"Siedzicie tutaj jako miłośnicy..."
Koncert, podczas którego zebrani w kinie "Szarotka" usłyszeli zarówno utwory z dwóch poprzednich płyt "Na rozdrożu" (2015 rok) i "Serce zimy" (2022) oraz premierowe z nadchodzącego krążka "Ło zgrozo", rozpoczął się kilka minut po godzinie 20.00.Kapelę zapowiedział Łukasz Wojtkowiak ze Stowarzyszenia "Dżentelmeni metalu".
- Siedzicie tutaj jako miłośnicy Biskupizny, folkloru, ale też rocka, bo to wszystko składa się w jedną całość dzięki nim. Przed wami "Cztery Mile Lasu" - mówił współorganizator dobrze znanego festiwalu Bangarang.
Sami są swoistą mieszanką muzycznych osobowości
Podczas półtoragodzinnego występu 7 muzyków poczęstowało publikę tym, co mają w swoim repertuarze najlepszego: mieszanką rocka, heavy metalu, punka, a wszystko to "podlane" oczywiście folkiem spod znaku kopki i wołoszki.
- To słychać praktycznie w każdym naszym utworze, zarówno tekstowo, jaki i muzycznie - mówi Mikołaj Andrzejewski, perkusista "Cztery Mile Lasu".
To właśnie za tę "unikalną tożsamość" fani kochają swoją kapelę.
- Ich muzyka jest niepowtarzalna, nie da się jej podrobić, bo grają tam ludzie, którzy wychowali się w kulturze Biskupizny, ale także osoby, które nie mają z nią nic wspólnego. I to jest piękne, że potrafią razem stworzyć coś takiego, jak "Biskupianka" czy "Wiosna" - powiedział jeden z uczestników sobotniego koncertu.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM FILMOWYM
"Każdy szuka swojego miejsca na scenie i nam to pasuje"
Przykładowo Tomek Krupa na próby "Cztery Mile Lasu" dojeżdża aż z Opola.
- To nie jest tak, że "planujemy" dany utwór. Często zwyczajnie ktoś zaczyna grać, bo mu coś przyszło coś do głowy, siadamy do tego wszyscy i zaczynamy tworzyć - tłumaczy basista kapeli.
Zgodnie z zapowiedziami nie tylko "Cztery Mile Lasu" miały zaskoczyć muzycznie podczas koncertu, ale także wizualnie scena miała robić niesamowite wrażenie.
- Przy scenografii każde z nas dało coś od siebie. Gabrysia zaprojektowała tło, później je wydrukowaliśmy, chłopaki dopasowali oświetlenie pod nasze utwory, do tego własnoręcznie zrobiliśmy lampiony - opisują członkowie kapeli.
Teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na trzecią płytę zespołu.
- Muzycznie idziemy w takim kierunku, żeby dobrze się bawić. Każdy szuka swojego miejsca na scenie i nam to pasuje - podsumowuje Krzysztof Polowczyk.
KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby OBEJRZEĆ FOTORELACJĘ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.