Spotkanie z Adamem Woronowiczem, przygotował GOK Hutnik, zapraszając mieszkańców do gostyńskiego kina 20 września 2023 r. Po wejściu aktora na scenę, którego - jak przedstawiali organizatorzy - „nie sposób zaszufladkować, przypiąć łatkę, przypisać do jakiejś kategorii”, dyrektor ośrodka kultury Tomasz Barton, powitał gości i oddał głos Tomaszowi Szwarcowi ze Wschowy, który pojawił się w gostyńskim kinie wraz z aktorem.
- Przygotowujemy dla państwa, jeżdżąc po niewielkich miastach spotkania autorskie z wybitnymi artystami. Byliśmy w Czempiniu, w Koninie i dziś wisienka na torcie, czyli Gostyń - powiedział prowadzący.
Następnie przedstawił propozycję formuły spotkania, dając do zrozumienia publiczności, że do kwoty podstawowej gaży, jaką mu wypłacają, dostaje jeszcze kasę za pytania publiczności.
- Mam oczywiście te 48 pytań przygotowanych i mógłbym je zadawać przez te 60-90 minut. Może udałoby się na wszystkie odpowiedzieć. Nie zawsze udaje mi się przebić z niektórymi pytaniami. Natomiast o wiele bardziej interesuje mnie takie spotkanie, że to państwo spotykacie się i rozmawiacie z Adamem, a ja tu cicho siedzę - zaproponował Tomasz Szwarc. - Nie wiem, czy szczegóły umowy mogę zdradzać. Ale ja mam 160 złotych za prowadzenie spotkania, ale za każde pytanie publiczności dodatkowo 12,50 złotych indywidualnie - dokończył prowadzący.
Żarty żartami, ale mieszkańcy, którzy przyszli na spotkanie, podjęli wyzwanie i rozpoczęła się pogawędka. Gość zdradzał tajniki zawodu aktora. Spotkanie odbyło się przed emisją drugiej części filmu „Teściowie”, zatem rozmawiano też o pracy na planie tej produkcji.
Gdzie jest Mirelka? [pies z komedii "Teściowie" - przyp. red]
Ktoś zapytał o Mirelkę, sławnego już czworonoga, pupila Wandy i Tadeusza - bohaterów polskiej komedii, którą można jeszcze obejrzeć w gostyńskim kinie.Aktor zapewnił, że zwierzak ma się dobrze.
- Trzeba powiedzieć, że Mirelka to jest piesek. Jest też bardzo zdenerwowany podczas pracy, bo głównie jest na moich rękach, więc jak trzymam go tam, jak go dotykam, to jest bardzo zdenerwowany. Rozumiem to - przyznał gość środowego wieczoru. - Jest przebierany w spódnice, damskie rzeczy więc też jest trochę wkurzony. Wypadły mu teraz dwa kły, tak że w drugiej części "Teściów", którą państwo za chwilę zobaczycie zaprezentuje się w całej krasie. Brak dwóch kłów sprawia, że nie trzyma języka tam gdzie powinien być i cały czas ma go na zewnątrz - wyjaśnił szczegółowo Woronowicz.
"Zbyszko, co Hankę" dusił walczył o główną rolę na spotkaniu
Prowadzący i wprowadzający aktora na spotkania miał nadzieję, że w Gostyniu sporo zarobi na zadawanych pytaniach. Publiczność starała się mu pomóc. Szczególnie zaangażował się w to "Zbyszko, co Hankę dusił" - tak przedstawił się jeden z mieszkańców Gostynia, który przyszedł do kina z bardzo dużą wiedzą o Adamie Woronowiczu, czym chciał najprawdopodobniej zaimponować szczególnemu gościowi. Znał historię jego życia, kariery zawodowej, pytał o kulturalny, a raczej okołoteatralny świat Białegostoku i etap kariery zawodowej aktora.
- Pochodzi pan z Podlasia, wiadomo, że to rejon „multi-kulti”. Czy to w ogóle miało wpływ na pana postawę artystyczną. Ile razy przed egzaminami do szkoły teatralnej w Warszawie był pan w Teatrze im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku? - pytał obecny na spotkaniu gostyniak.
Został pochwalony za niesamowitą wiedzę. Dowiedział się, że Adam Woronowicz bywał nie tylko w wymienianym teatrze, ale też w białostockim Teatrze Lalek, skąd pochodzi wielu wspaniałych aktorów.
- Mieliście okazję ich państwo oglądać w filmie chociażby „U Pana Boga w ogródku” i „U Pana Boga za piecem” czyli komendanta Andrzeja Zaborskiego, proboszcza Krzysztofa Dziermę. To aktorzy kultowi. Chodziliśmy na ich przedstawienia. Teatr lalkowy w Białymstoku w latach 90. wpadł na taki szatański pomysł, żeby nie grać tylko przedstawień dla dzieci, ale zacząć grać przedstawienia dla dorosłych. I rzeczywiście panowie zapracowali na to, że jeszcze długo przed sławą, jaką osiągnęli w filmach, o których tutaj mówiłem, byli rzeczywiście kultowymi postaciami w Białymstoku - tak Adam Woronowicz zaspokoił ciekawość Zbyszka.
Aktor z sentymentem zachęcał do odwiedzenia Podlasia, a szczególnie terenów za Białymstokiem i obejrzenia szlaku drewnianych cerkiew. Powiedział o polskich Tatarach, zamieszkujących Podlasie.
- Miałem też kolegów, którzy jak z czasem się okazało są Tatarami z dziada pradziada - można powiedzieć, że to jest taka wspólnota. Trzymają się razem. I to jest wartość dodana tego regionu - mówił aktor.
Gostyniak Zbyszko zachęcony odpowiedziami i zmotywowany pochwałą aktora, zaczął sypać pytaniami, jak z rękawa. Na „kilkunaste” pytanie tego samego mieszkańca Adam Woronowicz zaproponował mu zamianę miejsc.
- Pan świetnie jest dzisiaj ubrany. Krótkie spodenki, białe buty. Ja pana biorę na prowadzącego. Tomek - wymiana - zwrócił się do koordynatora spotkania.
Zagrał kochanka. "Czy to jest możliwe że ktoś taki jak ja dostaje taką propozycję?"
Zdradził, jak przygotowywał się do roli w filmie Łukasza Grzegorzka „Moje wspaniałe życie” z Agatą Buzek.
- To jest może szokujące, co teraz powiem, ale zagrałem kochanka. Czy to jest możliwe, że ktoś taki jak ja, dostaje taką propozycję? Na początku myślałem, że to jest żart, że to będzie komedia. Ale nie. Kobieta, jak się okazuje, zakochuje się w kimś takim. (...) Ja tam występuję z tą rzeźbą ciała, bo nie było pieniędzy na siłownię, diety pudełkowe. Była propozycja pójścia do solarium, ale się nie zgodziłem, mam te ranki. No wyglądam, jak wyglądam. To jest szokujące. Generalnie to przypomina taki „enerdowski” z późnych lat 80. Bohaterka jest nauczycielką, ja nauczycielem. Ona udziela sama korepetycji w mieszkaniu po rodzicach, ja od czasu do czasu tam pukam do drzwi. Wtedy, kiedy mnie wpuszcza muszę się rozebrać - opowiadał Adam Woronowicz.
Później, nawiązując do filmu odpowiedział, na pytanie, czy „wychodzi z roli” po zakończeniu zdjęć, czy rola na długo z nim zostaje? Zdradził, że pewnego dnia, na jednym ze spotkań podeszła do niego kobieta.
- Myślę sobie: pewnie chodzi o autograf. Znam takich cwaniaków, którzy nagle podsuwają 36 zdjęć do podpisania, wszystkie takie same (...). Pytam panią czy chodzi o autograf? Nie. O zdjęcie? Słyszę: Nie, chciałabym panie Adamie, żeby pan do mnie zapukał (...) - opowiadał aktor w Gostyniu. - Więc role czasami zostają. Widzieliśmy z Tomkiem, że musimy szybko uciekać - dodał, żartując.
Innym razem dziennikarka podczas wywiadu zapytała, czy ma takie same poglądy jak Darek Wasiak, bohater sitcomu „The Office PL”.
- Pomyślałem sobie, że ona rzeczywiście myśli, że ja jestem nim i też już było naprawdę grubo - uzupełnił.
A mówiąc już poważnie zdradził, że „nie wraca do domu z postacią”, stara się rolę „zamykać za sobą” po zakończeniu zdjęć. Odnośnie nauki zawodu przyznał, że w kształceniu artysty musi zaistnieć etap "mistrz-uczeń".
- Musi chyba zaistnieć taki moment, kiedy jestem jakby zapatrzony w mojego mistrza. To znaczy mam autorytet, kogoś, kogo chciałbym naśladować. Ale powinien przyjść taki moment, kiedy staję i idę swoją drogą, zostawiam tego mistrza - wyjaśnił aktor.
"Szkoda, że marzyłem tylko o epizodzie"
Padło też pytanie, czy ma rolę, bohatera, którego bardzo chciałby zagrać.
- Myślałem, kurna, żaby raz w życiu zagrać chociaż epizod w takim filmie, który będzie ważny nie tylko dla kinematografii polskiej, ale europejskiej. A potem myślę sobie: nie, nawet światowej. I po 25 latach zagrałem epizod w Zimnej Wojnie. Szkoda, że nie myślałem o większej roli. I pomyślałem sobie, że warto mieć marzenia, nawet wymieralne, które człowiek wypowiada na początku drogi. Bardzo się z tego powodu cieszę, chociaż przyznam szczerze, że kiedy zadzwonili do mnie z tą propozycją, to powiedziałem „nie”. Borys Szyc wtedy powiedział: czyś ty kurna zwariował. Ten film rzeczywiście jest niesamowity - opowiadał Adam Woronowicz.
Tekstu scenariusza artysta goszczący w Gostyniu uczy się w ruchu, jeżdżąc rowerem, biegając na domowej bieżni, gdyż „okazuje się, że mózg jak jesteśmy w ruchu lepiej pracuje i szybciej przyswaja tekst”.
- W moim przypadku siedzenie w fotelu i uczenie się tekstu, nie sprawdza się - zdradził aktor, którego natura nie obdarzyła fotograficzną pamięcią i musi tekst „wykuć na pamięć”.
Zamyka drzwi wraz z zejściem z planu
Nie lubi oglądać siebie w filmach.
- Nie siedzę, nie oglądam, nie analizuję. Nie przewijam. Generalnie to raczej zamykam te drzwi wraz z zejściem z planu. (...) Jest jeden aktor, który lubi siebie oglądać - to Daniel Olbrychski. Bardzo chętnie często i gęsto ogląda filmy, w których zagrał. Naprawdę, nie żartuję. To jest takie skrzywienie zawodowe troszeczkę - zdradził Adam Woronowicz.
Na pożegnanie aktor, wraz z podziękowaniami, otrzymał prezent. Woronowicz z torby, w której podarunek był zapakowany wyjął największą rzecz - były to kapcie.
- Kto z państwa ogląda „Polskie drogi”, wie o co chodzi - wyjaśnił Tomasz Barton.
Kapcie były też nawiązaniem do roli Darka Wasiaka, bohatera „The Office PL”, w którym „kapcie uważane są za odzwierciedlenie stanu umysłu". W jednym z odcinków na przykład Darek Wasiak z kapciem w ręku goni aktywistki ekologiczne, które uderzyły go tortem w twarz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.