reklama

Jak w średniowieczu: tańce, potrawy, strzelanie, oglądanie. Gostyńska fara zrobiła to pierwszy raz

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaKs. Grzegorz Robaczyk, proboszcz parafii pw. św. Małgorzaty w Gostyniu odpalił lont..., historyczne działo artyleryjskie strzeliło i tak zaczął się Dzień z Małgorzatą. To plenerowy piknik utrzymany w klimacie średniowiecznym, który po raz pierwszy odbył się w ogrodach fary.
reklama

10 czerwca imieniny obchodzą Małgorzaty. Tego dnia dla mieszkańców Gostynia, ale też gości spoza miasta, bramy otworzyła gostyńska parafia pw. św. Małgorzaty. W sobotnie popołudnie można było wejść na teren ogrodów parafialnych, można było zajrzeć na podwórze, za plebanią. Kto skorzystał z okazji, przeniósł się do czasów średniowiecznych i przekonał się, że wtedy też życie było ciekawe. I wcale nie takie mroczne, jak sobie wyobrażamy.

- Co prawda, odpust parafialny obchodzony jest u nas w lipcu, ale nie będziemy czekać do tego czasu, gdyż jest to okres wakacji. Postanowiliśmy nieco przyspieszyć świętowanie i 10  czerwca, kiedy również imieniny obchodzi Małgorzata, przygotowaliśmy Jarmark Średniowieczny - wyjaśnił ks. Grzegorz Robaczyk, proboszcz parafii farnej, witając uczestników festynu.

reklama

Kapłan nieco usprawiedliwił „wystrój” terenu sąsiadującego z ogrodem - od trzech lat otoczenie zabytkowego kościoła, najstarszego w mieście, jest dużym placem budowy, na którym mieszczą się materiały i urządzenia wykorzystywane do remontu świątyni i okalających ją murów.

- Mamy tu cegły, beton, betoniarki i inne urządzenia. Po co to wszystko? Odnawiamy nasz kościół, odnawiamy zabytkowe mury gostyńskiej fary. Dotychczas włożyliśmy w remont blisko 2 miliony złotych. Została nam do remontu wieża, a prace przy niej mogą pochłonąć drugie tyle, a nawet więcej, gdyż muszą być wykonywane na specjalnym rusztowaniu, a jego wynajęcie też kosztuje - mówił proboszcz, przybliżając problem, z jakim boryka się obecnie parafia i objaśniając, na co potrzebne są fundusze.

reklama

Huk armatni przy gostyńskiej farze - strzelali kanonik i wiceburmistrz, ale nie tylko

Otwarcie jarmarku zaplanowano z wielkim hukiem, i tak też się stało. Kapłan czym prędzej udał się do stanowiska artyleryjskiego - tam czekały na zwiedzających działa armatnie. Ks. Grzegorz Robaczyk odpalił lont załadowanego foglerza i armata wystrzeliła. Pozazdrościł mu zastępca burmistrza Gostynia - Grzegorz Skorupski, który oddał strzał z innego działa - z taraśnicy. Zatem niejeden strzał armatni przeniósł gości w czasy średniowiecza. Grupą dominującą w tej epoce było duchowieństwo, które - jako jedyna warstwa wykształcona - miało znaczne wpływy we wszystkich dziedzinach życia, również w polityce.

Wspólny taniec średniowieczny - kroki wcale nie takie trudne

Zainteresowani, którzy zajrzeli do ogrodów za probostwem ujrzeli osoby ubrane w stroje z XIII - XIV w., które zachęcały do udziału w festynie. Pod drzewami rozstawiono stoły. Przy jednym pokazywano muzyczne instrumenty średniowieczne - członkowie zespołu Vocantus z Gdańska opowiadali, jak wyglądało życie artystyczne w dawnych czasach. Goście z Pomorza dla uczestników festynu przygotowali też naukę średniowiecznego tańca. Początkowo ludzie niepewnie podchodzili do lekcji, ale instruktorki sprawiły, że wyszła z tego świetna zabawa.

reklama

W ogrodzie za probostwem zabrzmiały dźwięki starodawnej muzyki, przy których zdolna i zgrana grupa ludzi bawiła się świetnie. Wystarczyło nieco uruchomić wyobraźnię, by poczuć klimat dawnej epoki. Zresztą taki był cel wydarzenia - spotkanie ze średniowieczną muzyką, tańcem, z obyczajami z tamtego okresu, ma zmienić nastawienie ludzi, którzy średniowiecze kojarzą z mrocznym, smutnym i brudnym okresem w historii. Specjalnie na Dzień z Małgorzatą zaprojektowano wzór monety. W ogrodach parafialnych znajdowało się stanowisko, z młotem, którym samodzielnie wybijano 1 plebana. Cieszyło się dużym zainteresowaniem.

Zabytkowe perełki gostyńskiej fary

Dla tych, którzy wzięli udział w historycznej uczcie w ogrodach proboszczowskich, szeroko otwarto też drzwi zabytkowej świątyni, zapraszając do zakamarków niedostępnych podczas nabożeństw (przynajmniej nie dla wszystkich). Członkowie Towarzystwa Miłośników Gostyńskiej Fary przejęli rolę przewodników, oprowadzając gości po świątyni, począwszy od zakrystii, przez kaplicę św. Anny, aż po wieżę - do poziomu kościelnych organów. W ramach zwiedzania serwowano spacer dookoła świątyni, kiedy to ujawniano tajemnice, jakie kryją cegły z elewacji gotyckiej świątyni.

Było również osobne pomieszczenie, w którym znalazły się tzw. ruchome zabytki gostyńskiej fary. Tam wystawiono niektóre paramenty kościelne, stanowiące prawdziwe "skarby" - po raz pierwszy oryginalne ornaty z XV i XVI w. czy cyborium z 1534 r. oraz inne precjoza parafii farnej. Z pasją opowiadała o nich Elżbieta Skorupska (Towarzystwo Miłośników Gostyńskiej Fary), a z zainteresowaniem słuchali zwiedzający, w tym minister rodziny i polityki społecznej - Marlena Maląg, która również odwiedziła tego dnia ogrody za probostwem.

Przyjechali za zespołem Vocantus

Wśród uczestników znaleźli się jeszcze inni goście spoza powiatu gostyńskiego. Przyjechali na przykład mieszkańcy Biskupic. Przyznali, że są pasjonatami okresu późnego średniowiecza, a związane z tym atrakcje znajdują, podążając szlakiem koncertów zespołu Vocantus - O KONCERCIE W MURACH KOŚCIOŁA FARNEGO TUTAJ.

- Dzięki nim wiemy, że w danym miejscu coś się dzieje, coś związanego ze średniowieczem. Nigdy nie oglądaliśmy Gostynia, zawsze byliśmy tu tylko przejazdem, bazylikę na Świętej Górze zwiedziliśmy kiedyś, ale to też przelotnie. Dziś jest super, spotkaliśmy nawet znajomych - stwierdzili. 

Przy stoiskach, jakie pojawiły się w ogrodach parafialnych można było dotknąć, a nawet użyć środków higienicznych, jakie stosowano w epoce średniowiecza (np. mydła ze smalcu i popiołu). Stragan z ziołami również zachęcał do wysłuchania ciekawych informacji - o tym, w jaki sposób leczono choroby w dawnych czasach. Gostyńscy pszczelarze, którzy w domu katechetycznym mają swój kącik, oferowali miód, ale też świece z wosku pszczelego.

Dom Katolicki zarezerwowała młodzież. Sala ze sceną została wykorzystana do teatru światłocienia. W kilku aktach młodzież przedstawiła okres z życia Jezusa od Zmartwychwstania do Wniebowstąpienia. Atrakcji było więcej. Kto nie był, ma czego żałować.

"Coś na ząb" - zupa, a po niej kawa

Przygotowano też strefę gastronomiczną, gdzie podawano między innymi zupę z cieciorki. Słodkie "małgorzatki" czyli kruche, zawijane ciastka z marmoladą serwowano w parafialnej kawiarence, w podziemiach probostwa PISZEMY O TYM TUTAJ.

Organizatorzy pikniku średniowiecznego liczą na to, że farne spotkanie z historią i muzyką, nazwane Dniem z Małgorzatą, zagości na stałe na liście gostyńskich wydarzeń kulturalnych. Stowarzyszenie Miłośników Gostyńskiej Fary ma przygotowaną już ciekawostkę, którą zamierza zaprezentować za rok. Szczegółów na razie nie zdradza.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama