reklama

Patrycja Neodym zaśpiewa na Dniach Gostynia. Kim jest nietuzinkowa rodowita gostynianka, która koncertowała już w Niemczech czy Japonii?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Patrycja Neodym zaśpiewa na Dniach Gostynia. Kim jest nietuzinkowa rodowita gostynianka, która koncertowała już w Niemczech czy Japonii? - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
47
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaMa bogatsze muzyczne CV niż niejeden artysta czy artystka z pierwszych stron gazet. Przede wszystkim doświadczenia na zagranicznych scenach, w zeszłym roku koncertowała w Japonii. Planuje powrót do Kraju Kwitnącej Wiśni, chce się też wybrać z tournee zza ocen. W dwa lata zrobiła zawrotną karierę, a warto wspomnieć, że muzyka nie jest jej głównym źródłem utrzymania, ale „bardzo profesjonalnym hobby”. Nie wyklucza jednak, że pasją zajmie się „na pełny etat”. - Doszłam do etapu, kiedy stwierdziłam, że na scenie trzeba się bawić. Nie stoi za tym żadna szczególna filozofia, po prostu nie wiemy, ile w życiu zostało nam czasu i trzeba, to wykorzystać jak najlepiej - mówi Patrycja Neodym, rodowita gostynianka. O jej wyjątkowości może także świadczyć fakt, że jej nazwisko jest jedynym takim w Polsce. Nikt takiego nie ma. Poznamy ją bliżej, bo Patrycja wystąpi ze swoim show na tegorocznych Dniach Gostynia.
reklama

Śpiewała po polsku, bo to ładnie brzmi

Gdyby nie pandemia być może nigdy nie wróciłaby do pasji porzuconej przed laty. Bo Patrycja, która z Gostynia zaraz po szkole podstawowej wyemigrowała do Głogowa, od lat jest menadżerką w jednej z niemieckich korporacji zajmujących się rynkiem motoryzacyjnym. W „korpo” czuje się jak ryba w wodzie, praca całkowicie ją pochłaniała, aż nastał rok 2021. Gdy jej pracodawca zamknął biura w obawie przed koronawirusem, artystka wróciła do Gostynia i postanowiła znów zacząć śpiewać. A ostatni raz robiła to jeszcze za czasów studenckich.

– Za granicą występowałam w zespołach i odkrywałam różne kierunki muzyczne: rock, gotic, underground czy indie pop. W Niemczech tak naprawdę wydałam swoją pierwszą autorską solową płytę - to był rok 2006. Najbardziej rozpoznawalny zespół nosił nazwę „Global Sone”. Co ciekawe śpiewałam tam... po polsku, bo moi koledzy stwierdzili, że nasz język fajnie brzmi – wyjaśnia Patrycja Neodym.

reklama

Studenckie śpiewanie po klubach, pubach i festiwalach skończyło się wraz z pierwszą poważną pracą.

Szybko zaistniała na rynku

Po powrocie do Gostynia Patrycja poznała przypadkowo - jak mówi - „na termomixowym pokazie” Sylwię Zarembę, która wkrótce stała się nie tylko jej menadżerką, ale także przyjaciółką i pierwszym krytykiem.

– Mówiłam wprost: „Nie, ten utwór mi się nie podoba, a tu musisz zmienić tę część, a to będzie hicior” – zdradza inna mieszkanka Gostynia, absolwentka szkoły muzycznej w klasie fortepianu, krobianka z urodzenia.

