reklama

W „mleczarce” przemierza kilometry

Opublikowano:
Autor:

W „mleczarce” przemierza kilometry - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Od zawsze miałam zamiłowanie do samochodów ciężarowych – mówi 24-letnia Adrianna Biderman z Brzezia. Kilka miesięcy temu, poszukując pracy, natrafiła na ofertę Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu. Szukali kierowcy. Długo nie trwało, gdy rozpoczęła dodatkowy kurs. Dziś jeździ „mleczarką” i z dumą stwierdza: - Jestem pierwszą kobietą w historii firmy w tym zawodzie.

 

Wspomina, że zawsze ciągnęło ją do cięższych sprzętów. Były to ciągniki, wózek widłowy, później pojawiły się marzenia o zdobyciu uprawnień na jeżdżenie ciężarówką. Skończyła technikum żywienia, co nie było po drodze do realizacji planu, ale podjęła decyzję o zrobieniu prawa jazdy w kat. C (na „solówkę”, czyli samochód ciężarowy bez zestawu). Nadarzyła się okazja, aby zdobyć pracę w gostyńskiej mleczarni. Warunkiem było posiadanie prawa jazdy także na przyczepę (kat. C+E).

- Udało się, chociaż nie za pierwszym razem. Przyczepę zdałam za trzecim razem, a „solówkę” za drugim - wspomina. Potrzebowała też tzw. kwalifikacji wstępnej przyspieszonej, żeby mogła coś przewozić.

I tak, od marzeń do realizacji celu, na stanowisku kierowcy odbierającego mleko jeździ od ponad trzech miesięcy.

- Ostrzegali mnie, że kobieta nie da sobie rady, że to ciężka praca, nie tylko kierowanie. Wychodzę z auta, muszę rozwinąć wąż, wszystko podłączyć, wciągnąć mleko, a później zwinąć sprzęt i jechać do następnego rolnika - relacjonuje Adrianna.

Dostawcy mleka początkowo reagowali zaskoczeniem. Pytali: „o, teraz już nawet panie jeżdżą po mleko? ” lub byli przekonani, że to córka kierowcy, który początkowo ją przyuczał, aby wiedziała, gdzie w danym gospodarstwie znajduje się chłodnia i w jaki sposób najlepiej wjechać. Nadal zdarzają się żarty, ale i podrywy.

- Zdarza się, że przychodzi po kilku panów, którzy stoją i patrzą, jak wykonuję pracę. To zabawne - śmieje się.

Adrianna Biderman jeździ po terenie powiatu gostyńskiego, czasem nieco dalej. Głównie obsługuje wioski z terenu gm. Borek Wielkopolski, Poniec, Krobia i Pępowo. Jej najdłuższa dzienna trasa liczy około 200 kilometrów. Samochodem ciężarowym jeździ jej się lepiej niż osobowym.

Całą rozmowę znajdziecie w bieżącym Życiu Gostynia. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE