Pierwsze filmy w GOK Hutnik, kolejne będą emitowane w kinie w Gostyniu
Za pomysłodawców uruchomienia w naszym mieście Gostyńskej Filmoteki należy uznać 3 instytucje kulturalno-historyczne: Muzeum w Gostyniu, gostyńską bibliotekę publiczną, a także Gostyński Ośrodek Kultury „Hutnik”. Propozycja skierowana przede wszystkim do studentów Gostyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, jednocześnie będzie miała otwartą formułę, więc każdy ma prawo prezentowane dzieła obejrzeć. Wstęp wolny.Cykl będzie realizowany w gostyńskim kinie, jednak inauguracja, która miała miejsce 29 grudnia, wyjątkowo odbyła się w GOK Hutnik.
- Uznaliśmy, że mieszkańcy nie mogą patrzeć już na resztki sałatki, karpia czy pozostałości świątecznej pieczeni, więc może będą chcieli zobaczyć jakiś film i innych gostynian, a także porozmawiać o tematach niekoniecznie poruszanych przy wigilijnym stole - tak to wyjaśnia Tomasz Barton, dyrektor GOK Hutnik.
Przyszli nie tylko studenci UTW w Gostyniu. Do GOK Hutnik zawitali też mieszkańcy spoza tego kręgu.
- Gramy obecnie w kinie film Avatar. Wytwórnia Disney, która jest dystrybutorem tego dzieła wymaga, żebyśmy mieli ciągłość emitowania, także w czwartek. Wyjątkowo ten czwartek nie jest dniem wolnym od pracy kina. Stąd inauguracja nowego cyklu w GOK Hutnik. Ale proszę, żebyście się państwo nie przyzwyczajali - kolejne edycje będziemy realizować już w Kinie pod Kopułą - powiedział na powitanie Tomasz Barton.
Pomysł powstał "przy czymś złocistym"
Następnie wyjaśnił, skąd wziął się pomysł na nowy cykl spotkań. Wyszło na jaw, że inicjatywa powstała w trakcie „bardzo twórczej rozmowy” przedstawicieli gostyńskich instytucji kulturalnych.
- Ta odbywała się pewnie nad czymś złocistym, bo najmądrzejsze, najlepsze pomysły rodzą się podczas prywatnych rozmów. Stwierdziliśmy, że mamy bardzo wiele filmów, które traktują o Gostyniu albo w naszym mieście powstały lub jakiś wątek zahacza o Gostyń. Uznaliśmy, że te filmy trzeba zacząć ludziom pokazywać - wyjaśnił Tomasz Barton.
Te filmy nie są nowe, ale...
Prezentowane w Gostyńskiej Filmotece produkcje nie są nowe - są dostępne, choćby na platformie yuotube.pl. Niektóre nawet miały swoje premiery i można było zobaczyć je w telewizji polskiej, na kanale TVP Kultura czy TVP Historia, jak film pt. Dubler.
- Jeśli ktoś wówczas ich nie zobaczył, ma teraz okazję. Dodatkowo chcemy umożliwić rozmowę z ludźmi, którzy znają temat, jakiemu poświęcony będzie film. To ma być taka wartość dodana do prezentowanych produkcji. Dobrze byłoby zobaczyć niektóre dzieła w oprawie słowa wstępnego, w towarzystwie kogoś, kto ma "jakieś pojęcie” na poruszany w produkcji temat - powiedział Tomasz Barton.
Co podano na wstępie?
W pierwszej odsłonie Gostyńskiej Filmoteki zainteresowani obejrzeli film „Dubler” w reżyserii Dagmary Spolniak. To opowieść inspirowana powieścią Waldemara Łysiaka pt. „Szachista”. W tle przedstawiony jest Gostyń i bonapartystyczna intryga. Produkcja, emitowana w TVP, powstała przy finansowym wsparciu gminy Gostyń. Emisję poprzedziło krótkie wprowadzenie, które wygłosił Adam Kajczyk, gostyński miłośnik twórczości Waldemara Łysiaka i znawca epoki napoleońskiej.
- W kampanii 1806 - 1807 Napoleon Bonaparte zajął część ziem wielkopolskich i na tym terenie utworzył Księstwo Warszawskie. Polakom nie bardzo to się podobało. Wiele osób chciało mieć królestwo, miało duże oczekiwania. Nie wszyscy byli zadowoleni, ale tak naprawdę były to piękne lata - mieliśmy swój rząd, byliśmy niezależni, wolni. Nasze wojsko w tym czasie zapisywało historię złotymi literami - mówił Adam Kajczyk.
Żartobliwe filmy na dokładkę
Uzupełnieniem seansu były dwa filmy reżyserowane przez Adriana Przewoźnego: „Brak TOI-TOIa? Mamy czarnego orła!” oraz „W cieniu Napoleona” (zrealizowany przed Dublerem). To żartobliwe opowieści, w których na XIX-wieczną historię Gostynia patrzy się z przymrużeniem oka.Spotkania w ramach cyklu Gostyńska Filmoteka będą organizowane raz na kwartał. Organizatorzy przewidują wyświetlanie filmów z motywem gostyńskim, a przede wszystkim licznych produkcji dokumentalnych, promocyjnych, niezależnych i reportaży, które powstały na niwie lokalnej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
- Jest mnóstwo tych lokalnych produkcji, które powstały na zlecenie urzędu albo przy okazji zainteresowania jakimś tematem. Wcale nie mamy zamiaru skupiać się na tematach, które wściekle trzymają się ziemi gostyńskiej, być może będą zahaczać tylko o region - stwierdził Tomasz Barton.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.