Podczas pandemii, aby odświeżyć swój warsztat artystyczny skończyła szkołę Art of Voice w Poznaniu, gdzie poznała współpracującego m.in. z Hanną Banaszak Jacka Szwaja. To on stał się autorem jej pierwszego singla po powrocie na scenę -  utworu inspirowanego jazztroniką „Sunday Lover“, który osiągnął 1. miejsce na kilkunastu listach odtwarzania Spotify w Serbii, Wielkiej Brytanii, Francji i we Włoszech oraz 1. miejsce na liście przebojów magazynu musikblog.de. Jacek Szwaj zagrał w nim również gościnnie partie pianina.

reklama

W Gostyniu Patrycja szybko podjęła współpracę ze znanym na naszym rynku producentem muzycznym Michałem Bąkiem. Z nim nagrała dwa utwory, a dzięki jego znajomościom nakręciła swój pierwszy teledysk do anglojęzycznej piosenki „W labiryncie”. Ten stworzyła z wytwórnią Grupa 13 z Wrocławia kręcącą klipy m.in. dla Lady Pank, Agnieszki Chylińskiej czy Behemota. Teledysk ukazał się na jej urodziny.

– Podczas nagrywania chłopaki stwierdzili, że „sceniczne ze mnie zwierzę”, bo ja się niczego nie boję i poradzili, żebym poszukała innego producenta. A moim marzeniem w tamtym czasie była współpraca na polskim rynku z Bartoszem Szczęsnym z zespołu „Rebeka”. Choć on wtedy już zakończył karierę, ale był dla mnie takim prekursorem muzyki elektronicznej i wykonywał przykładowo aranżacje na płytę „Odnowa” Anity Lipnickiej” - opowiada artystka.

reklama

Patrycja napisała do producenta i tak rozpoczęła się bardzo owocna współpraca. To była wiosna 2022 roku.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM FILMOWYM

Składy wymienia w zależności od potrzeb

Bartosz Szczęsny jest autorem większości kompozycji Patrycji Neodym, które w tym czasie pojawiły się na rynku m.in. singli z wydanej płyty „60”. Piosenkarka pisała utwory w domu, komponowała, nagrywała ścieżki i później jeździła do studia nagraniowego w Warszawie. Jednak do stolicy daleka droga, dlatego postanowiła „poszukać czegoś bliżej”. Tak trafiła na Mateusza Kosmacińskiego z Kosowa.

– Mateusz jest klawiszowcem z rewelacyjnymi referencjami, bo pogrywał z Gosią Ostrowską, produkował dla Sidney’a Polaka czy zespołu Łzy, ale to, co zwróciło moją uwagę w pierwszej chwili, była jego bardzo nowoczesna strona internetowa. A ponieważ sama jestem fanatyczką nowych technologii powiedziałam: „Kurcze, ciekawe, kto to jest?” – tłumaczy P. Neodym.

reklama

Ich współpraca rozpoczęła się od nagrania wokalu do jednej z piosenek Patrycji. Ale to nie koniec, jako członek coverbandu „XO Show” Mateusz stwierdził, że do zespołu przydałby się jeszcze jeden „kompan”. Tym sposobem dołączył do nich jego kolega z „XO” perkusista Adam Fordon.

Z drugiej strony, w przypadku Patrycji Neodym trudno mówić o zespole w ścisłym tego słowa znaczeniu, gdyż jak sama mówi: „po moich wcześniejszych doświadczeniach chcę być liderką dla siebie”.

Pociąga ją wiele gatunków muzycznych: od rocka i popu, przez muzykę alternatywną, po nawet poezję śpiewaną. Ale muzykę elektroniczną miała zawsze „z tyłu głowy”.

– W niej człowiek jest sam dla siebie orkiestrą. To, co jest ciekawe w moim projekcie, że nie jestem z nikim związana na stałe, tylko wymieniam składy w zależności od potrzeb. Przykładowo, gdy jadę na koncert do Niemiec, to łatwiej mi wziąć muzyków lokalnych i nie ma to wpływu na jakość mojej muzyki. Bo jeśli ktoś jest zawodowcem, to bardzo szybko ogarnie repertuar. Dlatego jako NEODYM jestem sama i jestem w centrum uwagi – zdradza piosenkarka.

Takie „nowoczesne” pojmowanie zespołu sprawia, że Patrycja nie musi się obawiać konfliktów z kalendarzem innych muzyków z „kapeli”. Zawsze może dobrać kogoś innego.

– Także dzięki temu żaden z moich koncertów nie jest taki sam – dodaje artystka.

