Deszczowa jesień sprawiła, że woda z płynących w okolicy Gostynia cieków i rzeka rozlała się na łąki. Chodzi głównie o Kanię i Rów Polski. Widoczne z drogi wojewódzkiej 434 zalane łąki, kiedy tylko przyszedł mróz, zamieniły się w ogromne lodowisko. Tafla lodu, jaka na początku tygodnia pokryła łąki nie umknęła uwadze miłośników jazdy na łyżwach. W sobotę, 13 stycznia, na zamarzniętym rozlewisku (nazywanym przez miejscowych dowcipnie „stawami krajewickimi”) łyżwiarze zaczęli śmigać już około godz. 9.00, później zjeżdżali kolejni.
Przyjeżdżamy tu od wtorku. Cała nasza rodzina jeździ na łyżwach. Można się rozpędzić i pojechać daleko - mówi jedna z mieszkanek Gostynia, pokazując lodową trasę na ponadkilometrowej długości.
Nie ma asfaltowej drogi dojazdowej, nie ma parkingu, jest polna ścieżka, którą w sobotnie przedpołudnie pokrył śnieg, jest kawałek niezalanego pola, gdzie można zostawić pojazd. On będzie potrzebny, gdyż nie ma szafek, jak na krytym lodowisku. Do samochodu wpadają buty, z bagażnika wypadają łyżwy i sanki. Od czasu do czasu wyskoczy pies i zabawa się zaczyna.
Dawno takiej frajdy nie było. Myślę, że mieszkańcy w wieku 40 czy nawet 50 lat przyjeżdżają tutaj, by powspominać czasy dzieciństwa - mówi mieszkanka Gostynia, która swoją pasją zaraziła dzieci.
Kto 40 lat temu, w latach 80. XX w. myślał o sztucznym lodzie pod namiotem? Wówczas dzieci wykorzystywały do jazdy na łyżwach zamarznięte płytkie wiejskie stawy, duże sadzawki i rozlewiska właśnie.
Śmigający na łyżwach na zamarzniętym lodowisku zapewniają, że zaglądają również na kryte lodowisko przy stadionie miejskim w Gostyniu.
Tam lód jest równy, gładki, tutaj nie. Tam trzeba jeździć dookoła, tutaj można śmigać przez całą zamarzniętą taflę - opowiadają zachwyceni łyżwiarze.
Na lodowisko nadciągają kolejni - mają też sanki i psa. Nie przeszkadza im padający śnieg. Ktoś tylko mówi, że luksusowo byłoby wyedy, gdyby zamarznięte rozlewisko było oświetlone.
Zauważyliśmy z drogi, że tutaj po południu cały czas jest mnóstwo ludzi i dobrze się bawią. Nie było czasu w ciągu tygodnia, bo pracuję, dzieci do szkoły, więc dziś przyjechaliśmy. Mamy rozległe lodowisko i to za darmo - śmieje jeden z mężczyzn.
Czy czują się bezpiecznie? Zapewniają, że tak.
Nawet, gdyby lód się załamał, wpadniemy do wody nieco powyżej kostek. Głębiej nie będzie. Trawę widać pod taflą, kiedy nie jest zasypana śniegiem - tłumaczą łyżwiarze i śmigają dalej.
Nawet food truck, który znalazł swoje miejsce przy stacji paliw w Krajewicach i cieszy się dużą popularnością wśród gostyniaków, w jednym z postów na portalu społecznościowym napisał:
Po łyżwach zapraszamy na ciepły posiłek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.