Pomysł dyrekcji ośrodka kultury zmierza ku reaktywacji imprez, które dla wielu gostynian zyskały miano legendarnych.
- Trudno zliczyć wspomnienia, przyjaźnie czy... miłości, które zrodziły się podczas tych imprez - mówi Tomasz Barton, dyrektor GOK Hutnik.
Po koncercie formacji Universe, który odbył się 1 grudnia 2023 r., na scenie pojawił się DJ Tomek. Dostał zadanie „specjalne” - miał tak poprowadzić dyskotekę, by goście wspaniale bawili się w klimacie lat 80-tych i 90-tych XX w., przy niezapomnianych hitach muzycznych.
- Pierwsze kroki stawiałam na dysce w Hutniku, kiedy miałam 15 lat, tu brylowałam. To była po prostu niezapomniana, gostyńska "dyskoteka pana Dżeka (Jacka)”. Wychowywałyśmy się na utworach z lat 80., 90., a nawet 70. Czyli jesteśmy dobrze wychowane - mówiła Monika z Gostynia, która po koncercie postanowiła z grupą znajomych bawić się na dysce reaktywowanej w Hutniku.
Zaciemniona sala, chmura dymna i efekty świetlne miały uprzyjemnić zabawę i przywołać wspomnienia sprzed lat. Początkowo osoby, które pozostały w Hutniku na tanecznym evencie nieśmiało zaglądały „na parkiet”. Wydawało się, że uczestników „dyski” będzie niewielu.
- Nie możemy się wyłamać, zaczynamy tak, jak to było przed laty, nie inaczej - zapowiedział ze sceny Tomasz Barton, dyrektor GOK Hutnik.
Dyska w Hutniku, jak dawniej, ruszyła ze ścieżką dźwiękową z kultowego serialu Miami Vice, emitowanego w Polsce przez 5 sezonów na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Podobno, jak wspominano, "pirackie" kasety z muzyką w obiegu były już wcześniej.
Tak więc, by tradycji stałosię zadość, w głośnikach zabrzmiał instrumentalny utwór Crockett's Theme. Wtedy jeszcze parkiet był pusty, a przy ścianach stało niewiele osób. Podpieranie ścian to również „zwyczaj” sprzed lat, ale tym razem była to raczej obserwacja "kto się odważy? Na pewno nie ja" i oczekiwanie, kiedy znajdzie się ten „pierwszy".
Do tańca zachęcał DJ Tomek. Sala zapełniała się stopniowo. Przybywającym na dyskotekę dopisywał świetny humor, z czasem coraz lepszy. Przy dźwiękach hitów sprzed lat, które przywoływały wspomnienia, pierwsze kroki taneczne odważyły się postawić panie, na parkiet wyszły też pary i w ten sposób rozkręciła się zabawa.
- Nie wiem, czy pamiętacie, ale w latach 80-tych właśnie taka kula dyskotekowa również wisiała w GOK Hutnik. Jaki to był wówczas szał - przypominał DJ Tomek.
Na parkiet powoli wychodziły grupy znajomych. Miłe wspomnienia z młodych lat z pewnością przywołały piosenki, które uczestniy imprezy usłyszeli na początek:
- Loft - Mallorca
- Mr president - Coco jambo
- Rednex - Cotton Eye Joe
- Silent Circle - Touch in the Night
Już po 3 muzycznych „kawałkach” doczekał się imprezowiczów przy konsoli, proszących o utwory „na specjalne życzenie”.
Z czasem zabawa rozkręciła się na dobre.
- Zastanawiam się, czy na koniec zagrają piosenkę "Moskau" formacji Dschinghis Khan? My mieliśmy do niej swoje słowa. Tańcząc w kręgu na zakończenie imprezy śpiewaliśmy na całe gardło Moskwa, Moskwa w du... zaje... wieś, tutaj nie ma co wypić i nie ma co zjeść hej! I raz jeszcze Moskwa Moskwa... - wspominali z sentymentem uczestnicy „dyski” w Hutniku.
Reaktywowana po latach dyska w Hutniku trwała trzy godziny, zakońzyła się przed północą.
- Jestem zadowolony z frekwencji. Jak na pierwszy raz, po tylu latach przerwy, było więcej niż dobrze, potwierdzają to opinie naszych gości. Chcemy zacząć organizować dyskoteki regularnie - podsumował wydarzenie dyrektor GOK Hutnik.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.