Gostyński radny Krzysztof Mazurek na ostatniej sesji rady miejskiej, w punkcie „Wolne głosy i wnioski” próbował publicznie rozstrzygnąć, co według gostyńskich urzędników oznacza pojęcie „teren zieleni otwartej”.
- Na posiedzeniu komisji, 17 maja, zwróciłem się z zapytaniem, dotyczącym gruntu, położonego na skrzyżowaniu ul. Morelowej w kierunku bazyliki na Świętej Górze. Pytanie brzmiało: czyją własnością jest teren przy skrzyżowaniu ulic Czereśniowej z Morelową, w kierunku klasztoru? Chciałem wiedzieć, czy teren jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego oraz jaka jest wizja jego zabudowania? - informował rajca. Zdradził, że po otrzymaniu odpowiedzi od Justyny Sarbinowskiej, naczelnika wydziału gospodarki nieruchomościami w gostyńskim magistracie, dowiedział się, że intersujące go miejsce stanowi własność gostyńskiej gminy, jest objęte miejskim planem zagospodarowania przestrzennego „Głogówko” i jest przeznaczone pod „teren zieleni otwartej”.
Radny Mazurek przyznał, że nie czuje się usatysfakcjonowany otrzymaną odpowiedzią. - Nie bardzo rozumiem, co to znaczy „zieleń otwarta”? - drążył. Ale z jego dalszej wypowiedzi wynikało, że rajca doskonale wie, co oznacza to pojęcie: jest to niezagospodarowany obszar, właściwie nieużytek, który kiedyś był dzierżawiony, a teraz rośnie na nim trawa „po pas”. Dla zobrazowania - wystarczy spojrzeć na zdjęcie.