reklama
reklama

17-letnia Karolina Czemplik ze swoją klaczką pojechały w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Western i Rodeo

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Kto z nas nie marzył kiedyś, żeby pogalopować w blasku słońca jak John Wayne po walce z nieposkromionymi Komanczami, czy poczuć się jak Winnetou walczący w siodle swojego konia z „bladymi twarzami” ręka w rękę z Old Shatterhand’em. Nieodłącznym atrybutem kojarzącym się z westernem jest charakterystyczny styl jazdy konnej. Od kilku lat w siodle swojego „mustanga” próbuje się Karolina Czemplik z Talarów. Mieszkanka gminy Piaski zdecydowała się nawet na start w rozgrywanych niedawno Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Western i Rodeo w Karpaczu.
reklama

Wszystko zaczęło się pewnego lata na ranczu

Nie od razu 17-letnia dziewczyna wybrała styl western jako ten, z którym wiązała swoją sportową przyszłość. Jak sama mówi „konie to ja kochałam całe życie, kocham i kochać będę” i jeździ na nich od 9 roku życia, ale początkowo była nastawiona na „klasykę” - skoki przez przeszkody.

- Miałam jednak kilka przykrych upadków, zraziłam się i przestało mi to sprawiać przyjemność. Ale w pewne wakacje miałam możliwość spróbowania westernu u kolegi mojego taty na ranczu westernu. Usiadłam w siodło westernowe i potem nie było odwrotu. To było dla mnie zupełnie coś nowego, podeszłam z zupełnie innym, luźnym nastawieniem psychicznym i poczułam dużo więcej frajdy z jazdy - opowiada Karolina Czemplik.

To było 3 lata temu, po 8 wiosnach spędzonych w siodle klasycznym.

Westernowy styl jazdy wymaga tylko jednej ręki

Co tak zafascynowało 17-latkę w stylu jazdy kojarzonym z hollywódzkimi filmami sprzed lat? Karolina zauważa, że po pierwsze, choć nie najważniejsze, w westernowym siodle jeździ się dużo wygodniej a po drugie i jest to też bardziej naturalny styl jazdy dla koni.

- Są zupełnie inaczej szkolone niż w stylu klasycznym. Są bardziej spokojne, zwrotniejsze niż konie klasyczne, delikatniejsze i bardziej wyczulone na sygnały podawane przez jeźdźca. Na przykład przy sygnałach, a trzeba pamiętać, że można jechać tylko na jedną rękę, delikatnym ruchem dłoni przesuwając wodzę na szyję konia daje mu się znać, żeby skręcił. Nie anglezuje się też na koniu [rytmiczne unoszenie się jeźdźca z siodła podczas jazdy kłusem - przyp. red], może na treningach jest to dopuszczalne, ale jeśli chodzi o zawody, jest to traktowane jako błąd i nie przyjmowane do oceny - tłumaczy 17-latka.

Jedna rasa, jedna odmiana konia 

Konie używane w stylu western osiągają wysokość ok. 160 cm w kłębie, posiadają szeroką klatkę piersiową, umięśniony i duży zad oraz niezwykle atletyczną sylwetkę i jak już wspomniała młoda „kowbojka” są z natury spokojne, zwrotne i szybkie (oczywiście zdarzają się także przypadki bardziej narowiste).

W westernie popularna jest jedna rasa potomków Pegaza: słynna American Quarter Horse (AQH) i równie reprezentatywna odmiana American Paint Horse. Są to konie, które zostały wyhodowane w USA i oprócz wykorzystywania do pracy przy bydle były także używane do wyścigów na ćwierć mili (stąd nazwa Quarter Horse). Ciekawostką jest to, że konie te są w stanie rozwinąć największą prędkość wśród koni na krótkich dystansach - są szybsze niż konie angielskie, które biegają na torach wyścigowych.

Z kolei American Paint Horse wyróżniają się swoim plamistym umaszczeniem, które zwłaszcza doceniali już wspomniani Komancze chętnie korzystający z nich z uwagi na zapewnienie doskonałego kamuflażu (jest ono jedyne w swoim rodzaju, a każdy koń musi posiadać odpowiednią liczbę plamek, łatek i liczbę białych włosów - unikatowa kombinacja kolorów, w której zawsze musi znaleźć się kolor biały). 

W westernie trzeba nawiąząc więź z koniem

Karolina Czemplik od roku ćwiczy na klaczce AJ Surprice Jolene rasy American Quarter Horse. Z tym koniem 17-letnia adeptka jazdy konnej pojechała na rozgrywane na przełomie lipca i sierpnia Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Western i Rodeo w Karpaczu.

- Było multum ludzi, a każdego dnia było co innego. Na rozprężalni było mnóstwo koni, ale jakoś udało się wszystkich pomieścić. Starty były tak zorganizowane, że jak jedna osoba przejeżdżała swój schemat, to dwie kolejne już czekały przed bramą na arenę - tłumaczy mieszkanka Talarów.

Na mistrzostwach w Karpaczu Karolina, za radą swojej trenerki Agaty Olszewskiej-Kniaź z Rancza Jacek i Agatka z Lipna pod Zieloną Górą pojechała w dwóch konkurencjach: Horsemanship i Western Pleasure. Pierwsza z nich to nic innego,  jak praca z naturalnymi instynktami konia. Nauczenie się tego i korzystanie z tej wiedzy pozwala na zbudowanie partnerskiej relacji z koniem opartej na wzajemnym zaufaniu, szacunku i poszanowaniu. Nie zmusza się konia do wykonywania poleceń - w zamian porozumiewa się z nim w sposób dla niego zrozumiały.

W Horsemanship zwanym także jeździectwem naturalnym stosuje się co prawda sztuczne pomoce jeździeckie jak wędzidło czy ostrogi, ale mają być one narzędziem subtelnej komunikacji. Natomiast jazda bez ogłowia (inaczej uprzęży) lub praca z koniem puszczonym luzem jest sprawdzianem porozumienia między człowiekiem a zwierzęciem. Wymaga to dużo czasu, cierpliwości i wytrwałości, gdyż trzeba udowodnić swojemu rumakowi, że jest się godnym jego zaufania.

Klaczy Karoliny schematy się mieszały

Zgodnie z tymi regułami Karolina musiała przejechać swój schemat (trasę), którą otrzymała 1,5 tygodnia przed startem.

- Na arenie były trzy słupki, takie pachołki jakie stoją często na drogach i na przykład od drugiego pachołka trzeba było pójść koło galopem w prawo. Potem jechać kłusem i wykonać inne elementy schematu. Ponieważ były to moje pierwsze zawody, dlatego konkurencje nie były jakieś bardzo wymagające. Z kolei Western Pleasure polega na tym, że jest zastęp kilku koni, 5-6, i na środku areny stoi sędzia, który mówi, że teraz wszyscy jeźdźcy na arenie idą galopem. Potem zmniejsza się tempo na niższy chód, następuje zmiana kierunku jazdy. Chodzi tutaj bardziej o taką prezentację siebie i konia. W obu tych konkurencjach liczy się strona wizualna i bierze się pod uwagę takie rzeczy jak dosiad, ułożenie ciała, ubiór - mówi miłośniczka koni.

Co ciekawe AJ Surprice Jolene, na której Karolina startowała, nie jest ani koniem przeznaczonym do Horsemanship, ani do Western Pleasure, ale koniem reiningowym, którą to dużo trudniejszą konkurencję 17-latka chce pojechać za rok.

- Ciężko było jechać, bo moja klaczka kompletnie co innego ma w głowie i elementy schematu jej się mieszały - dodaje dziewczyna.

Do mistrzostw szykowała się miesiąc

Mimo że Karolina swoje premierowe westernowe mistrzostwa traktowała bardziej jako obycie się przed przyszłorocznym startem w zawodach, to i tak uplasowała się tuż za podium w ogólnej klasyfikacji (obydwie konkurencje były osobno punktowane).

- Uważam, że jak na konia, który nie był przygotowany do tych dyscyplin i dla mnie, która startowała w nich pierwszy raz w życiu, to poszło nam bardzo dobrze i jestem z nas bardzo dumna. Poza tym szykowałam się do mistrzostw dosyć krótko, bo tylko miesiąc w Lipnie pod Zieloną Górą. W sumie, gdyby nie moja trenerka, nie miałabym możliwości pojechania na zawody i jestem jej bardzo wdzięczna, że i mnie, i konia w tak krótkim czasie przygotowała i tyle nauczyła - komentuje swój występ K. Czemplik.

"Na pewno chcę iść dalej..." 

Po powrocie z zawodów w Karpaczu koń 17-latki trafił do Stajni Dąbrowskich w Smogorzewie. Dzięki temu, że ma go pod ręką Karolina nie musi już dojeżdżać do stajni Dębogóra pod Poznaniem, w której pod okiem instruktorki Martyny Jones zaczynała na poważnie jazdę w stylu western. Teraz dziewczyna potrafi być w Smogorzewie codziennie, żeby ćwiczyć, dojeżdża do niej także instruktorka. Ponadto podczas dłuższych przerw w nauce, jak ferie zimowe czy wakacje letnie zawsze dojeżdża do Rancza Jacek i Agatka w Lipnie koło Zielonej Góry (to właśnie tam klaczka została kupiona i sprowadzona).

- Na pewno chcę iść dalej w reining. Może pojadę jeszcze w kwietniu na zawody, które otwierają sezon, ale mam zamiar jeszcze raz wziąć udział w mistrzostwa Polski w Karpaczu - mówi 17-latka z Talar. 

Słowniczek

Anglezowanie – rytmiczne unoszenie się jeźdźca z siodła podczas jazdy kłusem na koniu, w takt jego ruchu, w celu zamortyzowania wstrząsów i odciążenia grzbietu końskiego.

Ogłowie – uprząż rzemienna na głowę konia z wędzidłem wkładanym do pyska zwierzęcia

Dosiad – układ ciała jeźdźca na koniu mający na celu optymalne rozłożenie ciężaru i zachowanie równowagi, umożliwiający kontrolę nad ruchami konia i podążanie za nimi. 

Reining – konkurencja jeździecka w stylu westernowym polegająca na jak najdokładniejszym przejechaniu zadanej trasy (zwanej w reiningu schematem). Cały przejazd wykonuje się w galopie, prowadząc konia jedną ręką. Reining jest często nazywany ujeżdżeniem w stylu western.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama