze znoszące trudniejsze warunki glebowe i wahania pogodowe. Bo nie zawsze jest tak korzystnie, jak teraz, że mieliśmy kilkanaście stopni ciepała, uprawy przepadało i wszystko ładnie wychodzi - dodaje G. Magdziak.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ RAPORT
Ile trwa wprowadzenie nowej odmiany na rynek? "Procesu wegetacji się nie przeskoczy"
Obecnie wyhodowanie nowej odmiany zbóż trwa około 10 lat. Prace w laboratoriach, szklarniach, wysiew to okres 7-8 lat, kolejne 2-3 trzeba poczekać na rejestrację. Eksperci zwracają więc uwagę, że nie jest to ani proces krótkotrwały, ani tani.
- Praca hodowców zaczyna się od tysięcy krzyżówek i zawęża do takiego poziomu, że hodowca ma rocznie jedną, dwie odmiany w rejestracji. W "Danko" prowadzimy doświadczenia w pięciu oddziałach, to jest 180 – 200 hektarów co roku, między 400 a 500 tysięcy poletek doświadczalnych. Są poletka, gdzie jeździ kombajn, a są rządki, gdzie hodowca idzie i nożyczkami ścina kłosy. To jest wiele lat pracy, a tak naprawdę nie ma pewności, co z tego będzie - podsumowuje ekspert z Danko Hodowla Roślin Sp. z o.o.
Nie jest to najlepszy rok dla soi. Mimo tego jest rekordowy
Co ciekawe kwitnie także rynek handlu odmianami zbóż oraz innych upraw, w którym Polska aktywnie uczestniczy. Przede wszystkim mowa tutaj o krajach Unii Europejskiej, ale nie tylko. Ta wymiana działa w dwie strony, gdyż do naszego kraju również przychodzą doświadczalne uprawy.
- Wysyłamy także kilka odmian na wschód na Ukrainę, ale przynajmniej na razie nie widzimy możliwości rozwoju u nich genetyki na tyle innej: różnej i dobrej, żeby ją przenosić na nasze warunki. Ale już na przykład w Chile hodujemy krzyżówki z soi, gdzie wszystko odbywa się taniej, szybciej i można zrobić dwa pokolenia lub nawet więcej. Ale nie idziemy w tej chwili w tym kierunku, chcemy, żeby nam przysłano wczesne pokolenia, a my już z tego sami wyprowadzamy roślinę - zdradza prezes Tomasz Dutkiewicz.
W zeszłym roku polscy rolnicy zasiali prawie 80 000 hektarów soi, co jest nowym rekordem. Rośnie więc znaczenie w naszym rolnictwie oraz przemyśle spożywczym rośliny, która zawiera w sobie najwięcej białka nie tylko wśród bobowatych (w 100 gramach soi jest 37 gramów białka). Mimo tego specjaliści oceniają rok 2025 w Polsce jako nie najlepszy dla tej uprawy pod względem warunków klimatycznych (chłodnia wiosna).
- Być może te stratę zostaną jeszcze nadrobione. Myślę, że nasza hodowla będzie się tylko przyczyniała do tego, żeby siać jak najwięcej soi. Oczywiście mówimy tutaj o uprawach bez GMO, być może docelowo z nowymi technikami genomowymi NGT. Jeśli to zostanie dopuszczone, sądzę, że za dwa, trzy lata będziemy mieli możliwość wyjść z nowymi odmianami, przy użyciu nowych technik - wyjaśnia prezes Danko Hodowla Roślin Sp. z o.o.
Czym jest NGT? Rolnicy sami radzą sobie z odtłuszczaniem
Techniki genomowe NGT w przeciwności do GMO modyfikują materiał genetyczny roślin bez konieczności wprowadzania genu z innego gatunku. Umożliwiają produkcję odmian roślin bardziej odpornych na zmiany klimatyczne i agrofagi (chwasty, patogeny, szkodniki), dzięki czemu uprawy wymagają mniejszej ilości nawozów i środków ochrony roślin.Ponadto soja, bardziej nawet niż tradycyjnie hodowane w naszym kraju groch, bobik czy łubin oprócz znanych walorów w rolnictwie i branży spożywczej, wpływa na poprawę struktury gleby.
- Do tej pory był duży problem z jej przerobem, gdyż mówimy o soi głównie jako o roślinie białkowej, a tak naprawdę to także roślina oleista. Ze względu na dużą zawartość oleju musi być odtłuszczona, bo inaczej nie spełnia norm żywieniowych. W tej chwili jest jeden duży zakład w Polsce, który pewnie mógłby przerobić każdą jej ilość, ale rolnicy też sami montują małe ekstrudery oddzielające soję od oleju, której używają jako białko do żywienia - podsumowuje prezes Tomasz Dutkiewicz.
KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.