„Japończycy wręcz na jej punkcie oszaleli”

Bezsprzecznie wyjątkowym i chyba spokojnie można powiedzieć, przełomowym momentem w muzycznej karierze Patrycji było zeszłoroczne tournee w Japonii. Jej zgłoszenie na prestiżowe ‘”Kansai Music Conference” będące częścią japońskiego EXPO zostało wybrane spośród tysięcy aplikacji.

Gdy w kwietniu 2023 roku otworzyła e-mail, w którym widniało „Welcome to the...” nie mogła uwierzyć, że znalazła się pośród 5 wybranych zespołów. Ponieważ wszystkie koszta były po jej stronie szybko musiała znaleźć źródła dofinansowania. Przydatne okazały się nastawione na promocję naszego dziedzictwa poza granicami Polski Instytut Adama Mickiewicza i program „Polska kultura na świecie”.

Niestety z powodu kalendarza imprez do Kraju Kwitnącej Wiśni nie mogli pojechać Mateusz Kosmaciński ani Adam Fordon. Na miejscu występowała więc z DJ-em Edizon z Finlandii, z którym stworzyła zdalnie singiel „Secret Mission” promowany przez włoskie wydawnictwo WOWLAND Records. Oczywiście towarzyszyła jej niezastąpiona menadżerka i jednocześnie wizażystka.

– Repertuar został przyjęty bardzo pozytywnie, Japończycy wręcz na jego punkcie oszaleli. Zwłaszcza w klubach bardzo się sprawdził – podpowiada Sylwia Zaremba.  

W Japonii Patrycja miała 8-dniowe mini tournée i zagrała dwa koncerty: w Osace, w tamtejszym  muzeum historycznym oraz w Kobe w jednym z klubów. Choć pierwszy z występów był bardziej prestiżowy, to ze względu na porę, dużo lepiej śpiewało jej się późnym wieczorem w klubie.

– Zaśpiewałam utwory z pierwszej płyty poszerzone poniekąd o piosenki, które nie były jeszcze publikowane ponieważ obecnie pracuję nad drugim krążkiem i to jest właśnie repertuar klubowy, taneczny: EDM - electronic dance music [elektroniczna muzyka tanenczna - przyp. red.] z elementami house’owymi – mówi artystka.

Podczas koncertu w Kobe Sylwia zeszła ze sceny i przechadzając się pośród publiczności, dokumentowała całe widowisko.

Resztę czasu w Japonii panie spędziły na zwiedzaniu i poznawaniu kulinariów. Tak, jak Japończycy zachwycili się muzyką rodowitej gostynianki, tak one zachłysnęły się Krajem Kwitnącej Wiśni. Na Patrycji szczególne wrażenie zrobił rozwój technologiczny kraju. No może z jednym wyjątkiem.

– Choć edukację mają na bardzo wysokim poziomie, to okazało się, że Japończycy ni w ząb nie znają obcych języków – zdradza P. Neodym. Ten „niedostatek” zrekompensowała im życzliwość mieszkańców wyspiarskiego kraju.

Z Sylwią Zarembą się nierozłączne - tutaj podczas tournée w Japonii - zdj. archiwum prywatne 

 

Była już ufoludkiem i... bezą

Można powiedzieć, że Patrycja Neodym już na starcie swojego japońskiego tournée miała zagwarantowany sukces. Dlaczego? To proste: Japończycy kochają wszelkiego rodzaju cosplay, a nieodłącznym elementem scenicznego image’u „Pati” są właśnie stroje. I to nie byle jakie. Za ich przygotowanie odpowiada m.in. Ewa Filipiak Łukaszewska z Piasków - mistrzyni w swoim fachu. Jako fanka futuryzmu Patrycja ma szczególne wymagania.

– Na pierwszym festiwalu, na jakim występowałam, to był koniec 2022 i Kalisz Alternatywny Festiwal miałam sukienkę... z 500 kostek styropianu i do tego takie srebrne bolerko. Ale to nie był dobry pomysł ponieważ kreacja uniemożliwiała mi ruchy na scenie i taniec. Nie mogłam się nawet napić, ale na szczęście publiczność się zlitowała i podawała mi wodę. Od tego się zaczęło – śmieje się Patrycja.

Wtedy też jej scenicznym symbolem stała się magnetyczna kostka (magnes neodymowy) i na każdym koncercie - w formie bransoletki na nadgarstku czy czarnych koszulek z odblaskowymi neonowymi kostkami, w których występuje zespół „Pati” - jest ona zawsze obecna.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM 

Zdj. materiały prasowe

NEODYM

Od powrotu z Japonii Patrycję jeszcze bardziej roznosi energia, koncetruje kiedy tylko może. Czy to na zaproszenie dyrektor Kombinatu Kultury w Toruniu, aby wystąpić jako gwiazda wieczoru na 1. urodzinach czy na ulicznym festiwalu Połczyn Fest przed jurorami w osobach Piotra Metza, Zbyszka Krzywańskiego z Republiki i Michał Wiraszko z zespołu Muchy, zdobywając miejsce na podium.

Oprócz występów w Polsce planuje powrót do Japonii - już nie na mini tournée, tylko pełne 7 koncertów klubowych w Osace, Kobe, ale także Tokio, Jokohamie i Kyoto. Z kolei jesienią 2024 roku razem z Sylwią Zarembą chcą wyjechać i koncertować po drugiej stronie Pacyfiku – w USA.

Choć nie wyklucza zajęcia się muzyką „na pełen etat”, to przyznaje, że zdobycie popularności na wielką skalę, to ciężki kawałek chleba.

– Sądziłam, z racji mojej pracy zawodowej w sprzedaży i przygotowywania wielu koncepcji strategicznych, że wiem, na czym polega marketing? Jednak branża muzyczna rządzi się swoimi prawami, trzeba zaistnieć w mediach społecznościowych na Tik Toku czy Instagramie, a o to codziennie walczy mniej więcej 100 000 ludzi – tłumaczy Patrycja Neodym. Ale znając „Pati” na pewno będzie próbowała.

Pewnie czytając ten tekst, w którym wielokrotnie pojawiło się słowo NEODYM, każdy zastanawiał się, skąd takie nazwisko u gostynianki? Bo nie jest to żaden pseudonim sceniczny, widnieje ono w jej dowodzie tożsamości. Jak sama Patrycja, historia jest nietuzinkowa.

TUTAJ link do jej strony internetowej.

– Mój mąż jest Czechem i nosił nazwisko Pupek. Występując na scenie jako „pani Pupkowa” raczej nie wpadłabym w ucho publiczności. Z drugiej strony „pupek” to po czesku „pępek” i mąż też nie miał z tego powodu łatwego życia w szkole. Dlatego wspólnie postanowiliśmy zmienić nazwisko w czeskim urzędzie stanu cywilnego. A ponieważ mój ukochany jest chemikiem chcieliśmy znaleźć, coś co by do nas pasowało. I tak wpadliśmy na neodym – pierwiastek chemiczny o liczbie atomowej 60. Jako że, gdy się pobieraliśmy mieliśmy po 30 lat to w dwójkę idealnie pasowało. Poza tym neodym pochodzi od greckich słów neos i didymos dających razem określenie „nowy bliźniak”. I tak stałam się panią NEODYM – śmieje się Patrycja.

Jej muzykę bez problemu można znaleźć w internecie. A jeżeli ktoś chce bardziej regularnie posłuchać „Pati”, to w każdą środę od godziny 20:00 do 21:00 na kanale Polska Muzyka Alternatywna prowadzi audycję on-line pod nazwą „Muzyczna środa” przeprowadzając wywiady z muzykami. Jej utwory można także usłyszeć w polskich rozgłośniach radiowych.

Z bliska Patrycję poznają także mieszkańcy naszego regionu, a to za sprawą koncertu, który da na tegorocznych Dniach Gostynia. 

KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama