reklama
reklama

Dwie godziny z „Tyrmandem”. Dyrektor gostyńskiego kina przerywa spotkanie i wyprasza gości

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Agata Fajczyk

Dwie godziny z „Tyrmandem”. Dyrektor gostyńskiego kina przerywa spotkanie i wyprasza gości - Zdjęcie główne

foto Agata Fajczyk

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Tak było. Wyjątkowo, bardzo ciekawie. Marcel Woźniak na spotkaniu autorskim opowiadał tak, że można było przenieść się w czasie - w dwudziestolecie międzywojenne, okres II wojny światowej, czasy PRL... Przygotował poruszające spotkanie autorskie, jak niezwykłą ucztę w towarzystwie Leopolda Tyrmanda. 
reklama

Niespełna 40-letni autor powieści kryminalnych i wojennych, oprócz tego, że jest  pisarzem i scenarzystą, przede wszystkim jest biografem Leopolda Tyrmanda. Ta ostatnia pasja była przyczyną pojawienia się Marcela Woźniaka w Gostyniu.

Marcel Woźniak, autor książki o Leopoldzie Tyrmandzie przyjechał do Gostynia

Woźniak napisał książkę pt. „Tyrmand. Pisarz o białych oczach” - bogatą reporterską opowieść o życiu i twórczości polskiego pisarza, znawcy jazzu (L. Tylmand jest ojcem Festiwalu Jazz Jamboree), ikonie polskiego świata artystycznego. Leopold Tyrmand jest autorem kultowej, wielowątkowej powieści kryminalnej „Zły”. Mimo, że pierwsze wydanie miało miejsce w 1955 roku, to do dziś książka cieszy się uznaniem czytelnika. Powieść była bestsellerem w Polsce, miała większa sprzedaż niż Trylogia Henryka Sienkiewicza. Książka "Zły" wydrukowana została w większym nakładzie, była przetłumaczona na 23 języki.

Tyrmand jest też autorem powieści pt. „Filip”. Książka opisuje losy młodego Polaka żydowskiego pochodzenia (dosłownie, jak autor), którego wojenne drogi wiodą do Frankfurtu nad Menem. W restauracji jednego z tamtejszych hoteli zostaje zatrudniony jako kelner, w grupie młodzieży pochodzącej z krajów okupowanych przez Niemcy. Wydawałoby się - wrogi świat, ale tam niespodziewanie odnajduje sojuszników. Są nimi wszyscy, których dosięgła wspólna wojenna mitologia. Wśród przyjaciół są także młodzi Niemcy. Większość prozy Tyrmanda, również i ta książka, oparta jest na elementach biograficznych.

Przed spotkaniem, w kinie wyświetlono film na motywach powieści Tyrmanda

Zanim do sali kinowej wszedł Marcel Woźniak, „na dużym ekranie” w Gostyniu wyemitowano film Michała Kwiecińskiego pt. "Filip", oparty na motywach powieści Tyrmanda. Obraz nagrodzono Srebrnymi Lwami na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni w 2022 roku. Premiera w Polsce odbyła się 3 marca, również od tego dnia był emitowany w gostyńskim kinie. Tytułowy bohater Filip, jak w książce, jest typowym kosmopolitą i niezdolnym do głębszych uczuć uwodzicielem. W Polsce stracił całą rodzinę, w czasie wojny trafił do serca nazistowskich Niemiec, ukrywał żydowskie pochodzenie. Udając Francuza niejednokrotnie wymykał się śmierci. Beztrosko korzystał z uroków życia - otoczony luksusem, pięknymi kobietami i przyjaciółmi z całej Europy. 

- Trudno sobie wyobrazić bardziej odpowiedniego gościa. Marcel Woźniak przełoży nam dokładnie historię Filipa, głównego bohatera filmu na postać autora książki, na motywach której powstał ten film - czyli Tyrmanda. Nasz dzisiejszy gość, oprócz tego, że jest pisarzem, który realizuje się w kryminałach, scenarzystą, ale też jest biografem Leopolda Tylmanda - przedstawił gościa Tomasz Barton, dyrektor GOK Hutnik.

Marcel Woźniak zabrał publiczność w niezwykłą "podróż"

Marcel Woźniak w książce „Tyrmand. Pisarz o białych oczach” zabiera czytelnika śladami Leopolda Tyrmanda i ludzi, których przyciągał do siebie, na których emocje wpłynął, których sobie zjednał. A skoro podąża za Tyrmandem, postanawia poprowadzić czytelnika niemal przez cały świat. 

W pracy pisarskiej najbardziej lubię podróże. Pisząc, podróżując, robiąc research do książek lub jeżdżąc z wykładami na spotkania, mam okazję poznawać ludzi w różnych miastach i zakątkach kraju, co jest dla mnie zaszczytem - przyznał Marcel Woźniak. 

Autor biografii Tyrmanda ma niezwykły dar opowiadania - o czym można było się przekonać na spotkaniu autorskim w gostyńskim kinie. Przyszła garstka osób, ale zasłuchali się tak, że nie zauważyli, kiedy minęły dwie godziny... A gość specjalny sypał historiami i anegdotami jak z rękawa. Ale mówil mądrze, nie opowiadał o sobie, o tym, jak pisze, kiedy pracuje, dlaczego Tyrmand (być może czasu zabrakło i nie zdążył). Przyznał tylko, że "trafił na pisarza na uczelni", gdyż ksiązek Tyrmanda nie było w szkolnych lekturach. Był w Polsce autorem ocenzurowanym od 1965 r., miał wielu wrogów - wśród inteligencji, rządzących, służb...

Kiedy przyszła demokracja, nikomu nie paliło sie do tego, by Tyrmanda do podręczników wsadzać. I w dużym skrócie tak to wyszło. Dopiero dzisiaj mamy film "Filip" - mówił główny bohater spotkania w kinie.

Marcel Woźniak skrupulatnie, z zaangażowaniem snuł historię o Leopoldzie Tyrmandzie, jego rodzinie, przyjaciołach - posługując się dokumentami, w tym zdjęciami, ilustrującymi życie powieściopisarza, dziennikarza, znawcy jazzu.

Obecni dowiedzieli się, na czym polega fenomen twórczości Tyrmanda. Mówił o jego wyjątkowej zdolności wpływania na wyobraźnię czytelników. Mówił o Tyrmandzie - człowieku niewygodnym dla władz komunistycznych (jeden z największych przeciwników ustroju panującego w PRL). Wystarczyło dać ponieść się fantazji i...Tyrmand pojawił się w naszym towarzystwie... To jakby film o jego życiu emitowany był w gostyńskim kinie. Nic dziwnego, że recenzenci oceniają opowieść Woźniaka pt. „Tyrmand. Pisarz o białych oczach” jako gotowy scenariusz do filmu biograficznego - o człowieku owianym legendą, ikonie polskiego świata artystycznego wczesnych lat II połowy XX wieku. 

Gość, który w przeszłości był reporterem radiowym, dziennikarz i społecznik zdradził też kilka zakulisowych smaczków, sekretów z pracy przy filmie pt. "Filip".  Przyznał, że to jest jego oczko w głowie, chociaż nie on go kręcił, nie jest reżyserem. Często jednak wpuszczano go na plan - jest mieszkańcem Torunia, a część tego miasta była planem filmowym. 

- Sala balowa w finałowej scenie to jest Dwór Artusa na starówce w Toruniu. Dosłownie za oknem jest ratusz. Wnętrza hotelowe to jest pałac w Bożkowie, kuchnia i zaplecze hotelu w Warszawie, elewacja hotelu i ulica, przy której stoi to jest Wrocław, basen jest w Jeleniej Górze, a te uliczki, którymi chodzą bohaterowie - część z nich możemy zobaczyć we Wrocławiu, część w Toruniu - opowiadał biograf Tyrmanda.

Marcel Woźniak przedstawił, jaki związek ma film "Filip" z powieścią o tym samym tytule oraz z biografią Tyrmanda.

- Filip książkowy, tudzież Leopold Tyrmand, nigdy nie był w getcie warszawskim. On nie spędził wojny nawet w Warszawie. Jego rodzice nie zginęli w getcie warszawskim, nie miał też nawet siostry, jak to jest przedstawione w filmie. Nie miał nawet narzeczonej, a tym bardziej nikomu sie nie oświadczał. Wówczas, w czasie wojny, bo później to co tydzień niemal - opowiadał.

I nagle... Tomasz Barton, dyrektor GOK Hutnik, zarządzający kinem, przepraszając, przerwał to bardzo interesujące spotkanie.

- Musimy zakończyć, bo o godzinie 18.00 puszczamy seans, ludzie czekają. Jest już dwie minuty po - usprawiedliwiał decyzję.

Czar prysł. A szkoda! Szkoda, że tak mało czasu...

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama